Przejdź do treści
El. LE: W Białymstoku bez bramek

Ligi w Europie Liga Europy

El. LE: W Białymstoku bez bramek

Piłkarze Jagiellonii męczyli się z Omonią prawie tak bardzo, jak w pierwszym meczu z Kruoją. Tym razem jednak żadna bramka nie padła.


Piłkarze z Białegostoku w pierwszej rundzie eliminacji problemy mieli tylko w inauguracyjnym spotkaniu z Kruoją. Wówczas zwyciężyli zaledwie 1:0, po bramce z końcówki meczu. W rewanżu rozegranym na własnym terenie pokazali jednak, że Litwini nie byli dla nich żadnym rywalem. Absolutna dominacja i aż osiem strzelonych bramek zrobiły na wszystkich spore wrażenie. Nie może więc dziwić, że w stolicy Podlasia oczekiwania wzrosły. W drugiej rundzie białostoczanie mieli się zmierzyć z silniejszą Omonią Nikozja.

– Omonia nam pokazuje, czym jest przygotowanie do bitwy o Ligę Europy. Przyjechali dwa dni przed meczem i chcieli nas zaskoczyć nie podając, gdzie trenują – mówił trener Michał Probierz. – Mogę powiedzieć: witamy w piekle, bo nasi kibice stworzą na pewno wielkie widowisko – dodał, ostrzegając Cypryjczyków.

Wiadomo było bowiem już na kilka dni przed spotkaniem, że na stadionie w Białymstoku Jagę wspierać będzie w czwartek rzesza kibiców. Zresztą ich doping od początku musiał zrobić wrażenie na fanach gości, którzy niezbyt licznie stawili się na nowym obiekcie Żubrów.

Czwartkowy mecz rozpoczął się bardzo dobrze dla białostoczan. Gospodarze byli dobrze zorganizowani, szybko operowali piłką. Obiecująco już w pierwszej minucie dośrodkowywał Patryk Tuszyński, ale Taras Romanczuk nie zdołał czysto trafić w piłkę.

Na tym jednak szczęście Żubrów w początkowych fragmentach meczu się skończyło. Po 20 minutach Romanczuk musiał zejść z placu gry ze względu na kontuzję. Jego miejsce zajął inny obcokrajowiec, Konstantin Vassiljev. Niewiele wcześniej groźny strzał na bramkę białostoczan oddał kapitan Omonii, Nuno Assis.

Najlepszą jednak okazję gospodarze mieli tuż przed przerwą. Wówczas Vassiljev mocno dośrodkowywał z rzutu wolnego, z piłką minął się Sebastian Madera, a Kostas Panagi z wielkim trudem wybił piłkę zmierzającą do jego bramki.

Po zmianie stron gra nieco się uspokoiła, a akcję obu zespołom niezbyt się kleiły. Zdecydowanie brakowało dokładności i szybkości w rozgrywaniu piłki. Efektem tego była mała liczba strzałów. Na pochwałę zasługiwał za to nieprzerwany doping białostockich kibiców. Minuty mijały, zawodnicy próbowali, ale niestety na nic się to nie zdało. W dodatku białostoczanie musieli kończyć w dziesiątkę, bowiem boisko opuścił kontuzjowany Tuszyński

Publiczność ze stolicy Podlasia obejrzała w czwartek bezbramkowy mecz. Na gole trzeba będzie równo poczekać tydzień.

tboc, PiłkaNozna.pl

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 45/2024

Nr 45/2024