El.LE: Słaby Utrecht, nieskuteczny Lech
Nie obejrzeliśmy ani jednego gola w pierwszym meczu III rundy eliminacji Ligi Europy pomiędzy Utrechtem i Lechem Poznań. Spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem, jednak więcej dogodnych okazji mieli gracze „Kolejorza”, którzy mogą mieć żal, że żadnej z nich z nie udało się wykończyć celnym strzałem.
„Kolejorz” miał swoje okazje, ale żadnej nie wykorzystał (fot. Łukasz Skwiot)
Poznaniacy polecieli do Holandii w dość ponurych nastrojach. Podopiecznym Nenada Bjelicy nie wiedzie się od początku sezonu w rozgrywkach ekstraklasy (bezbramkowy remis z Sandecją i porażka z Wisłą Płock), a jakby tego było mało, dość poważnej kontuzji nabawił się jeden z liderów „Kolejorza”, Darko Jevtić.
Lech przeszedł co prawda w poprzedniej rundzie eliminacji Ligi Europy Haugesund, jednak forma drużyny i poszczególnych graczy wciąż pozostawia wiele do życzenia. Nic więc dziwnego, że przed starciem z Utrechtem, „Kolejorz” wcale nie był stawiany w roli faworyta do awansu.
Niestety, sam mecz nie stał na najwyższym poziomie. Po gościach było widać jak na dłoni, że ich dyspozycja jest jeszcze daleka od optymalnej, natomiast gospodarze nie znajdują się jeszcze w odpowiednim rytmie i dlatego prezentowali się dość mizernie i praktycznie ani razu nie udało się im zatrudnić Matusa Putnockiego.
Jeśli chodzi o ciekawe akcje z pierwszej części meczu, to na wyróżnienie na pewno zasługują: strzał Macieja Makuszewskiego, który zdoła obronić David Jensen, czy też rzut wolny Radosława Majewskiego, który został jednak zablokowany, podobnie jak dobitka Makuszewskiego.
W drugiej części spotkania obraz gry niewiele się zmienił. Utrecht nadal poczynał sobie nieporadnie, natomiast Lech nie potrafił tego wykorzystać. Momentami wydawało się, że wystarczy podkręcić nieco tempo gry, jednak piłkarze Bjelicy nie zdecydowali się na frontalny atak. Do czasu…
„Kolejorz” był bliski zdobycia gola w 70. minucie, kiedy to na bramkę gospodarzy uderzył Nikola Vujadinović, ale na posterunku był Jensen. Bramkarz Utrechtu zdołał również sparować dobitkę Christiana Gytkjaera, jednak nawet gdyby piłka wpadła w tej sytuacji do siatki, to gol i tak nie zostałby uznany, ponieważ Duńczyk był na pozycji spalonej.
Jeszcze lepszą okazję zaprzepaścił Nicki Bille Nielsen. Na niespełna kwadrans przed końcem napastnik dopadł do piłki w polu karnym i mając przed sobą całą bramkę, uderzył w taki sposób, że golkiper Utrechtu ponownie otrzymał okazję do wykazania się umiejętnościami.
Im bliżej końca spotkania, tym bardziej Lech zaczął podkręcać tempo. Kolejną okazję miał Nielsen, jednak jego strzał głową minął prawy słupek bramki gospodarzy.
Goli w Utrechcie ostatecznie nie zobaczyliśmy, co przed rewanżem pozostawia kwestię awansu jak najbardziej otwartą. Nenad Bjelica ma jednak o czym myśleć, ponieważ jego zespół po raz kolejny wykazał się nieskutecznością. Czy trenerowi Lecha uda się znaleźć receptę na ten problem?
gar, PiłkaNożna.pl