El. LE: Awans Zagłębia po karnych!
210 minut rywalizacji to dla piłkarzy Zagłębia i Partizana zbyt mało, by choć raz trafić do siatki. O sprawie awansu do III rundy eliminacji Ligi Europy rozstrzygnęły dopiero rzuty karne, które lepiej wykonywali zawodnicy z Lubina!
Zagłębie awansowało do III rundy eliminacji Ligi Europy!
Przed tygodniem w serbskiej stolicy stroną przeważającą byli gospodarze. Nie udało im się strzelić ani jednego gola głównie dzięki znakomitej dyspozycji
Martina Polacka. Serbom zabrakło również szczęścia. Zagłębie z kolei przez większość meczu nie pokazywało niczego ciekawego, ale w drugiej połowie dwa razy ruszyło z przebojowymi kontrami. W Belgradzie gole paść powinny, ale niestety kibice ich nie obejrzeli.
Wiadomo było przed rewanżem, że tym razem lubinianie nie będą grać tak defensywnie. Trener
Piotr Stokowiec ostrożnie wypowiadał się na temat zbliżającego się spotkania, jednak warto wziąć pod uwagę, że Zagłębie u siebie ostatnio rozbiło Koronę Kielce (4:0). Polski zespół był więc na swój sposób uskrzydlony.
Komplet kibiców zgromadzony na stadionie w Lubinie od początku dopingował piłkarzy do boju. Miejscowi dość szybko ruszyli do ataku, sprawiając nieco lepsze wrażenie niż Partizan. Po kwadransie zza pola karnego zaskoczyć bramkarza gości próbował
Krzysztof Piątek, ale piłka po jego sprytnym strzale minęła bramkę czarno-białych. Zawodnik ten zresztą był bohaterem kolejnej groźnej akcji. Po następnych kilkunastu minutach kropnął zza szesnastki raz jeszcze, a
Bojan Saranov z trudnością uchronił swoją drużynę przed stratą gola.
W premierowej części gry emocje były nie tylko czysto sportowe. W 32. minucie na boisko upadł
Nikola Djurdjić, a na jego głowie pojawiła się krew. Po opatrzeniu przez lekarzy zawodnik Partizana mógł wrócić do gry.
Po przerwie nic się na boisku nie zmieniało. Zagłębie w dalszym ciągu miało lekką przewagę, a belgradczycy starali się atakować. Ani jedni, ani drudzy nie potrafili jednak stworzyć większego zagrożenia pod bramką rywala. Ciekawy strzał oddał dopiero w 78. minucie były gracz Legii Warszawa –
Miroslav Radović. Piłka odbiła się od jednego z obrońców Zagłębia i przeleciała obok bramki.
W tym momencie w Lubinie wyraźnie pachniało dogrywką. Sytuacja mogła się jeszcze zmienić na korzyść Zagłębia siedem minut przed ostatnim gwizdkiem. Wówczas na piątym metrze dość niefortunnie interweniował
Aboussy Gogoua. Iworyjczyk był bardzo bliski pokonania swojego bramkarza, ale skończyło się jedynie na rzucie rożnym. Niewiele później sędzia oznajmił piłkarzom, że ci będą grać dodatkowe 30 minut.
Trudno było się spodziewać, że gracze obu ekip w dogrywce nagle się przełamią, skoro przez bite trzy godziny nie potrafili trafić do siatki. Niemniej jednak piłkarze wyglądali na zmotywowanych, a zmęczenia po nich widać nie było.
Bardzo niebezpiecznie pod bramką lubinian zrobiło się już kilka minut po wznowieniu gry. Po dośrodkowaniu na piąty metr szczupakiem na piłkę rzucił się
Darko Brasanac, ale na szczęście gospodarzy nie pocelował w piłkę. Gdyby mu się ta sztuka udała, Polacek nie miałby żadnych szans na skuteczną interwencję.
Chwilę później po drugiej stronie boiska sieknął rezerwowy
Jan Vlasko, ale futbolówka przeleciała obok bramki Saranova. Na kolejne emocje trzeba było czekać do następnej odsłony dogrywki. W 115. minucie gospodarze przeprowadzili składną akcję, a na jej koniec piłka trafiła pod nogi
Jakuba Tosika. Ten huknął ile sił, ale niestety nad poprzeczką bramki rywala.
Partizan sprawiał wrażenie, jakby czekał na rzuty karne. Jednak gościom wyszła jeszcze jedna akcja, jakby od niechcenia. Z boku dośrodkował Brasanac, Polacek wybił przed siebie, a
Dusan Vlahović fatalnie spudłował! Po takim strzale można było już czekać na jedenastki. Te lepiej wykonywali gracze Zagłębia i to oni zagrają w III rundzie eliminacji LE! Rywalem zespołu Stokowca będzie duńskie SonderjyskE.
tboc, PiłkaNożna.pl
fot. Łukasz Skwiot