Szlagier kolejki PKO Ekstraklasy zakończył się podziałem punktów. Wisła Kraków zremisowała z Legią Warszawa (1:1) przy okazji naszej zabawy
Mecz w Krakowie zakończył się remisem (fot. Piotr Kucza / 400mm.pl)
Gdybyśmy funkcjonowali w normalnych realiach, a koronawirus nie zmienił naszego życia w niemal każdym możliwym aspekcie, to mecz w Krakowie byłby wyczekiwany z niecierpliwością nie tylko przez kibiców zainteresowanych drużyn. Starcia Wisły i Legii to wielkie ligowe klasyki, a jeśli piłkarze obu drużyn znajdują się w dobrej formie, to można w ciemno zakładać, że spotkanie będzie w stanie zadowolić nawet tych najbardziej wybrednych koneserów futbolu.
Biała Gwiazda po wznowieniu zmagań w tym roku kroczy niemal od wygranej do wygranej i nie tylko udało się jej uciec ze strefy zagrożonej spadkiem, ale przy Reymonta stanęli przed realną szansą, by przy utrzymaniu formy powalczyć o awans do czołowej „ósemki” Ekstraklasy. Ewentualna wygrana z Legią Warszawa na pewno dodałaby z kolei podopiecznym Artura Skowronka na dalszą część rozgrywek.
Stołeczni to jednak lider tabeli, który prezentuje równą i wysoką formę. Nie zmienił tego nawet fakt, że Legia przegrała przed przymusową przerwą rozgrywek z Piastem Gliwice przy Łazienkowskiej.
Zawodnicy Aleksandara Vukovicia musieli mieć jednak w głowach to, że ich ostatnia wyprawa do Krakowa zakończyła się wielką katastrofą i ich spektakularną porażką (0:4). W Grodzie Kraka liczyli na powtórkę tego wyniku, jednak od początku głosowania w ramach naszej zabawy #EkstraklasaGra było widać, że będzie to wyrównane starcie.
Wynik meczu został otworzony w 17. minucie. Po znakomitym rajdzie Michała Karbownika lewą stroną boiska, do piłki w polu karnym zdołał dojść grający od początku Tomas Peckhart. Doświadczony Czech wyskoczył wyżej od rywali i strzałem głową skierował piłkę do siatki.
Gospodarze nie zamierzali składać broni i jeszcze przed przerwą udało się im odpowiedzieć. Kibice przy Reymonta mogli wznieść ręce w geście triumfu w 42. minucie, kiedy karnego po wcześniejszym zagraniu ręką Domagoja Antolicia wykorzystał Jakub Błaszczykowski.