Sobotnie
zawody rozgrywane we Wrocławiu rozpoczęły się fantastycznie dla
gospodarzy. Już w drugiej minucie gry wynik spotkania otworzył
Arkadiusz Piech, który popisał się znakomitym strzałem sprzed
pola karnego. Po mocnym uderzeniu napastnika Śląska piłka
wylądowała w okienku bramki Piasta. Asystę przy tym trafieniu
zanotował obrońca Mariusz Pawelec.
Błyskawicznie
stracony gol podziałał mobilizująco na drużynę z Gliwic, bowiem
w kolejnych minutach to ona dominowała na boisku. Goście mogli
szybko wyrównać stan rywalizacji, ale po strzale Konstantina
Vassiljeva z rzutu wolnego piłka odbiła się od słupka.
Nieźle
grający Piast stwarzał sobie kolejne okazje do zdobycia bramki. W
34. minucie Vassiljev precyzyjnie dośrodkował z rzutu rożnego na
głowę Heberta, lecz piłka uderzona przez Brazylijczyka poszybowała
minimalnie ponad poprzeczką.
W
36. minucie gry dobra postawa zespołu trenera Waldemara Fornalika
została nagrodzona. Koszmarny błąd na swojej połowie popełnił
Igors Tarasovs, który w dość łatwej sytuacji stracił piłkę na
rzecz Michala Papadopulosa. Napastnik Piasta bezlitośnie wykorzystał
pomyłkę łotewskiego obrońcy i w sytuacji „sam na sam” zmusił
bramkarza Jakuba Słowika do kapitulacji. Dla czeskiego napastnika to
już siódme trafienie w Lotto Ekstraklasie w tym sezonie.
Po
przerwie Śląsk spisywał się lepiej niż w pierwszej połowie. W
58. minucie zespół trenera Urbana mógł ponownie wyjść na
prowadzenie: po bardzo dobrym podaniu prostopadłym w polu karnym
znalazł się Marcin Robak, jednak po strzale doświadczonego
napastnika bramkarz Jakub Szmatuła zdołał odbić piłkę.
Podczas
drugiej odsłony meczu gra we Wrocławiu była zdecydowanie mniej
płynna niż przed przerwą. Na pewno wpłynęły na to intensywne
opady śniegu.
W
tych trudnych warunkach potrafili odnaleźć się gospodarze. W 65.
minucie Śląsk przeprowadził dynamiczną akcję zakończoną golem
na 2:1. Rezerwowy Łukasz Madej uruchomił w polu karnym Roberta
Picha, ten zagrał mocno wzdłuż bramki, a piłkę do siatki
skierował niepilnowany Piech. Dla 32-letniego napastnika to piąty
gol strzelony w tym sezonie.
W
79. minucie gry wrocławska drużyna mogła definitywnie rozstrzygnąć
losy meczu. Po zagraniu Madeja w dogodnej sytuacji znalazł się
Robak, ale po jego uderzeniu i instynktownej obronie Szmatuły piłka
zatrzymała się na poprzeczce.
Wszystko
wskazywało na to, że Śląsk zgarnie komplet punktów. Tymczasem
goście z Gliwic rzutem na taśmę uratowali remis! W 87. minucie gry
Vassiljev dośrodkował z rzutu wolnego w pole karne gospodarzy, a
tam Karol Angielski wygrał powietrzny pojedynek z Robakiem i ładnym
strzałem głową skierował piłkę do bramki.
Wrocławianie
mogli jeszcze odwrócić losy rywalizacji. W jednej z ostatnich akcji
meczu Piech znakomicie wyłożył piłkę Robakowi, który znalazł
się w świetnej sytuacji kilka metrów przed bramką. Piasta
uratował jednak Szmatuła, który niesamowitą interwencją
zatrzymał strzał snajpera Śląska. Tym samym spotkanie zakończyło
się remisem 2:2.
kwit,
PiłkaNożna.pl