Jerzy Brzęczek w lipcu został selekcjonerem, a już w listopadzie rozpoczęła się dyskusja nad jego zwolnieniem. Przedwczesna, choć trudno oprzeć się wrażeniu, że trenerowi też zaczęły puszczać nerwy. Co o tym sądzi i jak ocenia pierwsze miesiące pracy selekcjonera prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Zbigniew Boniek?
ROZMAWIAŁ PRZEMYSŁAW PAWLAK
– Po awansie kadry U-21 do mistrzostw Europy Michał Pol na Twitterze żartobliwie napisał: zmieniamy szyld, bierzemy Lewego i jedziemy dalej. Brzęczek nie wytrzymał ciśnienia, publicznie odnosząc się do tego wpisu? – Po meczu w Portugalii Jurek został za to skrytykowany, ale można go spróbować zrozumieć. Nie może być tak, że wszystkim wszystko wolno, tylko jemu nie – mówi Boniek. – Na pewno nie była to najszczęśliwsza wypowiedź Jurka, niemniej pokazująca, jak bardzo zaangażowany jest w pracę z reprezentacją. Michał zażartował, może Jurkowi coś źle przekazano i dał się wypuścić.
– Jak pan ocenia jesień w wykonaniu Brzęczka? – Nie będę się w to bawił. Powiem inaczej – ja zatrudniam trenerów, a nie zwalniam. Żaden selekcjoner nie został przeze mnie zwolniony przed końcem kontraktu. I tak samo będzie z Jurkiem. Bo skoro decyduję się na danego trenera, wiem, dlaczego to robię. Dwa czy trzy mecze o niczym nie decydują. Z przymrużeniem oka przyglądałem się tym wszystkim spekulacjom przed meczem z Portugalią, że niby Jurek gra o posadę.
(…)
– A jak pan podsumuje ten rok dla naszej piłki reprezentacyjnej? – Nie róbmy z naszej piłki oblężonej twierdzy. Po powrocie z Portugalii włączyłem telewizor i oglądałem końcówkę meczu z Portugalią z komentarzem Darka Szpakowskiego. Darek stwierdził, że kończy się najgorszy rok dla polskiej piłki w ostatniej dekadzie. A o samym meczu powiedział, że wynik cieszy, ale błędów było tysiące. Oglądałem inne spotkanie, akurat w Portugalii nasza gra była uporządkowana. Darek jest moim przyjacielem, więc mogę to powiedzieć – wypowiedź brzmiała tak, jakby pasowała mu do koncepcji. I z tym najgorszym rokiem w ostatniej dekadzie też się nie zgadzam. Oczywiście, zawiedliśmy na mistrzostwach świata, ale wciąż był to mundial, a nie mistrzostwa nie wiadomo czego. Wiosna nie wyglądała dla reprezentacji Polski najgorzej, turniej w Rosji nie wyszedł, jesienią zremisowaliśmy z Włochami i Portugalią w meczach wyjazdowych, czyli nie z dwoma najgorszymi drużynami w Europie. Tymczasem buduje się wokół piłki ponury klimat. Ciągle chcielibyśmy mieć więcej, niż mamy. Warto się jednak zastanowić, czy w ogóle możemy to mieć. W tym roku kadry U-19 i U-17 awansowały do dalszych etapów eliminacji, reprezentacja U-21 wywalczyła zasłużony awans do młodzieżowych mistrzostw Europy. Nie ogłaszamy wielkich sukcesów. Dorosła reprezentacja w pewnym momencie pękła, nie przypadkiem Adam Nawałka nie chciał się podjąć jej odbudowy. Nie mamy patentu na sukces z dorosłą kadrą, nikt go nie ma. Płakać po tym roku nie będziemy, co nie znaczy, że był udany. Na pewno jednak nasza piłka nie jest martwa.
CAŁY WYWIAD MOŻNA ZNALEŹĆ W NOWYM (48/2018) NUMERZE TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”