Dogrywka z Zahorskim: Czuję głód piłki
Każda bramka może być piękna, ale nie każda musi być ważna. Ta, którą zdobył Tomasz Zahorski w meczu z Piastem Gliwice, ważna z pewnością jest. Bo dla napastnika Górnika Zabrze, może oznaczać przełamanie i początek nowej dobrej jakości.
ROZMAWIAŁ GRZEGORZ PAZDYK– Czy pamięta pan swoją przedostatnią bramkę w ekstraklasie?– Był to gol zdobyty bodajże jeszcze w 2011 roku w Lubinie, gdy graliśmy z Zagłębiem – wspomina
Tomasz Zahorski. – Minuty dokładnie nie pamiętam, ale chodzi o mój poprzedni pobyt w Górniku. Następnie na pół roku wyjechałem do Niemiec, by później trafić do Jagiellonii.
– O swoim instynkcie strzeleckim jednak pan przypomniał kibicom. Dokładnie w czwartej minucie podczas potyczki z Piastem Gliwice.– Z lewej strony boiska dograł mi Aleksander Kwiek. Była to dość wysoka piłka, a ja wybiegłem na pierwszy słupek, by następnie nieznacznie zmienić lot piłki. Nieskromnie powiem, że była to efektowna bramka, jednocześnie bardzo dla mnie ważna. Przez ostatni rok grałem bowiem niewiele. Ale teraz czuję się dobrze przygotowany do sezonu. Czuję głód piłki. Chyba widać rękę trenera Adama Nawałki. On po prostu kazał nam ciężko pracować i trud się opłacił.
– Już ostatni sparing przed wznowieniem rozgrywek mógł dawać pewne nadzieje na przełamanie. Dobrze pan sobie poradził z Zagłębiem Sosnowiec.
– Sympatyczne przetarcie. W obu połowach trener wystawił inny skład. Tak by każdy mógł się sprawdzić. Ja wystąpiłem w pierwszej i dwa razy skutecznie przymierzyłem. Gdy schodziłem z boiska, było zatem 2:0, a po przerwie koledzy dołożyli jeszcze jednego gola. To faktycznie był dobry znak.
(…)
Cały wywiad w najnowszym wydaniu tygodnika „Piłka Nożna”