Od początku sezonu trenerzy Legii mogą być pewni jednego – Jarosław Niezgoda, kiedy ma sytuację, raczej jej nie marnuje. To w dużej mierze na barkach napastnika spoczywa poprowadzenie drużyny do dubletu. Puchar Polski już ma, teraz czas na mistrzostwo.
Jarosław, Legię zbaw? (fot. Łukasz Skwiot)
ROZMAWIAŁ PAWEŁ GOŁASZEWSKI
– Statuetka dla najlepszego zawodnika finału Pucharu Polski to najcenniejsze indywidualne wyróżnienie w karierze? – Wydaje mi się, że tak – mówi napastnik Legii (na zdjęciu). – Poprzednie odbierałem jako junior albo trampkarz. W seniorskiej karierze jeszcze nie otrzymałem indywidualnego wyróżnienia.
– Puchar Polski to z kolei pierwszy poważny sukces Legii, do którego dołożyłeś sporą cegiełkę. – Jestem z tego powodu bardzo zadowolony, ponieważ w dużej mierze przyczyniłem się do triumfu. Dwa lata temu też byłem z drużyną w finale, ale w zupełnie innej roli. W całej edycji nie rozegrałem chyba nawet minuty.
– Ile razy w tym sezonie słyszałeś hasło „Jarosław, Legię zbaw”? – Kiedy Kuba Szumski był w Legii, często to powtarzał. Widziałem różne komentarze, ale podchodzę do tego z dystansem.
– Jesteś legijnym amuletem – kiedy w lidze strzelałeś, to drużyna tylko dwa razy przegrała. – To muszę teraz strzelać w każdym meczu! To jest przepis na mistrzostwo. Często trafiałem na 1:0 i to jest dla nas klucz w bieżącym sezonie. Po pierwszej bramce idzie nam łatwiej, kruszymy mur i rywal musi się otworzyć.
(…)
– Nie jesteś zdziwiony, że Legia, która ma 11 porażek i rozgrywa jeden z najgorszych sezonów od lat, cały czas jest w czubie? – To jest rzeczywiście dziwny sezon. Gramy w kratkę. Ostatnie mecze pokazały, że o naszą formę można być trochę spokojniejszym na te kluczowe mecze.
– Wisła Płock będzie rozdawała karty? – Najważniejsze, że jesteśmy zależni tylko od siebie. Wygramy wszystko i będziemy mieli pierwsze miejsce.
(…)
CAŁY WYWIAD MOŻNA ZNALEŹĆ W NOWYM (19/2018) NUMERZE TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”