Dlaczego warto oglądać w ten weekend La Liga?
Odpowiadając na tytułowe pytanie wprost – bo będzie ciekawie. A nawet bardzo ciekawie. Szesnasta kolejka hiszpańskiej La Liga obfituje w wiele wartych uwagi meczów.
Legendarny „Zizou” musi zmagać się z licznymi absencjami zdrowotnymi swoich podopiecznych. (Fot. Reuters)
Serię gier zainauguruje starcie Villarrealu z Atletico Madryt. „Los Colchoneros” nękani problemami natury zdrowotnej (urazy aktualnie leczy czterech zawodników podstawowego składu: Diego Costa, Jose Gimenez, Stefan Savic, Sime Vrsaljko) ostatnimi czasy nie prezentują się, delikatnie ujmując, najlepiej. Liczby nie kłamią – Atletico ostatni raz w lidze więcej niż dwie wygrane z rzędu zanotowało na przełomie sierpnia i września; najwięcej razy w całej klasyfikacji kończyło mecz podziałem punktów; mniej goli strzelili tylko piłkarze Valladolid, Ebiaru, Mallorki, Celty, Espanyolu, Leganes; Jan Oblak od siedmiu meczów przynajmniej raz wyciąga piłkę z siatki. W konsekwencji madrytczycy osunęli się w tabeli na szóstą lokatę.
Choć drużynie dowodzonej przez Diego Simeone drużynie przyjdzie się mierzyć z zespołem, który na smak zwycięstwa czeka od 25 października (od tamtej pory Villarreal raz zremisował i cztery razy przegrał), to jednocześnie „Żółta Łódź Podwodna” jest co najmniej niewygodnym rywalem dla „Los Rojiblanocs”. Szczególnie przed własną publicznością. W delegacji na Estadio La Ceramica Atletico od czterech spotkań nie jest w stanie zgarnąć trzech punktów. Ba – jakichkolwiek punktów. Bilans wspomnianych starć to trzy zwycięstwa Villarreal i remis.
Stolica Hiszpanii niebawem nieoficjalnie śmiało może zostać przemianowana na stolicę piłkarskich kontuzji. Dlaczego? Ano dlatego, że również Real zmaga się nad wyraz często z leczeniem urazów swoich piłkarzy. Wczorajszej sesji treningowej prowadzonej przez Zinedine’a Zidane nie ukończyli Marcelo i Gareth Bale. Opóźnia się powrót do pełnej sprawności Edena Hazarda. Z gry są wykluczeni ponadto James, Lucas Vazquez i Asensio. Zresztą – skalę plagi kontuzji w obozie „Królewskich najlepiej obrazują suche dane: od początku bieżącej kampanii (czyli tylko w cztery miesiące!) na krócej bądź dłużej wypadło w sumie szesnastu piłkarzy, którzy łącznie odnieśli dwadzieścia dziewięć rozmaitych urazów.
Pomimo tego rezultaty w wykonaniu „Los Blancos” mają się jak najlepiej. W najbliższej kolejce podejmować będą u siebie słabiutki Espanyol. Tak, słabiutki – Katalończycy są chyba jak dotąd największym rozczarowaniem obecnego sezonu. Dopiero co zajęli miejsce gwarantujące udział w kwalifikacjach do Ligi Europy, a teraz plasują się – wskutek fatalnej gry defensywnej (najwięcej straconych bramek w lidze – 28) i równie lichej grze ofensywnej (drugi od końca wynik w lidze pod względem zdobytych bramek – 10). Mając na uwadze fakt, że Espanyol jeszcze nigdy w swojej historii nie pokonał Realu Madryt na Estadio Santiago Bernabeu, można z prawdopodobieństwem zakrawającym o stu procentową pewność stwierdzić, że ta statystyka tym razem nie ulegnie zmianie.
Podobnie wątpliwym jest, by właśnie w tej kolejce Mallorca przełamała ponad dziesięcioletnią passę braku zwycięstwa na Camp Nou. Podopieczni Victora Moreno znacznie odbiegają od bieniaminkowych standardów wyznaczanych przez Granadę i Osasunę. Obie nadmienione ekipy, choć ledwo wydostały się z zaplecza hiszpańskiego futbolu, to już zuchwale rozpychają się rękami i łokciami w lidze pełnej piłkarskich gwiazd. Granadyjczycy za sprawą fantastycznego startu (osiem zwycięstw, remis i porażka) końcem października znalazła się na samym szczycie podium. Pampeluńczycy nie mogą chełpić się tak dobrym początkiem sezonu, jednak – trzeba to przyznać – z całych sił starają się dotrzymać im kroku. Jak dotąd ponieśli raptem trzy porażki i to przeciwko drużynom ze ścisłej czołówki (Real Madryt, Granada, Athletic Bilbao).
No i właśnie od tego schematu wyłamuje się Majorkaninie, będąc zaledwie o jeden punkt nad czerwoną kreską oznaczającą spadek. Być może (a chciało by się powiedzieć: „na pewno!”, ale w przypadku futbolu nic nie jest pewne) w niej zakotwiczą po rozegraniu swojego szesnastego meczu w lidze. FC Barcelona, choć krytykowana za estetykę gry, idzie w La Liga niczym walec. Zawodnicy Ernesto Valverde w pełni zasłużenie plasują się na fotelu lidera i wszystko wskazuje na to, że pobędą tam jeszcze jakiś czas. Chyba, że piłkarze Mallorki zdobędą się na kres swoich możliwości, co pozwoli im odczarować barceloński stadion. Przypomnijmy: ostatnie zwycięstwo – 11.05.2018 rok; ostatni mecz – porażka 0:5.
A skoro padło kilka słów dole tabeli, to właśnie w kontekście walki o utrzymanie (bądź, jak kto woli wzorem niepowtarzalnego Franciszka Smudy, o spadek) odbędzie się podczas szesnastej serii gier istotne starcie. Ostatnia drużyna w tabeli zmierzy się z trzecią od końca. Innymi słowy – Leganes kontra Celta Vigo. Decydenci obu klubów postanowili mniej więcej w tym samym czasie, w związku z niesatysfakcjonującymi rezultatami, zwolnić dotychczasowych szkoleniowców. Efekt? Nihil Novi. Jeśli włodarze pokładali swe nadzieje w efekcie tzw. nowej miotły, to grubo się pomylili. No, to nie do końca prawda, ponieważ w galicyjskim zespole ostatnio coś drgnęło. Drużyna pod wodzą Oscara Garcii w dwóch ostatnim meczach zgromadziła cztery oczka, tym samym przełamując serię pięciu kolejnych meczów z porażką. Leganes z kolei nie przejawia żadnych oznak poprawy indolencji punktowej, i jeśli nie zmieni się to po ostatnim gwizdku niedzielnego meczu, to popularne „Ogórki” mogą powolutku zacząć oswajać się z myślą o grze w Segunda Division. No bo przecież skoro nie punktujesz z najsłabszymi, to z kim masz punktować?
***
Pełen zestaw meczów 16. kolejki La Liga:
Piątek:
Villarreal – Atletico Madryt (21:00; Eleven Sports 2)
Sobota:
Real Madryt – Espanyol (13:00; Eleven Sports 1)
Granada – Alaves (16:00; Eleven Sports 4)
Levante – Valencia (18:30; Eleven Sports 3)
Barcelona – Mallorca (21:00; CANAL+ Sport 2)
Niedziela:
Eibar – Getafe (12:00; CANAL+ Sport 2)
Betis – Athletic Bilbao (14:00; CANAL+ Sport 2)
Valladolid – Real Sociedad (16:00; CANAL+ Sport 2)
Leganes – Celta Vigo (18:30; Eleven Sports 3)
Osasuna – Sevilla (21:00; nSport+)
JAN BRODA