Dla każdego coś potrzebnego, czyli noworoczne życzenia dla klubów Premier League
Zdrowie, szczęście i pomyślność są tyleż ważne, co oklepane. Większą wartość niosą za sobą życzenia nieszablonowe, dostosowane do aktualnych potrzeb adresata. Z okazji nastania nowego roku właśnie takie składamy klubom Premier League.
Dotyczą przede wszystkim pierwszej połowy 2025, w trakcie której odbędzie się pozostała część bieżącego sezonu i zapadną jego ostateczne rozstrzygnięcia. W przeważającej mierze one zdeterminują poziom zadowolenia poszczególnych drużyn z najbliższych dwunastu miesięcy.
ZDOBYCIA MISTRZOSTWA
W Liverpoolu nie będzie wystarczająco wysoki, jeśli w gablocie z trofeami nie stanie dwudziesty puchar za mistrzostwo Anglii, oznaczający wyrównanie rekordu Manchesteru United. Wprawdzie Arne Slot jak mantrę powtarza, że szansę na zdobycie tytułu wciąż dzierży kilka ekip – nie bez kozery – i nie należy przesądzać sukcesu The Reds, ale po tak zjawiskowej w ich wykonaniu dotychczasowej fazie rozgrywek finisz na pozycji w tabeli innej niż pierwsza stanowiłby rozczarowanie. Jesienią byli zdecydowanie najlepsi w kraju, a nawet na kontynencie. Po 13 kolejkach zmagań ligowych mieli aż 9 punktów przewagi nad wiceliderem. W erze Premier League tylko raz weszli w sezon z głośniejszym przytupem, mierzonym liczbą zgromadzonych oczek. Pięć lat temu, kiedy sięgnęli po swoje ostatnie mistrzostwo.
POWROTU DO ŚCISŁEJ CZOŁÓWKI
Chelsea także można oczywiście życzyć wzniesienia najcenniejszego trofeum w Anglii, na moment kompletnie nieoczekiwanie, acz zasłużenie, stała się do tego poważnym pretendentem. Skoro jednak Enzo Maresca konsekwentnie twierdzi, iż jego podopieczni nie są na to gotowi, bardziej adekwatne – a zarazem realniejsze do spełnienia – jest winszowanie powrotu do ścisłej czołówki ligowej stawki. The Blues opuścili ją po 2022 roku. W 2023 zajęli 12. pozycję w tabeli. W 2024 szóstą. Teraz wreszcie obrali właściwy kurs na pierwszą czwórkę (przynajmniej) i tym samym Ligę Mistrzów.
WIĘCEJ GOLI ATAKUJĄCYCH
I Arsenalowi wypada życzyć zdobycia tytułu. Nakazują to świeża pamięć o dwóch wicemistrzostwach oraz świadomość ambicji Kanonierów. Zamiast ryby oferujemy jednak wędkę. W formie zwiększonej częstotliwości trafiania do siatki przez atakujących. Dotąd była stanowczo za niska. Bukayo Saka (zanim doznał poważnej kontuzji) skupił się na asystowaniu, Martina Odegaarda wyhamował problem zdrowotny, skuteczność Kaia Havertza fluktuowała, Gabriel Martinelli, Leandro Trossard i Gabriel Jesus zniknęli (ostatni został odnaleziony w połowie grudnia). Ich goli brakowało. Stąd zarzut zbyt mocnego polegania na stałych fragmentach gry, w których brylują obrońcy, i groteskowe porównania do Stoke City Tony’ego Pulisa. Stąd powtórne ożywienie dyskusji o potrzebie sprowadzenia rasowego napastnika. Stąd, między innymi, zguby punktowe w starciach z Newcastle United, Chelsea, Fulham, Evertonem i Brighton & Hove Albion. Stąd, w konsekwencji, konieczność gonienia lidera stawki i skurczona szansa na upragniony sukces.
POWROTU NA SZCZYT
Mimo że nadal trudno w to uwierzyć, jeszcze mniejszym prawdopodobieństwem zgarnięcia mistrzostwa legitymuje się Manchester City. Od miesięcy pogrążony w głębokim kryzysie. Słaby jak nigdy w epoce Pepa Guardioli. – Wiem, że wrócimy – przekonuje Hiszpan, zmotywowany do ponownego patrzenia na rywali ze szczytu na tyle, iż zmodyfikował pierwotny plan opuszczenia Etihad Stadium przyszłego lata i przedłużył kontrakt z klubem. Pytanie brzmi: kiedy? Chyba już nie w aktualnej kampanii. Prędzej w następnej, ze zdrowym Rodrim i odświeżoną kadrą zawodniczą, na skompletowanie której Obywatele zamierzają ponoć przeznaczyć ogromne pieniądze.
PRZYSWOJENIA NOWEJ TOŻSAMOŚCI
Do wierzchołka futbolu niezmiennie daleko Manchesterowi United. Zatrudniony z myślą o zniwelowaniu owego dystansu Ruben Amorim nie idzie jednak na skróty. Chce nie tylko zwyciężać, ale też robić to w preferowany przez siebie sposób, ponieważ uważa, że bez silnej, niczym niezachwianej tożsamości boiskowej Czerwone Diabły nie zanotują trwałego progresu (kadencja skłonnego do kompromisów taktycznych w imię triumfów Erika ten Haga stanowi dobitny tego dowód). Od samego początku współpracy wpaja ją więc podopiecznym. Realizacja założeń w warunkach meczowych wychodzi różnie, chwilami lepiej, momentami gorzej, co odzwierciedlają wyniki. Dziwne, gdyby było inaczej, skoro drużyna nie operowała wcześniej w ustawieniu z trzema stoperami, nie dążyła do kontrolowania gry za sprawą cierpliwego utrzymywania się przy piłce, agresywny pressing zakładała bezproduktywnie, a wobec napiętego terminarza okazji do treningów pod okiem Portugalczyka miała tyle, co kot napłakał. W 2025 roku będzie ich więcej – zwłaszcza w wakacje – zatem przyswajanie nowego stylu funkcjonowania powinno przebiegać prężniej.
ZYSKANIA KONSEKWENCJI
Tottenham zdobywa małe szczyty (dwukrotne pokonanie Manchesteru City i Manchesteru United, zdeklasowanie Aston Villi), by niezwłocznie i boleśnie z nich spadać (porażki z Brighton & Hove Albion, Crystal Palace, Ipswich Town, Bournemouth, Chelsea). Nie posiada zdolności konsekwentnego osiągania korzystnych rezultatów. W nadchodzących miesiącach musi ją zyskać. W przeciwnym wypadku zmarnuje sezon, natomiast przyszłość coraz ostrzej krytykowanego Ange’a Postecoglou stanie pod dużym znakiem zapytania.
POGODZENIA RYWALIZACJI NA OBU FRONTACH
Aston Villa zainaugurowała zmagania w ramach Premier League najlepiej od ponad dwóch dekad. Po trzech kolejkach Ligi Mistrzów – do europejskiej elity wróciła po przeszło czterech dziesięcioleciach absencji – była liderką tabeli z kompletem oczek i czystych kont. A potem zaliczyła passę ośmiu występów bez wygranej. Bitwy z wymagającymi oponentami co trzy-cztery dni wydrenowały piłkarzy Lwów z sił. Manewrowanie między dwoma kluczowymi polami starć przerosło. Na wiosnę życzymy im nawiązania do przełomu lata i jesieni. Pogodzenia rywalizacji na obu frontach, skutkującego przeżyciem niezapomnianej przygody w Lidze Mistrzów oraz powtórnym się do niej zakwalifikowaniem poprzez zajęcie dostatecznie wysokiego miejsca w stawce Premier League.
POZOSTANIA REWELACJĄ
Ku zaskoczeniu absolutnie wszystkich grono konkurentów Villi w potyczce o przepustkę na salony UEFA współtworzy Nottingham Forest. W poprzednich dwóch rozgrywkach rozpaczliwie walczyło o uniknięcie spadku. Teraz orbituje – określenie jakby skonstruowane do opisywania iście kosmicznej dyspozycji ekipy z City Ground – wokół czwartej lokaty. Punktuje z bezprecedensową regularnością. Zatrzymuje potentatów (zwyciężyło z Liverpoolem, Manchesterem United i Tottenhamem, zremisowało z Chelsea). Jest rewelacją. Oby tak dalej, do końcowej serii spotkań.
ZREALIZOWANIA ZAPOWIEDZI WŁAŚCICIELA
Pozytywną niespodziankę bieżącego sezonu stanowi również postawa Bournemouth. Następnego przedstawiciela szerokiej czołówki ligi. Następnego pogromcy gigantów (Arsenalu, Manchesteru City, Tottenhamu, Manchesteru United). Następnego kandydata do pokazania się w europejskich pucharach. Zgodnie z wygłoszoną w 2023 roku zapowiedzią Billa Foleya, właściciela klubu: – Chcę, by Bournemouth grało w Europie, taki mamy cel. Nie będzie łatwo go zrealizować, ale jestem pewny, że nam się uda. Myślę, iż w przeciągu pięciu lat.
ZDROWIA
Do snucia ambitnych wizji zainspirowało Amerykanina Brighton & Hove Albion, niedawny uczestnik Ligi Europy. Obecnie Mewy marzą o powrocie do ponadkrajowych zmagań. Do lotu w ich kierunku wzbiły się obiecująco, jednak później skrzydła podcięły im urazy. Lewisa Dunka, Joao Pedro, Danny’ego Welbecka, Jana Paula van Hecke, Jamesa Milnera, Jacka Hinshelwooda, Joela Veltmana, Yankuby Minteha, Ferdiego Kadioglu. Akurat w tym przypadku oklepane życzenie zdrowia jest całkowicie uzasadnione.
PRZERWANIA OCZEKIWANIA NA ZDOBYCIE TROFEUM
W 2017 roku Newcastle United awansowało do Premier League z pierwszego miejsca w tabeli Championship, lecz otrzymany w nagrodę puchar nie uchodzi za pełnoprawne trofeum. Na zdobycie takiego Sroki czekają od 1969, gdy sięgnęły po Puchar Miast Targowych – 56 lat! W 2023 były blisko przerwania posuchy, ale w finale Pucharu Ligi uległy Manchesterowi United. 2025 otworzyły półfinałem owych rozgrywek, w którym trafiły na Arsenal. Przed ćwierćfinałem z Brentfordem Eddie Howe wyznał: – Desperacko pragnę zdobyć trofeum dla tego klubu, dla tych kibiców, za ich cierpliwość i wsparcie. Nic mnie bardziej nie zadowoli.
POBICIA REKORDU PUNKTOWEGO
„Coś wyjątkowego” chce osiągnąć z Fulham Marco Silva. Czy kryterium spełniłoby ustanowienie nowego rekordu punktów zgromadzonych przez londyńczyków w pojedynczym sezonie Premier League (aktualny od kampanii 2008-09 wynosi 53)? W połączeniu z kwalifikacją do europejskich pucharów, którą mogłoby zagwarantować, na pewno owszem. Podopieczni Portugalczyka są na dobrej ku temu drodze.
ZAŻEGNANIA DYCHOTOMII
Nie ma to jak w domu – powinno brzmieć motto Brentfordu. Na własnym obiekcie cechują go gen zwycięstwa oraz bezlitosna bramkostrzelność, sprawiające, że stołeczny zespół należy do najmniej przyjaznych przybyszom gospodarzy, rzadko wręczających na odchodne punkty. W delegacjach zazwyczaj ponoszą porażki i umieszczają w siatkach niewiele futbolówek, w efekcie czego znajdują się w grupie najbardziej przyjaznych gości, nie wynoszących ze sobą punktów. Thomas Frank oświadczył, iż niestety nie zna przyczyny skrajnej dychotomii. Jeśli w porę ją pojmie i zażegna, Pszczoły czeka wspaniały czas.
POWTÓRKI Z ROZRYWKI
Crystal Palace doświadczyło takowego na finiszu minionych rozgrywek. Sześć triumfów w siedmiu meczach, każdy z przeciwnikiem plasującym się w tabeli wyżej niż Orły. Jean-Philippe Mateta celebrujący gola za golem. Rozbudzona nadzieja na występ na arenie międzynarodowej w nieodległej przyszłości. Ileż by na Selhurst Park dali za powtórkę z rozrywki, szczególnie po koszmarnym starcie trwającego sezonu.
ZAZNANIA SPOKOJU
Evertonowi wystarczy święty spokój. Egzystowanie bez ciągłych doniesień o rychłej zmianie włodarza – ponad dwuletnią sagę zakończyło grudniowe przejęcie akcji Farhada Moshiriego przez Friedkinów. Bez obawy o stabilność finansową – Amerykanie obiecali ją zapewnić. Bez drżenia o utrzymanie w angielskiej elicie – jak w ostatnich trzech latach. Na nowiusieńkim stadionie – The Toffees przeprowadzą się w wakacje. Tylko tyle i aż tyle.
POWROTU MICHAILA ANTONIO
Na początku grudnia Michail Antonio wziął udział w poważnym wypadku samochodowym. Patrząc na zdjęcia roztrzaskanego o drzewa Ferrari, nie sposób podważać opinię, iż przed śmiercią ocalił go cud. Reprezentant Jamajki musiał jednak poddać się operacji nogi. Rehabilitacja zajmie minimum rok. Nie ma gwarancji, iż poskutkuje powrotem zawodnika na boisko. West Ham United wierzy, że tak, i mocno wspiera 34-latka. Mimo prób zastąpienia go ściąganymi za bajońskie sumy Sebastienem Hallerem, Gianluką Scamakką czy Niclasem Fuellkrugiem, wciąż najlepszego napastnika w drużynie. Legendy, choćby ze względu na 68 bramek zdobytych w Premier League – rekord Młotów. Lidera. Dobrej duszy w szatni, kiedy można żartującej, gdy trzeba wspierającej. Ulubieńca trybun.
UTRZYMANIA
Leicester City, jak to beniaminek, przystąpiło do sezonu z aspiracjami nie wykraczającymi poza uzyskanie utrzymania. Upływ połowy rozgrywek niczego w tej kwestii nie zmienił. Tylko ugruntował świadomość skali trudności wyzwania.
UTRZYMANIA
Ipswich Town, jak to beniaminek, przystąpiło do sezonu z aspiracjami nie wykraczającymi poza uzyskanie utrzymania. Nie chce opuszczać elity po zaledwie roku, przecież na ponowne do niej wejście czekało długie 22 lata.
I JESZCZE RAZ UTRZYMANIA
Wolverhampton Wanderers przejawiało większe ambicje, lecz tabela nie sługa. Fatalne wyniki wymusiły modyfikację celu i roszadę na stanowisku szkoleniowca. Schedę po Garym O’Neilu przejął Vitor Pereira. W 2017 roku zanotował spadek z 2. Bundesligi z TSV 1860 Monachium. W 2025 ani myśli o dorobieniu się kolejnej skazy na CV.
ZERWANIA Z NAIWNIACTWEM
Southampton również pragnie utrzymania, jak to beniaminek. Pierwszym krokiem w jego stronę powinno być zerwanie z naiwniactwem. Tak trzeba określić styl gry Świętych pod wodzą zwolnionego Russella Martina, oparty na cierpliwym budowaniu akcji podaniami, prowadzącym do licznych i kosztownych błędów. Za kadencji Ivana Juricia ma być zgoła inaczej, bardziej pragmatycznie, racjonalnie, solidnie w defensywie. Czy to wystarczy do uniknięcia spadku? Niekoniecznie, wszak spośród ekip będących niegdyś w sytuacji podobnej do tej Jana Bednarka i spółki żadna się nie uratowała. Spróbować jednak nie zaszkodzi. A może pomoże w ewentualnych staraniach o następny awans. Ale to już potencjalne życzenie na 2026, nie 2025 rok.