Sześć z poprzednich jedenastu potyczek ligowych pomiędzy Tottenhamem a Arsenalem kończyło się remisami. Pierwsze w tym sezonie derby północnego Londynu wpisały się w owy trend: na Emirates Stadium było 2:2. Czym zaowocuje kolejne spotkanie odwiecznych rywali, które stanowi hit 35. serii gier Premier League?
Jak Jose Mourinho poradzi sobie w swoich pierwszych derbach północnego Londynu? (fot. Reuters)
O tym przekonamy się dopiero w niedzielę. Mecz na Tottenham Hotspur Stadium będzie jednym z ostatnich akcentów weekendu (ponownie zahaczającego o poniedziałek) na boiskach angielskiej ekstraklasy. Nic nie wskazuje jednak na to, by wcześniej zabrakło emocji.
DERBOWA NIEDZIELA
W niedzielę odbędą się kolejne cztery spotkania. Wolverhampton sprawdzi się na tle Evertonu, Aston Villa poszuka przełamania z Crystal Palace, zaś Bournemouth postara się urwać punkty Leicester. Wszystko to jednak tylko tło dla gwoździa programu – derbów północnego Londynu.
Tottenham i Arsenal zmierzą się ze sobą po raz 200. w historii i 56. na poziomie Premier League. Bilans poprzednich 199 potyczek jest zdecydowanie bardziej korzystny dla gości. Kanonierzy mają na koncie 82 triumfy przy 64 zwycięstwach Kogutów. Co więcej, Pierre-Emerick Aubameyang i spółka nie przegrali żadnego z trzech ostatnich meczów ligowych z kolegami Harry’ego Kane’a. Dodatkowym smaczkiem rywalizacji jest aktualny stan tabeli (przed startem kolejki). Podopieczni Mikela Artety zajmują ósme miejsce, piłkarze Jose Mourinho – dziewiąte. Dzieli ich zaledwie punkt.
Ostatnie wyniki sugerują, iż oba zespoły znajdują się w podobnej dyspozycji. Jeśli chodzi o zmagania ligowe, gospodarze wygrali dwa spotkania, jedno zremisowali i jedno przegrali. Goście zaliczyli serię trzech zwycięstw, a w zeszły wtorek podzielili się punktami z Leicester. Sposób, w jaki drużyny Tottenhamu i Arsenalu osiągały te rezultaty, był jednak zgoła odmienny.
Koguty nie są w stanie unaocznić swoich pucharowych aspiracji. W każdym spotkaniu męczą się z rywalem. Chciałoby się napisać: nie potrafią mu narzucić swojego stylu gry. Sęk w tym, iż nadal nie wiadomo, co owy styl stanowi. Drużyna The Special One nie jest ani skupiona na defensywie, ani nastawiona na atak. Ani preferująca ofensywę pozycyjną, ani wielbiąca kontry. Niezmienna nijakość nie pomaga w sięganiu po punkty. A każdy upływający tydzień tylko wzmaga tęsknotę fanów za okresem rządów Mauricio Pochettino.
Kanonierzy wiedzą, jak chcą grać, choć nie zawsze są w stanie wdrożyć plan w życie. To całkiem naturalne, wszystko wymaga przecież czasu. Zalążki jednak są i za to duży plus dla Artety. Hiszpan potrafi trafić do swoich podopiecznych, przekonać ich, iż stać ich na więcej niż prezentowali w pierwszych miesiącach sezonu. Stabilna forma Emiliano Martineza, przebłyski Kiernana Tierneya i Daniego Ceballosa czy wreszcie niegasnąca zjawiskowość Bukayo Saki oraz Pierre’a-Emericka Aubameyanga nie wzięły się znikąd. Pytanie, czy wystarczy to do zwycięstwa w derbach?
PONIEDZIAŁKOWE WYZWANIE BEDNARKA I SPÓŁKI
Trzydziestą piątą kolejkę zmagań zamknie starcie Manchesteru United z Southampton. Dla Jana Bednarka i spółki będzie to najbardziej wymagające wyzwanie od chwili wznowienia sezonu.
Czerwone Diabły są bowiem najlepszą drużyną Premier League w tym okresie. Jedyną, która nie przegrała ani jednego spotkania ligowego w erze pandemii. Pierwszą w historii rozgrywek, która wygrała cztery kolejne mecze różnicą minimum trzech goli. Wyjątkową, jeśli chodzi o poczynania ofensywne.
Wpływają na to osiągnięcia poszczególnych części składowych formacji ataku zespołu Ole Gunnara Solskjaera. Bruno Fernandes jest niepodważalnym liderem i dyrygentem – w swoich premierowych 12 występach na poziomie angielskiej ekstraklasy miał udział w 13 akcjach bramkowych (7 goli, 6 asyst). Mason Greenwood to nieposkromiony egzekutor i jeden z największych talentów piłkarskich młodego pokolenia – Anglik stał się ostatnio drugim po Waynie Rooneyu nastolatkiem w dziejach klubu, który zdobywał bramki w trzech kolejnych występach w Premier League. Marcus Rashford i Anthony Martial są pierwszym duetem reprezentującym barwy United od 2011 roku, w którym każdy z graczy skompletował w sezonie minimum 20 trafień. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze odradzający się Paul Pogba, który coraz lepiej rozumie się na boisku z Bruno.
Celem numer jeden Świętych powinno być więc zabezpieczenie tyłów. Bednarek i jego kompani będą się musieli wykazać. Jeśli coś pójdzie nie tak, mogą jednak liczyć na kolegów z przodu. A konkretnie jednego – Danny’ego Ingsa. Anglik nie przestaje zdobywać bramek, a z 19 golami na koncie wciąż liczy się w rywalizacji o koronę króla strzelców. Na jego korzyść przemawia fakt, iż defensywa zespołu z Old Trafford daleka jest od miana monolitu. Mimo to, jej zaskoczenie nie gwarantuje ostatecznego sukcesu, o czym niedawno przekonało się Bournemouth.
Poniedziałkowe spotkanie powinno być ciekawe także z tego względu, iż Southampton jest jedną z najlepszych drużyn w stawce, jeśli chodzi o punkty uzyskiwane w meczach wyjazdowych. 27 oczek to rezultat gorszy tylko od Liverpoolu (41), Chelsea (30) oraz Manchesteru City (28).
***
Norwich – West Ham
Typ PN: 2
Watford – Newcastle
Typ PN: X
Liverpool – Burnley
Typ PN: 1
Sheffield United – Chelsea
Typ PN: X
Brighton – Manchester City
Typ PN: 2
Wolverhampton – Everton
Typ PN: X
Aston Villa – Crystal Palace
Typ PN: 2
Tottenham – Arsenal
Typ PN: X
Bournemouth – Leicester
Typ PN: X
Manchester United – Southampton
Typ PN: 1
Maciej Sarosiek