W pierwszej kolejce nowych rozgrywek piłkarze urodzeni nie później niż 1 stycznia 2001 roku pokazali się z bardzo dobrej strony. Nie tylko pomogli swoim drużynom solidną grą, ale również bezpośrednio wpłynęli na wynik, strzelając gole, asystując kolegom lub zachowując czyste konto.
Zanim jednak przejdziemy do popisów młodych Polaków na boiskach Ekstraklasy, warto w kilku zdaniach wspomnieć o zmianach związanych z przepisem o młodzieżowcu, które zaszły (na kilka dni) przed nowym sezonem. Teraz drużyny nie mają obowiązku wystawiania minimum jednego zawodnika poniżej 21. roku życia w każdym spotkaniu, ale w ciągu całego sezonu młodzieżowcy w danym zespole muszą uzbierać przynajmniej 3000 rozegranych minut. Ponadto obowiązuje limit 270 minut na spotkanie, więc nie ma mowy o sytuacji, w której jakaś ekipa wyrobi sobie cel w ciągu pierwszych kilku kolejek, a potem odstawi młodzieżowców na bocznicę. Jeśli klub nie dojdzie do bariery trzech tysięcy minut, czekać go będą kary finansowe. Najdotkliwsza z nich – opiewająca na trzy miliony złotych – będzie dotyczyć drużyn, których młodzieżowcy uzbierają mniej niż 999 minut. Kolejne grzywny wynoszą dwa miliony (przedział 1000 – 1999 minut), milion (2000-2499 minut) oraz najmniejsza – pół miliona (2500-2999 minut). Czy jest to dobre rozwiązanie? Można by rzec, że ile osób, tyle opinii. To już jednak temat na inny tekst.
W premierowej kolejce nowego sezonu PKO BP Ekstraklasy młodzi zawodnicy zabłysnęli praktycznie we wszystkich spotkaniach. Nie wzięliśmy pod uwagę jedynie meczu Rakowa z Wartą oraz Korony z Legią. W pierwszym spotkaniu gospodarze młodzieżowca nie wystawili w ogóle, a w szeregach poznaniaków 90 minut zaliczył tylko Konrad Matuszewski, który niczym specjalnym się nie wyróżnił. W starciu w Kielcach kilku młodych piłkarzy oglądaliśmy (szczególnie w szeregach drużyny ze stolicy), ale oni również nie zapisali się w protokole meczowym niczym konkretnym.
Miedziowa młodzieżW derbach Dolnego Śląska zagrało aż siedmiu młodzieżowców, co jest rekordem w tej kolejce. Wyjątkową odwagą w stawianiu na piłkarzy poniżej 21. roku życia wykazał się Piotr Stokowiec. Szkoleniowiec Zagłębia Lubin delegował do gry pięciu takich zawodników. W meczu ze Śląskiem na murawie pojawili się Kacper Bieszczad, Łukasz Łakomy, Tomasz Pieńko, Adam Ratajczyk oraz Rafał Adamski. Pierwszych trzech wyszło w podstawowym składzie, pozostali dwaj zaczęli spotkanie na ławce. Szczególne słowa uznana należą się Bieszczadowi. Bramkarz Miedziowych zaliczył udane spotkanie, kilka razy dobrze interweniował i co najważniejsze – zachował czyste konto. Z gry na zero z tyłu cieszą się nie tylko kibice lubinian, ale również osoby potrzebujące. Bieszczad przed rozpoczęciem rozgrywek stworzył akcję #MurowanePomaganie, w której za każdy mecz bez wpuszczonej bramki wpłaca 1000 złotych na wybrany cel. Pierwszy ligowy tysiąc już został przelany. Warto jeszcze wspomnieć o Tomaszu Pieńko. Młody rozgrywający swoją postawą na pewno nie zawiódł trenera. Brał udział w akcjach ofensywnych, raz był nawet blisko strzelenia gola, ale przestrzelił z ostrego kąta.
W szeregach Śląska należy wyróżnić Piotra Samca-Talara. Trener wrocławian Ivan Djurdjević nazwał 20-latka wygranym letnich przygotowań. W meczu z Zagłębiem było widać, że młody napastnik jest w obiecującej formie. Piłkarz urodzony w Środzie Śląskiej był motorem napędowym Trójkolorowych. Niewiele brakowało, aby wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Piłka po jego strzale obiła jednak poprzeczkę lubińskiej bramki.
Asysta, bijąc mistrzaCzas na mecz Lecha ze Stalą. Kolejorz jest znany z wychowywania dobrych młodzieżowców, w ostatnich kilku latach zarobił spore pieniądze na sprzedaży tychże młodych zawodników do zachodnich klubów. Paradoksalnie, na pochwałę zasługuje zawodnik z Mielca, a nie Poznania. Mowa o Przemysławie Maju, który zaliczył asystę przy trafieniu Macieja Domańskiego. Ten gol dał mielczanom dwubramkowe prowadzenie z mistrzem Polski i ustalił wynik spotkania. Trzy punkty już na starcie, w dodatku w pojedynku z Lechem, to dla Stali niezwykle cenny dorobek, przy którym Maj miał swój udział.
Debiut ze snówChyba wszyscy piłkarscy kibice wyobrażali sobie za młodu dzień, w którym jako nastolatkowie debiutują w barwach ulubionego klubu i na dzień dobry strzelają gola w swoim pierwszym oficjalnym występie. Dla Mateusza Kowalskiego z Jagiellonii Białystok to już nie marzenie, a wspomnienie z minionego weekendu. 16-letni zawodnik (rocznik 2005!) wszedł na boisko w meczu z Piastem w doliczonym czasie gry. Potrzebował jedynie kilkudziesięciu sekund, aby wpakować piłkę do siatki i cieszyć się z trafienia w debiucie. Takie chwile nie zdarzają się często, szczególnie na boiskach Ekstraklasy. Bramka Kowalskiego praktycznie zbiegła się z ostatnim gwizdkiem sędziego i przypieczętowała zwycięstwo Jagiellonii.
Stadiony świataMecz Radomiaka z Miedzią był określany mianem „festiwalu pięknych goli”. Jednego z nich strzelił 21-letni Maciej Śliwa. Gracz beniaminka z Legnicy popisał się nie lada uderzeniem, którego nie powstydziliby się nawet piłkarze najwyższego formatu. Zawodnik Miedzi bramkę na 1:0 zdobył strzałem przewrotką, do której pięknie się złożył po dośrodkowaniu Jensa Gammelbiego. Legniczanie nie zdołali utrzymać prowadzenia do końca, ostatecznie zdobyli tylko jeden punkt. Gol Śliwy trafi jednak na stałe do rubryki najpiękniejszych bramek sezonu.
Płocki pogromLechia nie za bardzo lubi przyjeżdżać do Płocka. Ostatnie dwie delegacje na stadion im. Kazimierza Górskiego kończyły się dla gdańszczan porażkami. Ta najświeższa była bardzo dotkliwa, Biało-Zieloni przegrali z Wisłą aż 0:3. Gwoździem do trumny był ostatni gol Nafciarzy. Dusana Kuciaka pokonał Dawid Kocyła. 19-latek bezbłędnie wykończył akcję gospodarzy, zmuszając słowackiego golkipera do wyciągnięcia piłki z siatki po raz trzeci. Jak na razie najlepszym wynikiem Kocyły w Ekstraklasie są cztery trafienia z sezonu 2020/21. Gol w pierwszej kolejce daje młodemu napastnikowi świetny start w drodze do pobicia tego rekordu.
Asysty dwie
W meczu Pogoni z Widzewem błysnęło dwóch młodzieżowców. Jeden z ekipy gospodarzy, drugi z drużyny gości. Obaj zapisali na konto po jednej asyście. Mariusz Fornalczyk dogrywał do Luki Zahovicia, gdy ten strzelał na 1:1. Ernest Terpiłowski natomiast podał do Bartłomieja Pawłowskiego, który otworzył wynik spotkania. Widzew, mimo dobrego początku, nie zdołał wywalczyć w Szczecinie nawet punktu.
Krakowski kompletKolejkę kończyło spotkanie Górnika z Cracovią. Pasy udanie rozpoczęły ten sezon, wygrywając w Zabrzu 2:0. Bohaterem tego meczu był – a jakże – młodzieżowiec. Michał Rakoczy najpierw zaliczył asystę przy bramce Floriana Loshaja, a potem samodzielnie trafił do siatki. 20-latek już w poprzednich rozgrywkach pokazał, że warto na niego stawiać. W 24 występach strzelił trzy gole. Być może to właśnie on będzie następcą Pelle van Amersfoorta, który po minionym sezonie opuścił drużynę Jacka Zielińskiego.
Podsumowanie
Cztery gole, cztery asysty i jedno czyste konto. W pierwszej kolejce młodzi zawodnicy zagrali naprawdę przyzwoicie, choć wiemy, że stać ich na więcej. Miejmy nadzieję, że taki start to jedynie zapowiedź kolejnych świetnych występów, a nie jednorazowy przypadek. Na razie jednak trzeba się cieszyć, że młodzi Polacy wchodzą w nowy sezon w takim stylu. Tak trzymać!
Jakub Kowalikowski