Czas na finał Ligi Europy. Liverpool i Sevilla powalczą o trofeum
Przed nami jeden z ostatnich aktów klubowego sezonu na Starym Kontynencie. W wielkim finale Ligi Europy zmierzą się ze sobą dwie utytułowane i cenione firmy – Sevilla i Liverpool. Stawką wieczornego meczu będzie nie tylko trofeum i chwała dla zwycięzcy, ale także ogromne pieniądze.
Liverpool czy Sevilla? Kto wygra finał Ligi Europy? (foto: Ł.Skwiot)
Przypomnijmy bowiem, że zgodnie z regulaminem UEFA, który obowiązuje od kilkunastu miesięcy, triumfator Ligi Europy może liczyć na bezpośrednią promocję do rozgrywek Champions League w sezonie następnym. Jako, że Liverpool i Sevilla nie zdołały sobie zapewnić takiego awansu przez własne ligi, to środowy finał będzie miał dla nich podwójnie ważne znaczenie. Wystarczy bowiem dodać, że awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów jest z urzędu premiowany kwotą kilkunastu milionów euro.
Tegoroczny finał będzie szczególny, z przynajmniej kilku względów. Po raz trzeci z rzędu zagra w nim bowiem Sevilla, która ma szansę na trzeci kolejny triumf w europejskich rozgrywkach. Gdyby podopiecznym Unaia Emery’ego taka sztuka by się udała, byłoby to wydarzenie bez precedensu. Co ważne – szczególnie z punktu widzenia polskiego kibica – pewniakiem do gry w finale jest Grzegorz Krychowiak, dla które będzie to drugi mecz o zwycięstwo w tych rozgrywkach na przestrzeni zaledwie kilkunastu miesięcy. Rok temu, gdy Sevilla mierzyła się na Stadionie Narodowym w Warszawie z Dnipro, jedną z bramek dla ekipy z Andaluzji strzelił właśnie „Krycha”. Czy uda mu się to powtórzyć także w Bazylei?
– Stajemy przed ogromną szansą. Przebyliśmy długą drogę i chcemy wygrać Ligę Europy po raz trzeci z rzędu – powiedział reprezentant Polski. – Wiemy, że Liverpool to niezwykle mocny zespół, ale myślę, że wszystko jest w tym meczu sprawą otwartą. Łatwo nie będzie, ale mamy spore doświadczenie w tego typu starciach – dodał Krychowiak.
Obie drużyny w drodze do finału musiały pokonać wielu mocnych rywali. Sevilla odprawiła w poprzednich rundach z kwitkiem takie kluby jak Molde, Basel, Athletic Bilbao i Szachtar Donieck. Jeśli zaś chodzi o Liverpool, to ten uporał się z Augsburgiem, Manchesterem United, Borussią Dortmund i Villarrealem. Szczególnie wyeliminowanie przed The Reds Borussii przejdzie do kanonu piłki nożnej, a spotkanie na Anfield, w którym padł wynik (5:4) zostało okrzyknięte jednym z najlepszych w całym sezonie.
Juergen Klopp wie jednak, że jeśli jego Liverpool nie zdoła wygrać w Bazylei, to wcześniejsze zwycięstwa nie będą miały większego znaczenia. Niemiec powalczy również o przełamanie swojej kiepskiej passy w spotkaniach finałowych. – Nie jestem rozczarowany moim dotychczasowym bilansem meczów finałowych.
Oczywiście, ten mógłby być znaczenie lepszy, ale jest jak jest. Finał to
tylko jeden mecz i po ostatnim gwizdku wszystko się kończy. Nie ma już
szans na odrobienie strat, tak jak w rozgrywkach ligowych – powiedział.
– Nigdy nie byłem szczęśliwy po przegranym finale, ale przyznam szczerze, że nie rozpamiętywałem tych porażek zbyt długo. Chociaż muszą przyznać, że mam w domu trochę zbyt dużo tych srebrnych medali. Z drugiej jednak strony, lepsze to niż nic – dodał.
Warto przypomnieć, że Juergen Klopp miał już w przeszłości okazję mierzyć się z Sevillą. Miało to miejsce we wrześniu 2005 roku, kiedy to Niemiec pełni jeszcze obowiązki szkoleniowca FSV Mainz. Drużyna z Andaluzji wygrała wtedy (4:0), a kilkanaście miesięcy później triumfowała w rozgrywkach ówczesnego Pucharu UEFA.
Spotkanie finałowe zostanie rozegrane w Bazylei, w Parku Świętego Jakuba. Na trybunach tego obiektu może zasiąść zaledwie 38,5 tysiąca widzów, co jest liczbą dość skromną, szczególnie jeśli spojrzymy na zainteresowanie ze strony kibiców. Oba kluby otrzymały pulę nieco ponad 10 tysięcy biletów i oczywiście wszystkie zostały sprzedane na pniu.
Jak wygląda sytuacja kadrowa po obu stronach barykady? Zdecydowanie więcej powodów do zmartwień ma Klopp, który nie będzie mógł skorzystać z usług takich piłkarzy jak Mamadou Sakho (zawieszenie), Joe Gomez, Danny Ings i Divock Origi (kontuzje). Jeśli zaś chodzi o Sevillę, to w finale na pewno nie zagrają Michael Krohn-Dehli i Reyes.
*** Środa, 18 maja (Bazylea) LIVERPOOL FC – SEVILLA FC (20:45) Przypuszczalne składy: Liverpool: Mignolet – Moreno, Can, Lovren, Clyne – Henderson, Milner – Coutinho, Firmino, Lallana – Sturridge