Cracovia rozbiła Górnika w Zabrzu
Ostatni mecz Lotto Ekstraklasy w 2017 roku zadecydował o tym, kto spędzi przerwę zimową na pozycji lidera tabeli, a kto w strefie spadkowej.
Krzysztof Piątek rozegrał kapitalne zawody (fot. Łukasz Skwiot)
O ile niekiedy kibice narzekali, że poniedziałkowe mecze kończące ligową kolejkę są najmniej atrakcyjne, o tyle tym razem z pewnością nie można tak stwierdzić. Mecz Górnika Zabrze z Cracovią ma bardzo dużą stawkę, ponieważ znacząco wpłynie na tabelę Lotto Ekstraklasy.
W ostatnich tygodniach liderem rozgrywek jest raz Górnik, a raz Legia Warszawa. We wtorek beniaminek stracił miejsce na czele, ale wobec niedzielnej porażki mistrzów kraju z Wisłą Płock ma szansę odzyskać pierwsze miejsce w tabeli.
Zwycięstwo Cracovii sprawiłoby zaś, że „Pasy” podniosłyby się po dotkliwiej porażce w derbowym meczu z Wisłą Kraków i wydostały ze strefy spadkowej spychając tam drużynę Piasta Gliwice.
W pierwszym tegorocznym meczu Cracovii z Górnikiem padł remis 3:3 po golach Sergeja Zenjova, Krzysztofa Piątka (dwóch), Michała Koja, Łukasza Wolsztyńskiego i Rafała Wolsztyńskiego.
Przed dzisiejszym meczem Marcin Brosz zaskoczył dokonując jednej, ale ważnej zmiany w składzie beniaminka Lotto Ekstraklasy. Zamiast Adama Wolniewicza, na lewej obronie w podstawowym składzie zagrał Meik Karwot. Dla Niemca to drugi w ogóle, a pierwszy od lipca mecz w polskiej ekstraklasie.
Mecz w Zabrzu rozpoczął się od nieznacznej przewagi gości, ale nie zdołali oddać groźnego strzału. Po kwadransie gry zaś Szymon Żurkowski próbował wymusić rzut karny, gdy poczuł na ramieniu ręce Kamila Pestki, ale sędzia Bartosz Frankowski nie dał się nabrać.
W 28. minucie goście objęli prowadzenie. Jaroslav Mihalik minął obrońców i dośrodkował z linii końcowej w pole karne do Krzysztofa Piątka. Strzał kapitana Cracovii został zablokowany, ale piłka trafiła do niepilnowanego Matica Finka, który wpakował ją do pustej bramki.
Chwilę potem Cracovia prowadziła już 2:0! Po dośrodkowaniu Javiera Hernandeza gola samobójczego głową strzelił Karwot.
Uspokojeni prowadzeniem goście oddali inicjatywę w ostatnich minutach pierwszej połowy. Górnik oddał w tym czasie kilka strzałów, ale były one albo zablokowane, albo niecelne i Adam Wilk praktycznie nie musiał się wysilać.
Pierwsze minuty po przerwie jednoznacznie pokazały jaki przebieg będzie miała druga połowa meczu. Górnik napierał, atakował większością zawodników, a Cracovia liczyła na kontrataki. Przede wszystkim dobrze jednak się broniła, bo nie pozwalała gospodarzom na stworzenie klarownych okazji.
Taką miał w 63. minucie Szymon Matuszek, ale po świetnej centrze Damiana Kądziora posłał piłkę ponad bramką. Podobną akcję gospodarze przeprowadzili także po kilku minutach, ale wówczas strzał kapitana Górnika obronił Wilk.
Choć to gospodarzom bardziej zależało na zdobyciu bramki, to kolejnego gola strzelili jednak goście. Piątek uciekł obrońcom Górnika i płasko dośrodkował. Tam Mateusz Wieteska wślizgiem nabił piłką Hernandeza, a piłka wpadła do bramki.
Chwilę potem Górnik był już na łopatkach. Dani Suarez za faul taktyczny na Piątku dostał drugą żółtą kartkę i został wyrzucony z boiska. Cracovia krótko rozegrała rzut wolny, Fink zacentrował do Zenjova, a Estończyk pokonał Tomasza Loskę.
Cracovia po klęsce w derbach Krakowa, tym razem rozbiła rewelacyjnego beniaminka. Dzięki temu wydostała się ze strefy spadkowej i awansowała aż na 12. pozycję w tabeli. Górnik nie wykorzystał okazji do wyprzedzenia Legii i Lecha Poznań, przez co zimę spędzi na trzeciej pozycji w tabeli.
band, PilkaNozna.pl