Rapa raz, Kakabadze dwa, dzięki czemu Cracovia skompletowała trzy punkty. „Pasy” w pełni zasłużenie pokonały 2:0 przeciętnego Śląska Wrocław w meczu 19. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy.
Cracovia pod wodzą Jacka Zielińskiego jest zespołem o dwóch skrajnie różniących się twarzach. Z jednej strony potrafi pokonać mistrza i wicemistrza, z drugiej zaś przegrać z walczącym o utrzymanie beniaminkiem. Która z nich jest prawdziwa? Nie wiadomo.
„Trudno powiedzieć, która wersja drużyny jest bliższa prawdy, bo rzeczywiście jesteśmy mało powtarzalni w naszej grze. Chcielibyśmy zrobić wszystko, żeby w ostatnim meczu we Wrocławiu dobrze pożegnać się z kibicami i zapunktować. Taki jest nasz cel” – przekonywał Zieliński.
Trener „Pasów” dotrzymał słowa. W stolicy Dolnego Śląska jego podopieczni tym razem pokazali swoje lepsze oblicze i udanie zakończyli rok w postaci zwycięstwa.
Już od pierwszego gwizdka sędziego było widać, że to krakowianie swobodniej czuli się na boisku, a konstruowanie akcji ofensywnych nie sprawiało im trudności, w konsekwencji często byli obecni pod bramką strzeżoną przez Michała Szromnika, który miał pełne ręce roboty.
W końcu jednak skapitulował. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy Michal Siplak dośrodkował z rzutu rolnego w kierunku pola karnego, gdzie na piłkę czyhał w okolicach bliższego słupka Cornel Râpă, który uderzeniem głową dał prowadzenie.
Kilka minut po przerwie Cracovia podwyższyła bramkową przewagę. Wszystko za sprawą Otara Kakabadze. Gruzin w swoim stylu oddał mocny i dokładnym strzał z dystansu, futbolówka w locie nabrała kozłującej trajektorii, co uniemożliwiło Szromnikowi obronę.
Wrocławianie próbowali odwrócić losy spotkania na swoją korzyść. Bezskutecznie. Poza uderzeniem głową z bliskiej odległości Wojciecha Golli, gdy paradą popisał się czujny na linii bramkowej Karol Niemczycki, przeciętnie grający „Wojskowi” nie stworzyli sobie lepszych okazji do zanotowania trafienia.
W efekcie Jacek Magiera i spółka zimową przerwę spędzą w dolnej strefie tabeli. Ich stopniowe staczanie się po równi pochyłej nieustannie trwa. Tego samego nie można powiedzieć o Cracovii, która kontynuuje marsz w górę klasyfikacji.
jbro, PilkaNozna.pl