Przejdź do treści
Cracovia dogoniła Legię!

Polska Ekstraklasa

Cracovia dogoniła Legię!

Takie mecze aż chce się oglądać! Starcie Cracovii z Lechem Poznań zrekompensowało wszystkie emocje, których nie dostarczyły nam spotkania w Białymstoku i Lubinie. Pasy pokonały Kolejorza 2:1, ale tak naprawdę szala zwycięstwa mogła przechylić się w każdą stronę.



Michał Probierz dwa dni temu apelował, abyśmy zaczęli doceniać polską ligę i przestali wyśmiewać wszystkie nieudane zagrania. Po meczu Cracovii z Lechem to przesłanie będzie zdecydowanie łatwiej zrozumieć niż po sześciu wcześniejszych spotkaniach 22. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy, wyłączając jeszcze starcie Legii Warszawa z Rakowem Częstochowa.

Początek meczu zdecydowanie należał do Pasów, które zepchnęły Kolejorza do defensywy, zamknęły rywali na własnej połowie i wydawało się, że kwestią czasu będzie gol dla gospodarzy. To oni narzucili swoje warunki, próbowali rozerwać poznańską defensywę na różne sposoby, ale kiedy już udawało się wykreować niezłą szansę – zawodziła skuteczność, bo do tego momentu nie udało się oddać choćby jednego celnego strzału.

W końcu bramka padła, ale niespodziewanie… w drugą stronę. W 23. minucie Jakub Kamiński dograł do Kamila Jóźwiaka, jeden z defensorów Cracovii po drodze nie trafił w piłkę, a skrzydłowy Kolejorza otworzył wynik spotkania i tchnął w swój zespół nowe życie. Od tego momentu Lech przypomniał sobie, że potrafi grać w piłkę, potrafi się przy niej utrzymać i w końcu odeprzeć napór krakowian.

Przed przerwą przyjezdni powinni podwyższyć prowadzenie. Doskonałym dośrodkowaniem został obsłużony Lubomir Satka, ale stoper Lecha był kompletnie zaskoczony tym faktem i nie potrafił opanować piłki. Dla Pasów skończyło się na strachu. Podobnie jak w sytuacji Christiana Gytkjaera, który mógł wyjść sam na sam z Michalem Peskoviciem, ale za daleko wypuścił futbolówkę.

Po zmianie stron Pasy zabrały się do odrabiania strat. Sergiu Hanca dograł do Kamila Pestki, który wbiegł z lewej strony i huknął w kierunku bramki. Piłka po drodze odbiła się jeszcze od Satki i wpadła do bramki Kolejorza.

Z minuty na minutę spotkanie się rozkręcało. Zaczynał błyszczeć Pedro Tiba, który przeprowadził kapitalną solową akcję, ale w tylko sobie znany sposób nie pokonał Peskovicia. Karta odwróciła się kilka minut później.

Cracovia objęła prowadzenie po strzale z Hanci z rzutu karnego. Zanim jednak arbiter podyktował jedenastkę za faul Thomasa Rogne na Rafaelu Lopezie, puścił grę i dopiero po interwencji VAR wskazał na wapno. Przewinienie Norwega było jednak ewidentne i decyzja arbitra była jak najbardziej prawidłowa.

Od strzelenia drugiego gola dla Pasów tempo było jeszcze szybsze. Lech rzucił się do ataków, zdominował gospodarzy, ale nadziewał się na groźne kontry. Najbliżej trafienia Kolejorz był za sprawą Jakuba Modera, który oddał strzał piętą, ale piłka wylądowała na słupku. Pasy odpowiedziały kilkukrotnie, a wynik mógł podwyższyć Lopes, który również trafił w słupek. Ostatecznie ekipa Michała Probierza dowiozła prowadzenie i zgarnęła trzy punkty.

pgol, PilkaNozna.pl

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024