Co za końcówka! GKS rzutem na taśmę wygrywa z Cracovią!
Piłkarze Dawida Kroczka są w tej edycji rozgrywek specjalistami od przechylania szali na swoją korzyść w meczach, w których muszą gonić wynik. Tym razem to jednak GKS w samej końcówce zapewnił sobie trzy oczka.
Filip Trokielewicz
fot. Krzysztof Porebski
Cracovia na zaciągniętym ręcznym
„Pasy” przyzwyczaiły w bieżącym sezonie do bezpośredniego futbolu. Podopieczni Dawida Kroczka nie kalkulują, wykorzystują swoje momenty, bardzo dobrze czują się w fazach przejściowych. Potwierdza to między innymi statystyka średniego posiadania piłki – wyłącznie Puszcza Niepołomice ma rzadziej futbolówkę pod kontrolą. Szkoleniowiec Cracovii jakiś czas temu mówił zresztą, że nie ma to dla niego większego znaczenia, a liczy się przede wszystkim skuteczność. Jej zdecydowanie nie można „Pasom” odmówić. Pierwsza część kampanii 24-25 niewątpliwie należy do Benjamina Kallmana, Otara Kakabadze, Davida Olafssona, Ajdina Hasicia, Mikkela Maigaarda, Filipa Rózgi czy Virgila Ghity. Tego ostatniego zabrakło w rywalizacji z GKS-em Katowice z powodu urazu. Twardy orzech do zgryzienia, jak zestawić blok obronny miał trener Dawid Kroczek, ponieważ z kontuzjami zmagają się także Jakub Jugas oraz Kamil Glik.
GKS naprawdę nieźle zneutralizował atuty Cracovii w pierwszej części meczu. Defensorzy zespołu prowadzonego przez Rafała Góraka wyłączyli z gry kluczowych zawodników ekipy z Kałuży, takich jak wspomniani Kallman czy Hasić. Goście byli skonsolidowani w defensywie, a „Pasy” miały problem z tym, jak dobrać się do skóry beniaminka.
Katowicznie objęli prowadzenie w 15. minucie. Mateusz Mak uderzył z rzutu wolnego, piłka odbiła się od muru, spadła mu pod nogi i przy drugim uderzeniu 32-latek trafił już perfekcyjnie. W 39. minucie fatalnie piłkę wyprowadził Heinrich Ravas. Przejął ją Mak, który minął słowackiego golkipera i skompletował dublet. Jeszcze przed przerwą Cracovia złapała kontakt. W doliczonym czasie zza pola karnego uderzył Maigaard, po drodze piłka odbiła się od Oskara Repki i zmyliła Dawida Kudłę.
Piękne trafienia ozdobą spotkania
Świetnie ogląda się mecze z udziałem „Pasów”, ponieważ są gwarantem emocji. W drugiej odsłonie starcia zobaczyliśmy dwa kapitalne gole. W 62. minucie Adrian Błąd zdjął pajęczynę z bramki Ravasa.
Znakomitej bramki Błądowi pozazdrościł Maigaard. Na dwadzieścia minut przed końcem regulaminowego czasu gry „Pasy” drugi raz złapały kontakt za sprawą Duńczyka.
W trzeciej minucie doliczonego czasu gry Cracovia wyrównała. Kallman pokonał Kudłę po dośrodkowaniu Bartosza Biedrzyckiego. Wydawało się, że mecz zakończy się podziałem punktów, ale cztery minuty później decydujący cios wyprowadzili goście. Sebastian Milewski trafił do bramki po dośrodkowaniu Mateusza Kowalczyka. Po golu zagotowali się zawodnicy obu ekip, doszło do konfrontacji masowej, a czerwoną kartkę obejrzał jeden z członków sztabu szkoleniowego GKS-u.
Katowiczanie mogą złapać oddech, albowiem przerwali serię trzech porażek z rzędu. Z kolei Cracovia będzie odczuwała duży niedosyt, ponieważ była bliska wywalczenia punktu.