W barwach Broendby Kamil Wilczek imponował skutecznością. Po przeprowadzce z Danii do Turcji wciąż nie strzelił ani jednego gola (foto: Forum/Mateusz Słodkowski)
Podczas
pierwszej części sezonu Wilczek zdążył wystąpić w barwach
Broendby w 26 meczach (licząc wszystkie rozgrywki), w których
zdobył aż 20 bramek. W duńskim zespole cieszył się statusem
gwiazdy, był kapitanem i zdecydowanie najskuteczniejszym strzelcem.
W klasyfikacji snajperów
Superligi z 17 trafieniami do dziś pozostaje liderem.
Wyborna
dyspozycja napastnika pozwoliła wymieniać jego nazwisko w
kontekście reprezentacji. W Broendby strzelał gole z taką
regularnością, że wiele osób zaczęło dopominać się powołania
dla 32-latka, sprawdzenia go jako alternatywy dla Roberta
Lewandowskiego bądź Arkadiusza Milika. Przebąkiwano
nawet o wyjeździe na mistrzostwa Europy.
Wilczka nie było w kadrze od prawie dwóch i pół roku – ostatni
mecz w zespole narodowym rozegrał w listopadzie 2017 roku przeciwko
Urugwajowi.
W
styczniu napastnik zdecydował się jednak na dość zaskakujący
ruch. Postanowił zmienić otoczenie i po czterech latach spędzonych
w okolicach Kopenhagi przeniósł się do Turcji. Zrezygnował z roli
idola w Broendby, zechciał spróbować czegoś nowego.
Mijają
dwa miesiące, od kiedy Polak zakłada koszulkę Goztepe i jak na
razie ten transfer w żaden sposób się nie broni. Przynajmniej pod
względem sportowym. Od
momentu podpisania kontraktu Wilczek wystąpił we wszystkich meczach
ligowych: zaczynał od epizodów w spotkaniach z Besiktasem i
Denizlisporem, później dostał szansę gry od pierwszej minuty w
potyczkach z Konyasporem oraz Gaziantep FK, w następnych dwóch
meczach wchodził z ławki, a ostatnio były podstawowy skład z
Kasimpasą i ponownie ławka, w starciu z Rizesporem.
Polski
napastnik wciąż czeka na pierwszego gola w nowych barwach. Wilczek
naturalnie nie ma w Goztepe takiego kredytu zaufania, jakim cieszył
się w Broendby, jednak nie można powiedzieć, że nie gra w lidze
tureckiej. Dotychczas spędził na murawie 305 minut, co jak na osiem
kolejek nie jest liczbą rewelacyjną, natomiast wystarczającą do
tego, aby zaprezentować próbkę strzeleckich umiejętności.
Sytuacja
Wilczka jest tym bardziej niepokojąca, że Polak nie ma w nowej
drużynie wielkiej konkurencji. Trener Ilhan Palut preferuje
ustawienie z jednym napastnikiem, najczęściej obsadzając w tej
roli Camerona Jerome’a. Anglik co prawda może pochwalić się CV
zawierającym ponad 200 występów w Premier League, ale dziś ma
prawie 34 lata i najlepszy czas zdecydowanie za sobą. Jerome nie
broni
miejsca w jedenastce
skutecznością: w tym sezonie zdołał strzelić zaledwie trzy gole,
w poprzednim trafiał pięciokrotnie.
Nasuwa
się pytanie – kto w tym zespole zdobywa bramki, skoro nie robi
tego podstawowy środkowy napastnik, ani jego zmiennik? Goztepe
generalnie ma w
tym aspekcie problemy.
W lidze tureckiej tylko sześć drużyn – w tym trzy ze strefy
spadkowej – strzeliło mniej goli niż ekipa z Izmiru (31).
Najlepszymi snajperami Goztepe są skrzydłowi: wypożyczony z SD
Huesca Serdar Gurler (sześć bramek) oraz Halil Akbunar (pięć).
Konrad
Witkowski