Co słychać u Roberta Rogali?
Robert Rogala, mimo poważnej kontuzji, odniesionej w 2000 roku, do 45 roku życia biegał po boisku. Zszedł z boiska tylko dlatego, że musiał poddać się operacji. Teraz zajmuje się trenerką, a także… informatyką.
Robert Rogala jest obecnie trenerem IV-ligowego Mazura Karczew (fot. 400mm.pl)
– Od 20 lat zajmuję się zawodowo informatyką, obecnie, od 2016 roku, pracuję w Wyższej Szkole Handlowej w Radomiu. – opowiada Robert Rogala, który w przeszłości grał m.in. w Wiśle Kraków. – Kiedy w 2000 roku doznałem poważnej kontuzji pachwin (grał wtedy w Koronie Kielce – przyp. red.), musiałem zrezygnować z grania. Korona była w takim stanie finansowym, że zostałem bez żadnych środków. Z racji tego, że przez całe życie zajmowałem się elektroniką i jestem też inżynierem elektronikiem, a moją drugą pasją jest informatyka, poszedłem w stronę komputerów. Po wyleczeniu kontuzji wróciłem na boisko i dzieliłem czas między pracę zawodową, rodzinę i piłkę nożną – tłumaczy swoją decyzję. Zakres zadań, który zajmował się w dotychczasowej pracy zawodowej, jest szeroki.
– Obecnie jestem administratorem. Zajmuję się sieciami komputerowymi, zabezpieczeniami, ochroną danych osobowych. Oprócz tego, zajmowałem się również terminalami płatniczymi, tą informatyką z zabezpieczeniem transakcji bankowych, czy doładowaniami elektronicznymi – wylicza były piłkarz, który długo nie schodził z boiska. Do opuszczenia murawy nie zmusił go jednak zaawansowany piłkarsko wiek.
– Musiałem zakończyć grę w piłkę, ponieważ miałem poważną operację barku. Uraz odniosłem jeszcze w czasie gry w Błękitnych Kielce (lata 1997-00 – przyp. red.), doznałem jej chyba w jednym z meczów z Karpatami Krosno. Wyskoczył mi wtedy bark, miałem zerwane wszystkie więzadła, staw był praktycznie zniszczony – wspomina Rogala i od razu wyjaśnia, jak sobie radził przez kolejne sezony. – Przez 15 lat grałem w stabilizatorze, nie chciałem robić operacji, bo nikt mi nie gwarantował, że ręka wróci do takiej sprawności, jaką miałem no i doszło do takiego momentu, że bark wyskakiwał mi nawet przy najmniejszych ruchach dźwigniowych, nie mogłem po nic sięgnąć pod stół. Ta przerwa, która musiała być, spowodowała, że już nie wróciłem na boisko – przyznaje Rogala. Szybko jednak odnalazł się po drugiej stronie linii bocznej. Obecnie jest trenerem czwartoligowego Prochu Pionki. A wcześniej?
– Przed Prochem prowadziłem Zamłynie Radom, z którym awansowałem z A klasy do okręgówki. Przed Zamłyniem w seniorskiej piłce prowadziłem Centrum Radom, a jeszcze wcześniej Zodiaka Sucha, cały czas grając jako aktywny zawodnik – opowiada były piłkarzy, który na co dzień mieszka w Radomiu i dojeżdża ok. 30 kilometrów do Pionek. Oprócz tego, że jest trenerem Prochu, prowadzi także młodzieżowe zespoły Broni Radom, rocznik 2004.
W trakcie rozmowy (14 listopada) przyznał, że w najbliższym czasie ma nadzieję przede wszystkim na udaną rundę wiosenną.
– Chciałbym, żeby zima była spokojna. Wtedy będzie można się spokojnie przygotować do wiosny i nie drżeć do końca o utrzymanie, aczkolwiek terminarz nie będzie dla nas przychylny – przyznał Rogala. Proch dwa dni po tej rozmowie jednak przegrał spotkanie wyjazdowe z Mazurem Karczew i zimę spędzi na 12, ostatniej bezpiecznej pozycji w tabeli IV ligi, będąc lepszym od 13 Znicza II Pruszków jedynie bilansem bramkowym.
Rafał Kobylarczyk