W meczu z Francją najpiękniejsze jest to, że choć w nienajlepszym stylu, to jednak awansowaliśmy do elity i mamy przyjemność grać mecz o wielką stawkę z aktualnymi mistrzami świata. Bardzo rzadko mamy tę przyjemność. Cieszmy się tym, co jest, bo naprawdę mamy z czego się cieszyć.
36 lat. Dokładnie tyle czasu trwała niemoc reprezentacji Polski na mistrzostwach świata. Wreszcie, po blisko czterech długo wyczekiwanych dekadach, Biało-Czerwonym w końcu udało się osiągnąć upragnione wyjście z grupy na mundialu.
Owszem, styl w jakim Polacy znaleźli się w 1/8 finału, pozostawia sporo do życzenia jeśli chodzi o wrażenia estetyczne. Dość powiedzieć, że podopieczni Czesława Michniewicza jak dotąd oddali na tym turnieju tylko 4 strzały w światło bramki. Najmniej spośród wszystkich drużyn.
Nieefektownie, ale efektywnie. Wystarczyło to do osiągnięcia celu. Jakby nie patrzeć, znaleźliśmy się w gronie 16. najlepszych drużyn na świecie, być może nie do końca zasłużenie i przy sporym udziale szczęścia od losu, ale fakty pozostają niezmienne.
Orły Michniewicza już nic nie muszą. Nikt zdroworozsądkowo myślący nie wymaga przecież od nich awansu do ćwierćfinału. Samą naszą obecność w 1/8 finału należy traktować jako sukces. Przypomnijmy – ostatni raz zagraliśmy w niej w 1986 roku.
– „Mecz z mistrzami świata to dla każdego z nas w jakimś stopniu spełnienie marzeń. Wyjście z grupy było naszym celem, ale teraz chcemy dojść jak najdalej w tym turnieju” – powiedział Arkadiusz Milik. – „Jesteśmy szczęśliwi, że tu jesteśmy. Doceniamy ten moment i nie odczuwany zbytnio presji, ponieważ sami jej na siebie nie narzucamy. Potrafimy grać w piłkę i postaramy się to pokazać” – dodał napastnik Juventusu.
I tego się trzymajmy. Awansowaliśmy do elity i mamy przyjemność grać mecz o wielką stawkę z aktualnymi mistrzami świata. Bardzo rzadko mamy tę przyjemność. Cieszmy się z tego, co jest, bo naprawdę mamy z czego się cieszyć. Następna taka okazja może prędko się nie powtórzyć.
jbro, PilkaNozna.pl