Przejdź do treści
Chelsea uciszyła Monachium! Europa w kolorze The Blues

Ligi w Europie Liga Mistrzów

Chelsea uciszyła Monachium! Europa w kolorze The Blues

Chelsea Londyn najlepszą klubową drużyną Europy w sezonie 2011-12. O tym, kto zdobędzie puchar Ligi Mistrzów zadecydował konkurs rzutów karnych, a nim więcej zimnej krwi zachowali piłkarze ze stolicy Anglii.
Wszystko o Lidze Mistrzów na PilkaNożna.pl – KLIKNIJ!

Atmosferę wielkiego finału Ligi Mistrzów dało się poczuć na długo przed pierwszym gwizdkiem arbitra. W Monachium nikt nie dopuszczał do siebie innej możliwości od zwycięstwa Bayernu. Bawarczycy byli faworytami i już pierwsza połowa pokazała, że nie na darmo, to właśnie im przypadła ta rola. Podopieczni Juppa Heynckesa przeważali, natomiast Chelsea przez długie minuty nie mogła wyjść z własnej połowy. „The Blues” nastawili się na grę obronną i szybkie kontry, jednak dominacja Bayernu była tak duża, że ciężko było Wyspiarzom wyprowadzić jakiś składny atak.

Dobra gra gospodarzy miała oczywiście przełożenie na ilość podbramkowych sytuacji. Bardzo ładnym wolejem popisał się Thomas Mueller, ale nieznacznie przestrzelił. Świetną okazję miał Arjen Robben, który przedarł się w pole karne Chelsea i uderzył po ziemi. Petr Cech z najwyższym trudem zdołał sparować piłkę na spokoje słupka z poprzeczką. Ależ to była szansa holenderskiego skrzydłowego!

To jednak nie był koniec popisów Bayernu. Dwie stuprocentowe sytuacje zmarnował także najlepszy strzelec wicemistrzów Niemiec – Mario Gomez, który w dogodnych pozycjach pudłował okrutnie. Chelsea było w pierwszej połowie stać jedynie na odpowiedź w wykonaniu Salomona Kalou, jednak takie strzały jak ten w wykonaniu Iworyjczyka Manuel Neuer broni obudzony w środku nocy.

Jeśli ktoś myślał, że po zmianie stron Bayern spuści nieco z tonu, a Chelsea w końcu się obudzi, ten srogo się pomylił. Bawarczycy nadal grali swoje, a piłkarze Roberto Di Matteo czekali na ruch rywala i absolutnie nie zamierzali forsować tempa. Inna sprawa, że nie mieli w sobotni wieczór zbyt wielu argumentów, by przeciwstawić się dobrze grającemu przeciwnikowi.

W 53. minucie do bramki Cecha trafił Franck Ribery, ale w momencie dobijania piłki do pustej bramki Francuz był na pozycji spalonej. Sam zawodnik oczywiście protestował, ale sędzia swojej decyzji nie zmienił. Kilka minut później groźnie uderzał Robben, ale w ostatniej chwili jego strzał zdołali zablokować obrońcy.

Upływały kolejne minuty i dominacja Bayernu rosła coraz bardziej. Piłkarze z Londynu byli zamykani już nie tylko na własnej połowie, ale nawet w obrębie własnego pola karnego. Im bliżej końca spotkania, tym coraz bardziej intensywniejszy zapach gola unosił się nad murawą Fussball Areny. Gospodarze musieli jednak pamiętać o obronie ponieważ Didier Drogba i Juan Mata od czasu do czasu wypuszczali się na ich połowę.

Dwóch sytuacji w końcówce meczu nie wykorzystał Mueller, ale to co nie udało się w dwóch próbach, wyszło w trzeciej. Młody reprezentant Niemiec dopadł do piłki wrzuconej w pole karne, uderzył głową po koźle i futbolówka odbijając się jeszcze od poprzeczki zatrzepotała się w siatce bramki Chelsea. Petr Cech nie zdążył zareagować, a Monachium oszalało.

Radość Bayernu nie trwała jednak zbyt długo. Kilkadziesiąt sekund później Neuera pokonał Drogba, który wykorzystał dośrodkowanie Maty z rzutu rożnego i głową wpakował piłkę do siatki. Bramkarz Bayernu mógł chyba zrobić w tej sytuacji zdecydowanie więcej. 1:1 i gra zaczęła się od nowa.

Dogrywkę lepiej zaczęli piłkarze Bayernu. Drogba sfaulował w polu karnym Ribery’ego i sędzia nie zawahał się ze wskazaniem na „wapno”. Do piłki podszedł Robben i podobnie jak w meczu z Borussią Dortmund nie zdołał pokonać bramkarza rywali. Cech był wielki, a Holendrowi pozostała gorycz zmarnowanej szansy. Jakby tego było mało, kontuzji nabawił się Ribery i kulejąc opuścił boisko. Dramat Bayernu, nadzieja Chelsea.

Druga część dodatkowego nie przyniosła zmiany rezultatu i o tym, kto sięgnie po Puchar Europy miały zadecydować rzuty karne. Te lepiej wykonywali piłkarze Chelsea i to oni sięgnęli po najważniejsze klubowe trofeum w Europie.

Grzegorz GARBACIK,
PilkaNożna.pl

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 48/2024

Nr 48/2024