Przejdź do treści
Było, minęło – Damian Łukasik

Polska Ekstraklasa

Było, minęło – Damian Łukasik

Z Lechem Poznań zdobywał krajowe trofea, występował w europejskich pucharach. Nie zapomni konfrontacji z Barceloną, gdy w konkursie rzutów karnych trafił w poprzeczkę bramki przeciwnika prowadzonego przez Johana Cruyffa. Dziś trener Lecha, lecz Rypin. W tym poznańskim pracował przy Młodej Ekstraklasie do 2012 roku, ale odszedł, bo pewne rzeczy mu się nie podobały.




JAROMIR KRUK

Jak Damian Łukasik trafił do Rypina?
Propozycja pojawiła się gdy pracowałem w Drwęcy Nowe Miasto Lubawskie – mówi Łukasik. – W tym klubie spędziłem fajny czas, zostawiłem go na drugim miejscu w tabeli klasy okręgowej. Lech Rypin występuje szczebel wyżej, postanowiłem spróbować. Z Działdowa gdzie mieszkam jest do Nowego Miasta Lubawskiego 50 kilometrów, do Rypina 75, więc wielkiej różnicy nie ma. Przekonały mnie sportowe plany Lecha, który mierzy w niedalekiej przyszłości w trzecią ligę. W Rypinie są kapitalne warunki, porządny stadion, sztuczna nawierzchnia, jedno naturalne boisko główne, dwa do trenowania. Pracuje mi się dobrze w czwartej lidze. Na razie zajmujemy trzynaste miejsce.


Działacze przekazali piłkarzom, że objęła ich legenda Lecha Poznań?
W grudniu, gdy zapadła decyzja o zatrudnieniu mnie, zapewne zawodnicy sprawdzili w Internecie kim jest Damian Łukasik, czego dokonał. CV na pewno mam ciekawe, ale nie tym przekonam podopiecznych z Lecha Rypin. Moja ofensywna wizja futbolu, opierająca się na graniu w piłkę, nie kopaniu piłki, powinna im przypaść do gustu.

Nazwa Lech chyba pana przyciąga. Nie tęskni pan za pracą w Poznaniu?
Lech Poznań to dla mnie rozdział zamknięty. W 2012 odszedłem do Górnika Konin, bo nie chciałem być w cieniu nawet w Młodej Ekstraklasie. Ktoś figurował jako trener, a w meczach ja prowadziłem zespół. Nie podobało mi się to, a uważam, że wykonałem kawał dobrej roboty. Nie zostałem potraktowany jak zasłużona postać Kolejorza, ale to już historia.
 
Jak ocenia pan dzisiejszego Lecha?
Start sezonu 2020-21 napawał optymizmem. Awans do Ligi Europy, w imponującym stylu, rozbudził apetyty, ale wyszła wąska kadra. Trudno będzie znaleźć się w czołówce Ekstraklasy, drogi do europejskich pucharów trzeba szukać przez Puchar Polski. Jesienią jakość Kolejorza spadała dramatycznie, a intensywność spotkań musiała się odbić na zespole Dariusza Żurawia. Młodzież ma prawo do słabszych występów, co doskonale rozumiem.

Po losowaniu fazy grupowej Ligi Europy w Poznaniu zapanowała euforia. Liczono chyba na więcej niż trzy punkty w sześciu meczach?
W pierwszym spotkaniu – z Benfiką Lizbona w Poznaniu – Lech, nie licząc wyniku, wypadł świetnie. Był równorzędnym rywalem dla potentata z Portugalii, fajnie wyglądało budowanie akcji od tyłu. Potem jednak górę wzięło doświadczenie i większe ogranie przeciwników.

Dlaczego tak ciężko w Polsce zbudować drużynę, która regularnie wchodziłaby do faz grupowych europejskich pucharów?
Poprzez Ligę Europy pokazali się kolejni zawodnicy Lecha. To była świetna promocja i niebawem zgłoszą się kupcy po Puchacza, Marchwińskiego, Skórasia. Nasze kluby tak funkcjonują. Zbyt dużo rotacji nie sprzyja sportowej stabilizacji i to nie tylko na arenie międzynarodowej, ale też krajowym podwórku. Gdy w jednym okresie w zespole zbierze się odpowiednia grupa dobrych piłkarzy, szanse na zrobienie wyniku są większe. Wspominałem o wąskiej kadrze Lecha. Widzieliśmy, co działo się przy absencjach Modera i Tiby w środku, a przecież w ataku taki Kaczarawa nie był w stanie zastąpić Ishaka.
 
Jakub Moder poradzi sobie w Brighton?
Kwestia przygotowania fizycznego. Kuba ma papiery na grę w piłkę na bardzo wysokim poziomie. Ja mam przeczucie, że Brighton to dla niego przystanek do wielkiego klubu. Trafił do zespołu, pokazującego ciekawy, atrakcyjny futbol i on też może tam pięknie się rozwinąć. Ze spokojem czekam na moment, w którym Moder zacznie odgrywać poważną rolę w Brighton.

Pan też kiedyś grał przeciw wielkim klubom. Nie żałuje pan, że to nie był czas rozbudowanych faz grupowych w europejskich pucharach?
Olympique Marsylia, IFK Goeteborg, Spartak Moskwa, które wchodziły do fazy grupowej Champions League kosztem Lecha później liczyły się w tych rozgrywkach. W Marsylii Bernard Tapie zbudował potęgę, gdy ktoś czytał skład, łapał się za głowę. W Poznaniu pojawili się Eric Cantona, Jean-Pierre Papin, Jean Tigana, Chris Waddle, a plejadą gwiazd kierował wielki Franz Beckenbauer. Zlekceważyli nas, ale szybko się przekonali, że z mistrzem Polski nie ma żartów. Wygraliśmy 3:2, a ja strzeliłem jedną z bramek. Rzeczywiście, gdyby wtedy w europejskich pucharach były takie grupy jak obecnie, Lech by parę razy w nich zagościł.
 
Byle komu pan bramek w Europie nie strzelał.
Szkoda tylko, że nie udało się przejść Marsylii lub Borussii Moenchengladbach. O okolicznościach rewanżu z Francuzami, przegranego aż 1:6, nawet mi się nie chce mówić. Borussię, prowadzoną przez słynnego Juppa Heynckesa, też mogliśmy wyeliminować z Pucharu UEFA, tym bardziej że wywalczyliśmy dobrą pozycję wyjściową remisem 1:1 w Niemczech. W Poznaniu zabrakło spokoju, opanowania i po stracie gola w nasze szeregi wkradły się nerwy. Porażka 0:2 była bolesna, bo czołowy zespół Bundesligi znajdował się w naszym zasięgu. O lepsze wyniki też można było pokusić się w konfrontacjach z Liverpoolem w 1984 roku w Pucharze Mistrzów. Oni byli potęgą, a my stworzyliśmy kilka kapitalnych okazji do strzelenia goli. Do dziś nie mogę uwierzyć, jak nie udało się zdobyć bramki na Anfield czy w Poznaniu. Ze Spartakiem Moskwa w eliminacjach Ligi Mistrzów, gdzie do wygrania była wielka kasa, też dało się powalczyć. Nie da się jednak osiągnąć sukcesu, gdy tematem numer jeden na zgrupowaniu przed meczami jest wysokość premii. Dzielono to, czego jeszcze nie zdobyto. Wyszło fatalnie.

Co pan czuł, gdy po pana strzale w konkursie rzutów karnych Lecha z Barceloną w listopadzie 1988 roku, piłka odbiła się od poprzeczki?
Przede mną jedenastek nie wykorzystali Boguś Pachelski i Jarek Araszkiewicz. Trudno opisać, co czułem. Chciałem sobie wziąć do domu piłkę, którą wykonywałem rzut karny z Barcą, ale ktoś ją zwinął. Zaraz po spotkaniu pojechałem z kadrą ligi polskiej do Italii na mecz z reprezentacją ligi włoskiej. To było wielkie wydarzenie i na tle gwiazd światowego futbolu pokazaliśmy się bardzo korzystnie. Dwa razy obejmowaliśmy prowadzenie, skończyło się remisem 2:2. Nie zapomnę tego nigdy, bo mogłem zmierzyć się z Diego Maradoną, Carecą, Claudio Caniggią, Lotharem Matthaeusem, Andreasem Brehme…

Dzwonili do pana dziennikarze po śmierci Maradony?
Ktoś dzwonił, pytał też o koszulkę Diego. Chyba każdy z nas chciał wymienić się ze wspaniałym Argentyńczykiem trykotem. Przez ostatnie pięć minut każdy chciał kryć Maradonę, ale najsprytniejszy był Zbyszek Kaczmarek, który dogadał się z nim przed rozpoczęciem spotkania. Ma wspaniałą pamiątkę. Po śmierci Boskiego Diego w świecie futbolu zapanowała pustka.
 
Przeciw komu najtrudniej się grało?
Bardzo wysoko poprzeczkę zawiesił mi Cantona. Francuz miał niesamowite umiejętności, a już po opuszczeniu Francji podbił Anglię i został ikoną Manchesteru United. Sporo się musiałem nabiegać za Garym Linekerem. W rewanżu Pucharu Zdobywców Pucharów Lecha z Barceloną angielski napastnik miał mnie już chyba dość. Zauważył to Johan Cruyff, zmienił mu pozycję na boisku. W klubie mnie nie pokonał, ale grając w reprezentacji Anglii wykorzystał nieporozumienie Jarka Baki ze mną i skierował piłkę do siatki. Gary wspaniale się ustawiał i zachowywał zimną krew.

W eliminacjach mundialu 1990 na Wembley Polska przegrała z Anglią już w tunelu prowadzącym z szatni na boisko?
Pojechaliśmy do Londynu zdołowani po porażce ze Szwedami 1:2. Na Rasundzie wyrównaliśmy w końcówce po wspaniałym strzale Rysia Tarasiewicza z rzutu wolnego, ale daliśmy sobie w głupi sposób wbić drugiego gola w doliczonym czasie. Gdy Anglicy wychodzili na spotkanie z nami, mobilizowali się krzykami, niemal ryczeli, próbowali nas zastraszyć. Pakę mieli cholernie silną – z Bryanem Robsonem, Johnem Barnesem, Peterem Beardsleyem, Chrisem Waddle’m, Garym Linekerem. Lineker pyknął nam na 1:0, a w drugiej odsłonie zostaliśmy przez gospodarzy dwukrotnie skarceni. Spadała na nas fala krytyki, ale warto też docenić klasę przeciwników, Anglicy na mundialu we Włoszech w 1990 roku zajęli czwarte miejsce, Szwedzi zostali półfinalistą Euro ’92.

A w reprezentacji Polski brakowało odpowiedniej organizacji?
Nie ma co porównywać do obecnych czasów. Wyczytałem, że sztab pierwszej kadry biało-czerwonych liczy teraz 21 osób. Wtedy był selekcjoner, dwóch asystentów, lekarz, masażysta, problemy ze sprzętem. Brakowało wszystkiego, ale na drużynę narodową zawsze przyjeżdżało się z przyjemnością, traktowaliśmy to jako zaszczyt. Po latach żal, że nie zrobiło się awansu do wielkiej imprezy.

Jak to możliwe, że pan, jeden z czołowych polskich obrońców przełomu lat 90-tych, nie trafił do mocnej zachodniej ligi?
Pojechałem do Izraela, gdzie zarabiałem lepiej niż w Lechu, spisywałem się bardzo dobrze, lecz czułem się, jakbym był na wakacjach. Skorzystałem z oferty, bo w Poznaniu zarzucono nam brak zaangażowania w spotkaniach ze Spartakiem w eliminacjach Ligi Mistrzów. Mnie, Jurka Podbrożnego, Jarka Araszkiewicza potraktowano fatalnie, tłumaczyłem to sobie tym, że klubem rządzili przypadkowi ludzie. Lech chciał wcześniej spore pieniądze od Groningen za transfer piłkarza leczącego poważną kontuzję. Holendrzy, którzy chcieli mi pomóc, oferowali pokrycie kosztów skomplikowanej operacji kolana, bardzo zdziwili się więc, że do przenosin nie doszło. Teraz sobie można gdybać, ale transfer do mocnej zachodniej ligi mógł korzystnie wpłynął na przebieg mojej kariery. Wiele lat poświęcałem się dla Lecha, też kosztem zdrowia, a kilka razy zostało to jakby przekreślone niezrozumiałymi dla mnie posunięciami. Mimo wszystko nie narzekam, przeżyłem w poznańskim klubie wiele wspaniałych momentów. Lech był dla mnie trampoliną do młodzieżowej, potem pierwszej reprezentacji Polski. Mogę sobie w duchu powiedzieć, że miałem szczęście, przecież nie każdy zagrał przeciwko Maradonie.

TEKST UKAZAŁ SIĘ W TYGODNIKU PIŁKA NOŻNA 07/2021  

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 22/2025

Nr 22/2025

Polska Ekstraklasa

Beniaminek Ekstraklasy podjął decyzje w sprawie zawodników

Wyjaśniła się przyszłość trzech zawodników. Beniaminek Ekstraklasy opublikował komunikat w tej sprawie.

2025.03.15 Nieciecza
Pilka nozna Betclic 1 Liga sezon 2024/2025
Bruk-Bet Termalica Nieciecza - GKS Tychy
N/z Marcel Blachewicz Damian Hilbrycht)
Foto Lukasz Sobala / PressFocus

2025.03.15 Nieciecza
Football Polish First League season 2024/2025
Bruk-Bet Termalica Nieciecza - GKS Tychy
Marcel Blachewicz Damian Hilbrycht)
Credit: Lukasz Sobala / PressFocus
Czytaj więcej

Polska Ekstraklasa

Duże zainteresowanie pomocnikiem Legii. Ile zarobić mogą Wojskowi?

Za Maxim Oyedele udany debiutancki sezon w Legii Warszawa, co spowodowało ogromne zainteresowanie zagranicznych klubów. Wojskowi jednak wcale nie muszą na transferze swojego gracza zarobić wielkich pieniędzy.

Football - 2024 / 2025 UEFA Conference League - Quarter-Finals - Second Leg - Chelsea vs Legia Warszawa - Stamford Bridge - Thursday 17th April 2025. Legia Warsaw s Steve Kapuadi r celebrates scoring his side s second goal with Maxi Oyedele. COLORSPORT / Ashley Western PUBLICATIONxNOTxINxUK
2025.04.17 Londyn
pilka nozna , Liga Konferencji
Chelsea Londyn - Legia Warszawa
Foto IMAGO/PressFocus

!!! POLAND ONLY !!!
Czytaj więcej

Polska Ekstraklasa

To byłby transferowy hit! Brazylijczyk na celowniku Pogoni

Legia Warszawa nie zdecydowała się wykupić Luquinhasa, ale nie jest powiedziane, że 28-latek nie zostanie w Ekstraklasie na dłużej. Brazylijskim ofensywnym pomocnikiem interesuje się Pogoń Szczecin.

2025.04.10 Warszawa
pilka nozna Liga Konferencji sezon 2024/2025 
Legia Warszawa - Chelsea Londyn
N/z Luquinhas Lima Linhares
Foto Mateusz Porzucek PressFocus

2025.04.10 Warszawa
Football - UEFA Conference League season 2024/2025 
Legia Warsaw - Chelsea FC
Warsaw
Legia Warszawa - Chelsea Londyn
Luquinhas Lima Linhares
Credit: Mateusz Porzucek PressFocus
Czytaj więcej

Polska Ekstraklasa

Zagłębie przedłużyło kontrakt z bramkarzem

Jasmin Burić przywdziewał będzie „Miedziowych” barwy do połowy 2026 roku.

2024.09.26 Bielsko-Biala
Pilka nozna Puchar Polski sezon 2024/2025
Podbeskidzie Bielsko-Biala - KGHM Zaglebie Lubin
N/z Jasmin Buric
Foto Tomasz Folta / PressFocus

2024.09.26 Bielsko-Biala
Football Polish Cup season 2024/2025
Podbeskidzie Bielsko-Biala - KGHM Zaglebie Lubin
Jasmin Buric
Credit: Tomasz Folta / PressFocus
Czytaj więcej

Polska Ekstraklasa

Napastnik odejdzie z Rakowa? Okazał się dużym rozczarowaniem

Raków Częstochowa może niedługo pozbyć się napastnika. Wyglada na to, że został on już wystawiony na sprzedaż.

2025.03.08 Gliwice
Pilka Nozna PKO Ekstraklasa sezon 2024/2025
Piast Gliwice - Rakow Czestochowa 
N/z Leonardo Rocha

Foto Grzegorz Misiak / PressFocus

2025.03.08 Gliwice
Football - Polish PKO Ekstraklasa season 2024/2025
Piast Gliwice - Rakow Czestochowa  
Leonardo Rocha

Credit: Grzegorz Misiak / PressFocus
Czytaj więcej