Przejdź do treści
Być jak Wijnaldum

Polska Ekstraklasa

Być jak Wijnaldum

Dekadę temu Michała Janotę kreowano na przyszłą gwiazdę reprezentacji Polski. Piłkarz zaliczył nawet kilka spotkań w Feyenoordzie, ale jego losy nie potoczyły się tak, jak oczekiwano. Zgubił się, a odnalazł w Arce, gdzie czasami czaruje zagraniami z kompletnie innej bajki.

ROZMAWIAŁ JAROMIR KRUK



31 sierpnia 2008 roku zaliczyłeś debiut w Eredivisie. Gdy wchodziłeś na boisko za Michaela Molsa, zaszumiało w głowie?
Nie, bo parę dni wcześniej zagrałem w Superpucharze Holandii – mówi Michał Janota. – Nie odczuwałem stresu, spotkanie przegraliśmy 1:3. To był Feyenoord pełen wielkich nazwisk – Van Bronckhorst, Mols, Tomasson, Landzaat, z młodszych Wijnaldum, Fer, ale czułem się znakomicie. Miałem wsparcie trenera Gertjana Verbeeka, ale wkrótce ono zmalało, bo nie strzelałem goli i nie notowałem asyst. Coś po prostu nie zaiskrzyło… 

Gdyby ci poszło w Feyenoordzie, nie rozmawialibyśmy teraz o Arce?
Nigdy nie wiadomo, co może przynieść los. Jedna wykorzystana lub zmarnowana sytuacja wpływa na przebieg kariery. Nie widzę potrzeby dywagować, co by było gdyby, bo raz się podejmuje dobrą decyzję, raz złą. Przed jej podjęciem nie wiesz, czy robisz dobrze. Mogę powiedzieć, że się cieszę, że jestem w Arce, gram w Ekstraklasie, otrzymałem zaufanie od trenera Zbigniewa Smółki, no i… odbiłem sobie przegrany Superpuchar z Holandii. Z żółto-niebieskimi sięgnąłem po takie trofeum w Polsce. Fajnie więc, że jakieś trofeum w CV mam.

Występy w Go Ahead Eagles, na drugim poziomie rozgrywkowym w Holandii, nie przyniosły w twoim przypadku zamierzonego efektu?
Poszedłem tam, bo po wypożyczeniu do Excelsioru Rotterdam przestał obowiązywać kontrakt z Feyenoordem. Cieszyłem się grą, tak jak zawsze, a w Feyenoordzie nie widział mnie Leo Beenhakker, ówczesny dyrektor klubu. Niby proponowano mi grę na lewej obronie, za niezadowalające pieniądze, ale to nie była moja pozycja, więc odmówiłem. Potem wiele razy zastanawiałem się, dlaczego Beenhakker mnie skreślił, być może wynikało to z urazu do Polaków tuż po jego zwolnieniu ze stanowiska selekcjonera kadry biało-czerwonych. Raz nawet spotkaliśmy się w markecie, ale nie było okazji do rozmowy.


(…)

Etykietka talentu bardzo ci zaszkodziła?
Znałem swoją wartość, a gdy byłem młodym chłopakiem i słyszałem, że Janota to wielki talent, wcale się nie przejmowałem. Wychodziłem na boisko i starałem się grać jak najlepiej, oczywiście różnie to wychodziło. W piłce, jak już mówiłem, trzeba podejmować różne decyzje, a od nich dużo zależy. Mądrzyć się można po fakcie. Gdy miałem 18 lat, kręciło się wokół mnie mnóstwo ludzi i każdy chciał coś zarobić, ale wcale mi nie odbiło. Pozostałem sobą, nie zmieniam się.

Czegoś żałujesz?
Dużo by się znalazło takich tematów. Gdybym się uparł na pozostanie w Feyenoordzie i walkę o miejsce na lewej obronie, to… No dobra, wchodzimy już w gdybanie. Rezygnując z Feyenoordu, byłem przekonany, że trafię do dobrego klubu, do mocnej ligi, i zabłysnę. Życie zweryfikowało plany, ale przecież moja piłkarska przygoda nie dobiegła końca. Mogę się dalej realizować w Arce, u trenera Smółki, i pokazywać, że Janota wciąż coś potrafi. Takie zaufanie trenera czułem chyba ostatnio w juniorach Feyenoordu, trochę też w Koronie Pachety, Tarasiewicza. Cały czas robię to, co lubię, i wielu chłopaków chciałoby być na moim miejscu. Wiem, że nigdy nie można się poddawać, a jako przykład podaję osobę mojego rówieśnika, Georginio Wijnalduma. On też był skreślany, odstawiany na boczny tor, ale podniósł się wspaniale. W Liverpoolu ma mocną pozycję u Juergena Kloppa, wystąpił w finale Ligi Mistrzów z Realem Madryt, odgrywa poważną rolę w reprezentacji Holandii, zdobył z nią medal na mundialu w Brazylii. Mam dużą satysfakcję, widząc, jak sobie radzi, byliśmy bardzo dobrymi kumplami, choć ostatnio nam się urwał kontakt. Ważne, żeby być dobrym człowiekiem, pomocnym dla innych. W Feyenoordzie mi też pomógł słynny Duńczyk Jon Dahl Tomasson, a wcale nie musiał. Takie coś się pamięta.

CAŁY WYWIAD ZNAJDZIECIE W NAJNOWSZYM WYDANIU TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”


Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024