Boruc nie zatrzymał Manchesteru City
Nie znalazła się jeszcze w tym sezonie Premier League ekipa, która byłaby w stanie zatrzymać Manchester City. W sobotę próbował Artur Boruc, ale z mizernym skutkiem. Co nie oznacza wcale, że rozegrał słabe spotkanie.
Artur Boruc aż cztery razy wyjmował piłkę z siatki (foto: Łukasz Skwiot)
Piłkarze
Josepa Guardioli w lidze radzą sobie bardzo dobrze. W pierwszych czterech kolejkach Obywatele odnieśli komplet zwycięstw. Byli też zdecydowanym faworytem starcia z Wisienkami. Zanim jednak wyszli w sobotę na boisko, w środku tygodnia rozprawili się w Lidze Mistrzów z Borussią M’gladbach (4:0).
W składzie Bournemouth znalazło się oczywiście miejsce dla Boruca, który już po kwadransie musiał wyciągnąć piłkę z siatki. Rzut wolny sprytnie wykonał
Kevin de Bruyne, posyłając piłką pod nogami piłkarzy stojących w murze, a polski golkiper nie zdołał zareagować.
Kilka minut później pokonać Boruca próbował
Duran Nolito, ale tym razem reprezentant Polski popisał się świetną interwencją. 36-latek nie mógł jednak nic zrobić w 25. minucie. Wówczas Obywatele przeprowadzili wzorcową wręcz kontrę. W jej końcowej fazie
Raheem Sterling wyłożył piłkę
Kelechiemu Iheanacho, a ten strzelił do pustej bramki.
Dobrze prezentujący się Boruc po zmianie stron znów miał kwaśną minę. W 48. minucie wyszedł do Iheanacho, który zrewanżował się Sterlingowi, wykładając mu piłkę. Na telebimach wyświetliło się 0:3, natomiast Polak został przypadkowo nadepnięty przez Nigeryjczyka. W pewnym momencie wydawało się nawet, że bramkarz Wisienek nie będzie w stanie dokończyć spotkania, ale lekarze gości zrobili swoje.
Przewaga Manchesteru City była niekwestionowana. Obywatele zdobyli jeszcze jedną bramkę i dołożyli do swojej kolekcji następny komplet punktów. Co ciekawe, kończyli w dziesiątkę, ponieważ niezbyt elegancko względem rywala zachował się w 86. minucie Nolito.
W tym samym czasie toczyły się jeszcze trzy inne spotkania piątej kolejki Premier League. Leicester City pewnie pokonał u siebie Burnley (3:0). Niestety dla
Bartosza Kapustki i
Marcina Wasilewskiego trener
Claudio Ranieri nie znalazł miejsca nawet na ławce rezerwowych.
Na KC Stadium Hull City podejmowało Arsenal. Goście szybko wyszli na prowadzenie za sprawą
Alexisa Sancheza, a do przerwy mogli prowadzić już dwiema bramkami, ale Chilijczyk nie wykorzystał rzutu karnego. Po zmianie stron padły kolejne gole. Sędzia po raz ostatni zagwizdał przy stanie 4:1 dla Kanonierów.
Ciekawie było na stadionie West Bromwich Albion. Miejscowi mierzyli się z West Hamem. Kibice z The Hawthorns mieli sporo powodów do radości, bowiem już po pierwszej połowie WBA prowadził 3:0. Po przerwie do siatki dwa razy zdołały trafić Młoty, ale na nic się to zdało. Spotkanie zakończyło się wynikiem 4:2 dla The Baggies.
tboc, piłkanożna.pl