Borski dla PN: Proenca wysłał mi SMS z podziękowaniami
Iker Casillas poproszony przeze mnie tuż przed wyjściem na mecz o dokładniejsze oklejenie białych skarpet, które wystawały spod getrów bezzwłocznie wykonał polecenie, a następnie sam przyszedł mnie zapytać, czy dobrze to zrobił – wspomina w rozmowie z PN Marcin Borski, nasz sędzia techniczny podczas UEFA Euro 2012.
(…)
– Które mecze pan obsługiwał i który był najtrudniejszy?
– Podobnie jak trzech pozostałych sędziów technicznych zostałem wyznaczony do trzech meczów fazy grupowej. Trafiłem najlepiej, jak mogłem, i pod względem poziomu gry (Niemcy – Portugalia, Hiszpania – Irlandia, Ukraina – Szwecja), i pod względem sędziowania (sędziowie główni Lannoy, Proenca, Cakir spisywali się znakomicie i w nagrodę zostali wyznaczeni do prowadzenia półfinałów i finału), a także czysto poznawczym – zobaczyłem Kijów oraz Lwów, piękne miasta, w których dotychczas nie byłem. Zdecydowanie najtrudniejszym meczem był ten pierwszy – Niemcy – Portugalia, ze względu na wyrównany przebieg, jak też spory stres towarzyszący wszystkim uczestnikom przy ich pierwszym występie na Euro.
(…)
– Jakie doświadczenia wyniósł pan z imprezy?
– Takie, że te największe gwiazdy to zwyczajni, młodzi ludzie z krwi i kości, z którymi można normalnie się porozumieć, tyle tylko że zarabiają niewyobrażalne dla nas pieniądze. Każdy z nich ma swój temperament, ale także rozumie swoją rolę, to, że jest zawodnikiem, czasem gwiazdą, a nie sędzią od wydawania werdyktów. Iker Casillas poproszony przeze mnie tuż przed wyjściem na mecz o dokładniejsze oklejenie białych skarpet, które wystawały spod getrów bezzwłocznie wykonał polecenie, a następnie sam przyszedł mnie zapytać, czy dobrze to zrobił. To detal, ale znamionuje klasę i profesjonalizm, którego często brakuje na naszych boiskach. We wszystkich meczach, w których brałem udział, trenerzy zachowywali się spokojnie, nie biegali do mnie z pretensjami po każdej wątpliwej decyzji, tylko koncentrowali się na analizowaniu gry. Del Bosque nawet nie spojrzał w moją stronę, spokojnie śledził, co się dzieje na placu gry. Z tego spokoju i skupienia pewnie biorą się tak trafne zmiany w jego wykonaniu. Na co dzień w rodzimych rozgrywkach sędzia techniczny często odgrywa rolę chłopca do bicia, na którym trenerzy i rezerwowi odreagowują swoje frustracje. Inny poziom sportowy i inny poziom profesjonalizmu oraz kultury osobistej. To od razu rzuca się w oczy.
(…)
– Czy został pan już oficjalnie oceniony za swoją pracę na Euro? Jak ta ocena jest technicznie dokonywana?
– Po każdym meczu obserwator wystawia wszystkim sędziom noty. W mojej pracy nie było uchybień, więc były one zadowalające. Ważniejszy dla mnie był odbiór mojej pomocy przez kolegów sędziów, z którymi współpracowałem. Zdradzę, że miałem swój udział również przy decyzjach o żółtych kartkach za przewinienia popełniane w mojej okolicy, dlatego współpraca była, mam nadzieję, dobrze odebrana. Szczególnie zżyłem się z sędziami z Turcji, z którymi znakomicie się rozumieliśmy. Już wcześniej sędziowaliśmy razem na turniejach młodzieżowych, dlatego odczuwałem spory kredyt zaufania z ich strony i starałem się wnieść dużo ze swojej strony. Olbrzymim wyróżnieniem i niesamowitą przyjemnością była też dla mnie współpraca z Pedro Proencą, który w tym roku zebrał pełną pulę w UEFA – finał Ligi Mistrzów i finał Euro. W telefonie przechowuję SMS-a od niego z podziękowaniami. Bardzo miły gest faceta z klasą, od którego można się wiele nauczyć zarówno na boisku, jak i poza nim.
(…)
Rozmawiał,
Grzegorz Pazdyk
Cały wywiad w najnowszym tygodniku „Piłka Nożna”