Na inaugurację sobotnich zmagań w Lotto Ekstraklasie Górnik Łęczna podejmował w Lublinie Koronę Kielce. Drużyna z Lubelszczyzny pokonała kielczan aż 4:0, a prawdziwy popis piłkarskich umiejętności dał Grzegorz Bonin, który zdobył dwa gole.
Początek meczu toczył się w dosyć sennym tempie. Ani Górnik, ani Korona nie ruszyły do huraganowych ataków i spotkanie toczyło się w środkowej strefie boiska.
Na pierwsze groźne uderzenie musieliśmy czekać do 20. minuty. Na strzał z dystansu zdecydował się Grzegorz Bonin, ale futbolówka wylądowała tylko na bocznej siatce bramki gości.
Zawodnicy obu zespołów byli nastawieni na bardzo agresywną grę. W ciągu pierwszych 25. minut sędzia Krzysztof Jakubik pokazał aż trzy żółte kartki, a jeśli byłby odrobinę bardziej surowy, to mógłby pokazać kolejne.
W 26. minucie groźnie strzelał Bartosz Śpiączka, ale na jego drodze stanął Maciej Gostomski. Trzy minuty później golkiper z Kielc był już jednak bezradny. Bonin popisał się fantastycznym centrostrzałem i wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. Sam strzelec w wywiadzie na łamach nc+ w przerwie przyznał, że próbował dośrodkowywać, a wyszło:
Przyjezdni już kilka minut później mogli wyrównać, ale strzał Iwana Pyłypczuka z 25. metrów wylądował jedynie na słupku. Jako że niewykorzystane lubią się mścić, to nie inaczej było i w tym przypadku. W 34. minucie futbolówka trafiła do Bonina, który przyjął ją udem i strzałem zza prawego narożnika pola karnego popisał się fantastycznym trafieniem! To z pewnością będzie poważny kandydat do trafienia kolejki, a kto wie, może i nawet do bramki sezonu?
Tempo spotkania zdecydowanie zostało podkręcone. Korona dążyła do strzelenia kontaktowego gola i znakomitą okazję ku temu miał Nabil Aankour. Marokańczyk otrzymał podanie w pole karne, obrócił się z Aleksandarem Komorem na plecach, ale jego uderzenie instynktownie odbił Sergiusz Prusak.
Pod koniec pierwszej połowy to przyjezdni zaczęli przeważać, jednak w ich grze brakowało dokładności w decydujących momentach. Do przerwy gospodarze schodzili z dwubramkowym prowadzeniem.
W drugiej połowie znowu oba zespoły nie forsowały tempa. Na pierwszą groźną okazję czekaliśmy do 55. minuty i z miejsca doczekaliśmy się kolejnego gola. Tym razem piłkę w polu karnym otrzymał Bartosz Śpiączka, wykorzystał złe ustawienie Gostomskiego i przelobował bramkarza Korony. Piłkę sprzed linii bramkowej próbowali wybić jeszcze Dejmek i Kallaste, ale byli bezradni.
W 60. minucie napastnik Górnika mógł strzelić drugą bramkę. Śpiączka zdecydował się na strzał z 15. metrów, ale tym razem fantastyczną interwencją popisał się Gostomski.
Korona nie miała już za dużych czas na osiągnięcie korzystnego rezultatu, a jej sytuacja jeszcze bardziej skomplikowała się w 77. minucie. Drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką został ukarany Aankour i goście kończyli mecz w „10”.
Górnik przeważał, rozgrywał dłużej piłkę i w 82. minucie dobił rywala. Bonin dograł na 12. metr do Slavena Jurisy, a ten strzałem z pierwszej piłki ustalił wynik spotkania na 4:0!
Łęcznianie po dopisaniu trzech punktów przynajmniej na kilka godzin opuścili strefę spadkową. To pierwsze zwycięstwo drużyny z Lubelszczyzny od miesiąca. Po raz ostatni Górnik wygrał 13 sierpnia z Legią Warszawa (1:0).
pgol, PilkaNozna.pl
fot. Ł. Skwiot