Przejdź do treści
Błysk Błaszczykowskiego. Reszta do zapomnienia

Polska Reprezentacja Polski

Błysk Błaszczykowskiego. Reszta do zapomnienia

Nie był to żaden rewanż za Euro 2016, bo też stawka nieporównywalnie mniejsza. Był to mecz, za kadencji Jerzego Brzęczka, z najtrudniejszym rywalem. Selekcjoner miał jednak do dyspozycji praktycznie wszystkich najlepszych, tymczasem w starciu z Portugalią mieliśmy niewiele do powiedzenia. Przegraliśmy 2:3, powinniśmy wyżej.

(fot. Piotr Kucza/400mm.pl)

Co zapamiętamy z tego meczu? Przede wszystkim, że Robert Lewandowski zagrał setny mecz w reprezentacji, a Jakub Błaszczykowski zaliczył występ numer 103, co oznacza rekord w historii polskiego futbolu. Ale nie tylko zaliczył, ale też strzelił pięknego gola. Dla niego pewnie jednego z najważniejszych w reprezentacji, bo w szczególnym momencie, szczególnych okolicznościach, w obliczu kontrowersji związanych z jego powołaniem. Po raz 103. udowodnił, że reprezentacji jest po prostu potrzebny. 

Kilka ogólnych spostrzeżeń po bardzo słabym meczu przeciw Portugalii.

1. Zaskakujące ustawienie
Zagrać mieliśmy ofensywnie, czyli dwójką napastników, teoretycznie do siebie podobnych, ale nawzajem sobie nieprzeszkadzających. Taki był zamiar, tyle że na papierze wszystko wygląda inaczej niż w praktyce. Najważniejsze jednak, że kompletnie eksperymentalnie wyglądała druga linia. Bez klasycznych skrzydłowych, czyli bez elementu gry ofensywnej, który w ostatnich latach był znakiem firmowym biało-czerwonych. Teoretycznie na prawej flance ustawiony był Piotr Zieliński, na lewej – Rafał Kurzawa. W praktyce kiedy atakowaliśmy Zieliński kręcił się w środku boiska, a na prawej flance Bartosz Bereszyński, zatem ustawienie przypominało 1-3-4-1-2 (w I połowie). Niby fajnie, ale jakości w tym nie było, kreacji praktycznie żadnej, druga linia nie napędzała gry, została zdominowana przez Portugalczyków, a defensywa…

2. A defensywa bez zmian
To wciąż najsłabsza formacja. OK., stara piłkarska prawda mówi, że broni się całą drużyną, ale indywidualne błędy w czwartkowy wieczór popełniali jednak obrońcy. Jan Bednarek i Kamil Glik nie zdecydowali kto ma kryć Andre Silvę, z kolei Artur Jędrzejczyk i Kurzawa źle ustawieni dopuścili do dośrodkowania z prawej strony i tak padło wyrównanie. Niestety, nasza lewa flanka zabezpieczana przez wyżej wymienionych przeciekała nieustannie. W środku lepiej to nie wyglądało, w efekcie padła druga bramka. Przy trzeciej bodaj pięciu naszych pozwoliło Bernardo Silvie przebiec z piłką wzdłuż linii pola karnego i oddać strzał. Tyle.

3. Piątek, czyli mieszane uczucia
Występ Krzysztofa Piątka przeciw Irlandii był nieudany, ale usprawiedliwiony, bo napastnik Genui nie miał wokół siebie ani Zielińskiego, ani Roberta Lewandowskiego. Na stadionie Śląskim selekcjoner stworzył mu optymalne warunki. Wyjściowy skład, ramię w ramię z Lewym. Idealny czas by sprawdzić kogoś, kto co tydzień trafia do siatki w Serie A. A ponieważ jak żre, to żre, więc Piątek wykorzystał błąd obrońcy i bramkarza przy kornerze i w łatwy sposób zdobył bramkę. A co poza tym? Niewiele go było na boisku. Tak samo zresztą jak pozostałych,

4. Zmiana koncepcji
Po godzinie gry Brzęczek doszedł do wniosku, że dość eksperymentu i wprowadził skrzydłowych. Nie łudźmy się, nawet mając takiego piłkarza jak Zieliński (choć nie w dyspozycji z tego meczu), nie jesteśmy predysponowani do pięknego, ofensywnego futbolu. Naszymi atutami powinno być maksymalne zabezpieczenie środka pola (dwóch defensywnych pomocników) i dwójka szybkich, będących w formie skrzydłowych. I zapewne w tym kierunku pójdzie selekcjoner. Na razie powodów do optymizmu zbyt wielu nie ma. Brzęczek zaczął z wysokiego C w Bolonii, ale potem było coraz gorzej…

Zbigniew Mucha

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024