Blisko sensacji w Premier League. Arsenal męczył się z beniaminkiem
Arsenal pokonał Leicester City, ale nie było to zwycięstwo zgodne z przewidywaniami – wysokie, przekonujące, komfortowe. Wprost przeciwnie.
fot. Forum
Jako wicemistrzowie Anglii, kandydaci do mistrzostwa i czołowa drużyna ligi Kanonierzy byli faworytami starcia z beniaminkiem, który w bieżącym sezonie Premier League jeszcze nie wygrał meczu. Mimo to męczyli się w tym starciu.
Pierwsza połowa była dla nich perfekcyjna. Dominowali i udokumentowali to wynikiem – prowadzili 2:0. W 20. minucie płaskie dośrodkowanie Jurriena Timbera zamknął Gabriel Martinelli. W doliczonym czasie gry Brazylijczyk asystował przy trafieniu Leandro Trossarda. Wydawało się, że londyńczycy mają wszystko pod kontrolą.
A jednak po przerwie stracili dwa gole. Lisy wyrównały dzięki dubletowi Jamesa Justina. Kompletując go, Anglik popisał się spektakularnym uderzeniem z powietrza, po którym piłka odbiła się od słupka i wpadła do siatki. Zrobiło się 2:2.
Londyńczycy byli w szoku, ale nie stracili rezonu. Ruszyli do ataku. Cisnęli, cisnęli, aż wcisnęli. W doliczonym czasie. Dwa gole. Najpierw ponowne prowadzenie dał im Leandro Trossard. Potem rezultat ustalił Kai Havertz.
Sensacja była blisko. Ostatecznie się nie wydarzyła. Arsenal awansował na pozycję wicelidera tabeli. Leicester wciąż czeka na zwycięstwo. (MS)