Bezbarwny mecz w Poznaniu. Lech remisuje z Belenenses
Słaba pierwsza połowa i przebudzenie w drugiej. Tak gracze Lecha zagrali w spotkaniu pierwszej kolejki Ligi Europy z Belenenses (0:0).
Zespół Skorży nie strzelił w czwartek bramki, ale zdobył jeden punkt (foto: Łukasz Skwiot)
Nie ma już chyba śladu po drużynie, która w zeszłym sezonie zdobyła mistrzostwo Polski. Podopieczni
Macieja Skorży
grają ospale, nieskutecznie i – co najważniejsze – zbyt często
przegrywają. Cierpliwość stracili już nawet fani Kolejorza, którzy
podczas spotkania z Podbeskidziem wygwizdali piłkarzy.
W
czwartkowym meczu z Belenenses nie chciała uczestniczyć wielka rzesza
kibiców. Tak pustych trybun dawno przy Bułgarskiej nie widziano (zjawiło
się niecałe osiem tysięcy widzów). Fani, którzy przyszli, mieli
nadzieję, że drużyna zagra tak, jak w eliminacjach LE, a nie tak, jak w
lidze.
Problem w tym, że za bardzo nie było widać, by gracze
Lecha byli szczególnie zmotywowani. W Poznaniu wymyślono, że pomoże im w
tym zamrożenie premii oraz pensji. Pierwsza część spotkania z
Belenenses nie wskazywała jednak na to, by coś miało się w postawie
Kolejorza zmienić. Jedynym, co było inne, był skład gospodarzy. Na ławce
rezerwowych zasiedli m.in.
Tomasz Kędziora,
Karol Linetty i
Kaspar Hamalainen.
Ekipa
z Bułgarskiej mogła na dobrą sprawę schodzić do szatni przy wyniku 1:0
dla gości. Mało tego, bliski strzelenia bramki dla Portugalczyków był…
Łukasz Trałka. Kapitan Lecha przypadkowo uderzył piłkę głową, ale na szczęście
Jasmina Buricia uratowała poprzeczka.
Po
zmianie stron na placu gry pojawił się Linetty, który zastąpił
wspomnianego Trałkę. Chwilę po wznowieniu gospodarze znów mieli bardzo
dużo szczęścia. Akcję Belenenses zakończył strzałem w słupek
Carlos Martins.
Na
dobrą okazję Kolejorza trzeba było trochę poczekać. W 65. minucie
gracze Skorży przeprowadzili składną akcję. Z prawej strony pola karnego
płasko dośrodkował
Kebba Ceesay, ale
Denis Thomalla nie potrafił przechytrzyć obrony Belenenses.
Lech w drugiej części gry nieco się przebudził. Na kwadrans przed końcem ambitnie o piłkę przed polem karnym gości powalczył
Szymon Pawłowski. Pomocnik Kolejorza oddał wreszcie uderzenie z 20 metrów, ale bramkarz Belenenses z najwyższym trudem je wybronił.
Pod
koniec zrobiło się nieco nerwowo, ale ostatecznie Lechowi udało się nie
stracić bramki. Tym samym poznaniacy zaprezentowali się nieco lepiej
niż Legia i w pierwszej kolejce LE zdobyli jeden punkt.
tboc, PiłkaNożna.pl