Bez goli i emocji. Remis Zagłębia z Koroną
Na zakończenie 16. kolejki Lotto Ekstraklasy Zagłębie Lubin podejmowało Koronę Kielce. W meczu tym zabrakło jednak i goli, i emocji.
Jakub Świerczok grą w Zagłębiu zapracował na powołanie do reprezentacji Polski (fot. Łukasz Skwiot)
Poniedziałkowe mecze w ubiegłym sezonie często były zobrazowaniem negatywnych cech Lotto Ekstraklasy. W tym roku jest znacznie ciekawiej, a na atrakcyjne i emocjonujące spotkanie mogli liczyć kibice, którzy przyjechali do Lubina, gdzie Zagłębie mierzyło się z Koroną Kielce.
Obie ekipy przed tym meczem były w górnej połowie tabeli, więc liczyły na jeszcze lepsze pozycje. Korona wygrywając w Lubinie mogła awansować na trzecie miejsce, a Zagłębie – wyprzedzić dzisiejszego rywala i zająć piątą lokatę.
Pomimo dość wysokiej stawki (w przypadku porażki Zagłębie miałoby już pięć punktów straty do Korony), trener gospodarzy Piotr Stokowiec zdecydował się na zaskakujący ruch: w podstawowym składzie znalazł miejsce dla Konrada Andrzejczaka. 21-letni wychowanek Zagłębia jedyny dotąd mecz w Lotto Ekstraklasie rozegrał w maju 2014 roku.
W pierwszej kolejce oba zespoły także mierzyły się w poniedziałek. W Kielcach wygrali goście po golu z rzutu karnego Filipa Starzyńskiego.
Dzisiejszy oba zespoły rozpoczęły dość ostrożnie, ale pokazały, że będą chciały atakować. Najbliżej strzelenia gola był Bartosz Rymaniak. Rzecz w tym, że byłoby to trafienie samobójcze. Maciej Gostomski złapał jednak piłkę po zagraniu Rymaniaka głową.
Gospodarze uzyskali jednak przewagę, długo utrzymywali się przy piłce, ale brakowało im pomysłu na sforsowanie obrony gości. Ze strzałem Jacka Kiełba poradził zaś sobie Martin Polacek. Goście odpowiedzieli strzałem Jakuba Świerczoka, po którym piłka wpadła do bramki, ale napastnik reprezentacji Polski miał ułatwione zadanie, bo Gostomski już nie interweniował, gdyż chwilę wcześniej sędzia Tomasz Musiał odgwizdał spalonego.
Ostatni kwadrans był statycznym i spokojnym okresem gry aż do 45. minuty. Wówczas w pole karne wpadł Świerczok, a Maciej Gostomski obronił jego mocne uderzenie. Dobitka Jarosława Kubickiego była za to niecelna.
Drugą połowę lepiej rozpoczęli już gospodarze. Tak jak pierwsza zakończyła się groźną akcją Świerczoka, tak druga powinna rozpocząć się od jego gola. Po świetnym dośrodkowaniu Bartłomieja Pawłowskiego, reprezentant Polski nieznacznie chybił. W odpowiedzi Nika Kaczarawa zagrał do Rymaniaka, ale ten upadł w polu karnym, choć nie był faulowany przez Andrzejczaka.
W 58. minucie piłka trafiła w słupek po mocnym strzale głową Łukasza Kosakiewicza, który chwilę wcześniej zastąpił Gorana Cvijanovicia. W dalszej części meczu piłkarze obu drużyn sprawiali wrażenie bardziej skoncentrowanych na kopaniu rywali, niż na zmasowanych atakach. Ostatnie dziesięć minut „Miedziowi” grali w osłabieniu, gdyż czerwoną kartką został ukarany Adam Matuszczyk. Były reprezentant Polski został wyrzucony za dwie żółte kartki. Obie obejrzał za kopnięcia Marcina Cebuli.
W całym meczu obie drużyny zdołały oddać w sumie cztery celne strzały, a ponieważ bramkarze nie popełniali błędów, to nie było także goli. Korona pozostała więc na piątym miejscu w tabeli Lotto Ekstraklasy, a Zagłębie wciąż jest siódme.
band, PilkaNozna.pl