Legia Warszawa zagra jesienią w europejskich pucharach – minimum w Lidze Konferencji. Mistrz Polski pokonał w rewanżowym meczu eliminacji Champions League Florę Tallin (1:0) i zapewnił sobie promocję do następnej rundy.
Legia wykonała plan minimum, jeśli chodzi o puchary (fot. Piotr Kucza / 400mm.pl)
Mecz w Tallinie miał dla mistrzów Polski niebagatelne znaczenie. W przypadku przejścia Flory, Legia zapewniała sobie udział w jesiennej fazie Ligi Konferencji i zarobek rzędu 3 milionów euro. Nie jest to być może osiągnięcie, które rzucałoby na kolana, ale dla klubu, który w ostatnich latach na arenie międzynarodowej wyłącznie zawodził, było to absolutne minimum na sezon 2021-22.
Pierwsze starcie przy Łazienkowskiej podopieczni Czesława Michniewicza wygrali (2:1), co przed rewanżem pozwalało im na pewien komfort. Legia musiała jednak zagrać dużo lepiej niż na swoim terenie, gdzie długimi momentami nie była w stanie zaprezentować na boisku kompletnie niczego.
Wiadomo było, że do Estonii Wojskowi polecą bez Bartosza Kapustki, który właśnie podczas meczu z Florą doznał poważnej kontuzji kolana, która eliminuje go z gry na długi miesiące. Biorcą jednak pod uwagę potencjał stołecznej drużyny należało oczekiwać, że poradzi sobie bez swojego asa.
Spotkanie od początku nie rzucało na kolana swoim poziomem. Jakościowego futbolu było jak na lekarstwo, jednak to nie oznacza, że pod obiema bramkami nic się nie działo. Bliscy szczęścia po stronie Legii byli Rafael Lopes oraz Mahir Emreli, jednak zabrakło skuteczności.
Flora szukała swoich szans w szybkich wypadach, a najlepszą okazję do pokonania Artura Boruca miał Rauno Sappinen, który w dogodnej pozycji nie trafił czysto w piłkę.
Decydującym momentem meczu była 67. minuta, kiedy to piłkę do bramki Legii skierował Sergei Zenjov. Radość piłkarzy Flory była jednak bardzo krótka, ponieważ sędzia dopatrzył się w akcji pozycji spalonej i gola anulował. Jak jednak pokazały powtórki sytuacja nie była tak oczywista jakby mogło się wydawać i gdyby na stadionie pracował VAR, to całość mogła się zakończyć dla Legii w zgoła odmienny sposób.
Gospodarze zbyt długo rozpamiętywali wspomnianą sytuację, co piłkarze z Warszawy skrzętnie wykorzystali. Kilkadziesiąt sekund później Josip Juranović idealnie dośrodkował piłkę w pole karne przeciwnika, a tam dopadł do niej Lopes, który z zimną krwią dał Legii prowadzenie.
Flora już się po takim ciosie nie podniosła i po końcowym gwizdku to gracze Legii mogli się cieszyć z wygranej i awansu do następnej rundy. Awansu na wagę minimum jesiennych emocji w Lidze Konferencji i pewności bardzo konkretnego jak na polskie warunki zarobku.
gar, PiłkaNożna.pl