FC Barcelona dopisuje do swojego konta kolejne trzy punkty. Podopieczni Quique Setiéna pokonali Levante 2:1.
Młody Hiszpan znów błysnął swoim geniuszem (fot. Reuters)
Od pierwszego gwizdka sędziego prym wiodła FC Barcelona, co nie mogło być zaskoczeniem. Podopieczni trenera Setiéna misternie wymieniali między sobą podania na połowie rywala, jednak nie potrafili wytworzyć sobie klarownej sytuacji strzeleckiej. Swoje próby oddawali Leo Messi i Antoine Griezmann, jednak strzały zawodników Dumy Katalonii na początku nie sprawiały żadnego problemu dla Aitora Fernándeza.
W 30 minucie spotkania Ansu Fati wpisał się na listę strzelców. Młody zawodnik otrzymał świetne podanie od Leo Messiego, po czym wypracował sobie klarowną pozycję strzelecką, dzięki której pokonał bramkarza Levante. Dosłownie kilkadziesiąt minut później Fati po raz drugi trafił do siatki i po raz kolejny asystę zaliczył Leo Messi. Argentyńczyk podał 17-latkowi w polu karnym, po czym ten pewnym uderzeniem zmieścił piłkę w siatce.
W drugiej połowie FC Barcelona mocno stonowała swoje tempo i nie była już tak aktywna, jak w pierwszej części starcia. Obie drużyny oddały po cztery strzały na bramce. Marc-André ter Stegen musiał przy niektórych z nich interweniować, oddalając zagrożenie od własnej bramki. Niemiecki bramkarz skapitulował w doliczonym czasie gry, Rubén Rochina popisał się niesamowitym uderzeniem zza pola karnego. Futbolówka była już na rękach golkipera Barcy, jednak odbiła się od nich i wpadła do siatki.
Jak tym razem prezentowały się statystyki gospodarzy? Piłkarze FC Barcelony byli przy piłce 68% czasu gry, przeprowadzając dokładnie 755 podań. Patrząc przez pryzmat ostatnich meczów (chociażby w debiucie Setiena w starciu z Granadą), nie są to tak pokaźne liczby.
PiłkaNożna.pl