Występ, spodziewany, trzech polskich piłkarzy w wewnątrzniemieckim finale Ligi Mistrzów skłania do poszukiwania miejsc, w których nasze sąsiedzkie kultury, nie tylko futbolowe, przenikają się. Stefan Majewski, obecnie dyrektor sportowy PZPN, a wcześniej krótko selekcjoner reprezentacji Polski, dłużej trener drużyn narodowych w młodszych rocznikach, a przede wszystkim medalista mistrzostw świata jako piłkarz opowiedział anegdotę z zakończenia jednego z sezonów, gdy prowadził amatorów 1. FC Kaiserslautern.
– Przyszedł do mnie Michael Ballack i stwierdził, że bardzo chciałby się ze mną napić i ma ku temu powód – przypomniał kilkanaście dni temu popularny Doktor. – Mam swoje zasady, nie zwykłem w ten sposób świętować z piłkarzami, nawet najlepszymi, ale Michael bardzo nalegał. Uparł się do tego stopnia, że poprosiłem, aby zamówił po szklaneczce najlepszej dostępnej w restauracji whisky i usiadł przy moim stoliku. Kiedy wrócił, zakomunikował, że w jakimś sensie czuje się moim rodakiem, bo jego babcia nie tylko uważała się za Polkę, ale też świetnie mówiła w naszym języku.
Dotychczas Ballackowi, w późniejszym okresie piłkarzowi wybitnemu, wieloletniemu kapitanowi reprezentacji Niemiec, przypisywano raczej serbołużyckie pochodzenie. Tymczasem – jaka niespodzianka!?