Augustyn: Przebadam się w Rzymie
Defensor z Zabrza nie ma czasu na leniuchowanie w trakcie sezonu urlopowego. Po ciężkiej kontuzji złamania kości piętowej stoper zabrzańskiego klubu biega codziennie i pracuje w siłowni, bo już wkrótce chciałby rozpocząć przygotowania z zespołem Górnika do nowych rozgrywek.
Jak wygląda pana dzień urlopowy?
– Trudno mówić o urlopie, bo codziennie rano mam bieganko, a po południu wizyty w siłowni – mówi Błażej Augustyn. – Na weekend przyjechałem nad morze do Międzyzdrojów, gdzie pogoda jest idealna do biegania. Cieszę się, że dobrze z pogodą trafiłem. Dodam, że po sezonie przeniosłem się do Wrocławia, gdzie mam mieszkanie.
Poza pracą treningową znajduje pan czas na jakieś przyjemności?
– Trzeba ciężko pracować, by wrócić do ligowej piłki, by grać w Górniku. Co do przyjemności to zostałem zaproszony na wesele Maćka Wilusza. Znamy się jeszcze z czasów gry w juniorach Śląska Wrocław i cieszę się, że Maciek o mnie pamiętał. Ale nie ma mowy o szaleństwach, to kameralna spokojna impreza z obiadokolacją. Ale to w przyszłym tygodniu będzie.
Wkrótce ruszają przygotowania Górnika do nowego sezonu. Pojawi się pan na pierwszych zajęciach zabrzańskiej drużyny?
– Zamelduję się na pierwszym spotkaniu i zgłoszę chęć do ciężkiej pracy. Oczywiście, nie wszystko zależy ode mnie, ostateczny głos należeć będzie do trenera i lekarza. Być może będzie i tak, że potrenuję na początku indywidualnym tokiem, a dopiero potem dołączę do zespołu. Ja już nie mogę doczekać się wspólnych treningów, chciałbym jak najszybciej włączyć się do przygotowań do nowego sezonu i wrócić do gry.
Po raz ostatni zagrał pan w ekstraklasie w połowie lutego w nieszczęśliwym dla Ciebie i całego zespołu meczu z Zagłębiem Lubin. Stracił pan całą wiosnę…
– Trudno to nazwać grą, gdyż byłem na boisku dwadzieścia parę minut i koniec… Okazało się, że złamałem kość piętową i konieczna była operacja zespolenia tej kości śrubą. Straciłem całą wiosnę, ale nic nie mogłem zrobić.
Nic już nie boli, pięta funkcjonuje prawidłowo?
– Trochę pobolewa mnie pięta, ale to raczej taki ból pooperacyjny, który powinien minąć. Ja jestem dobrej myśli, jest coraz lepiej i mam nadzieję, że w rundzie jesiennej nowego sezonu wrócę do gry. W poniedziałek lecę do Rzymu na badania kontrolne i potwierdzenie, że wszystko jest okej z moją stopą.
PiWo/Źródło: www.gornikzabrze.pl