AS Monaco wciąż bez ligowego zwycięstwa
Po dwóch kolejnych porażkach na inaugurację sezonu, piłkarzom AS Monaco nie udało się przełamać. Drużyna z Księstwa tylko zremisowała przed własną publicznością z Nimes (2:2).
Kamil Glik nie miał powodów do zadowolenia (fot. Reuters)
Słaby start Monaco sprawił, że kibice na stadionie Ludwika II zaczęli się zastanawiać, czy aby na pewno nie czeka ich kolejny rozczarowujący sezon. Gospodarze zapowiadali, że zamierzają się przełamać i jeszcze przed przerwą udało się im potwierdzić rosnącą formę i to, że nie rzucali słów na wiatr.
Wynik spotkania w 39. minucie otworzył Islam Slimani, a w doliczonym czasie drugiego gola dorzucił Wissam Ben Yadder. Nowy nabytek w kadrze Monaco bardzo szybko zaczął zaczął się spłacać.
Wszystko układało się po myśli gospodarzy i wydawało się, że ci nie będą mieć problemów z odniesieniem upragnionej wygranej. Gra Monaco rozsypała się jednak niczym domek z kart w 56. minucie, kiedy to czerwoną kartką za brutalny faul ukarany został Jamerson.
Goście poczuli krew i kiedy w 70. minucie gola strzelił Romain Philippoteaux, było wiadomo, że kibiców zgromadzonych na stadionie będzie czekała nerwowa końcówka. Jak się okazało, Nimes dopięło swego i do wyrównania doprowadził Kevin Denkey.
Całe spotkanie rozegrał Kamil Glik, który jednak nie spisał się dobrze i potwierdził, że daleko mu jeszcze do optymalnej formy. Przed wrześniowymi meczami eliminacyjnymi do EURO 2020 nie jest to dobry prognostyk.
gar, PiłkaNożna.pl