Arka zostaje w Lotto Ekstraklasie
Arka Gdynia pokonała w wyjazdowym meczu Zagłębie Lubin 3:1 i pomimo prowadzenia Górnika Łęczna w równolegle toczonym meczu, to zdobywcy Pucharu Polski utrzymali się w Lotto Ekstraklasie.
Jeżeli ktoś przed meczem spodziewał się, że obrońcy Zagłębia stworzą w piątek defensywę, której niczym Wielkiego Muru Chińskiego w 90 minut nie sposób obejść ani przeskoczyć, to srodze się pomylił. Choć czy to aby na pewno jest sensacją, że obrońcy drużyny z grupy spadkowej Lotto Ekstraklasy nie stanowią monolitu na miarę defensorów Juventusu Turyn? Czy może dziwić brak czystego konta, skoro ten mecz nie miał żadnego wpływu na pozycję lubinian w tabeli, a ponadto w bramce gospodarzy stał rezerwowy bramkarz, przed którym biegało dwóch mało doświadczonych stoperów, z których jeden dopiero wraca do formy po długim leczeniu?
Pojawiające się skojarzenia z czasami, w których mecze ekstraklasy były ustawione są więc przesadzone, ale faktem jest zdumiewająca pasywność obrony Zagłębia przy dwóch golach dla gości. W 19. minucie gospodarze pozwolili na oddanie płaskiego strzału Tadeuszowi Sosze. Piłka otarła się o jednego z gospodarzy i zmyliła Konrada Forenca. Kapitan Zagłębia zdołał futbolówkę jeszcze odbić, ale wślizgiem do bramki wepchnął ją Rafał Siemaszko. Napastnik Arki był jedynym graczem gości w pobliżu bramki rywali, ale w przeciwieństwie do rywali, cały czas się poruszał.
Dziesięć minut później stoperzy Zagłębia byli równie mało dynamiczni. Po efektownym zagraniu Siemaszki z piłką w kierunku pola karnego pomknął Mateusz Szwoch. Jarosław Jach był wprawdzie blisko niego, ale nie podjął nawet próby odebrania piłki. Pomocnik Arki podał więc do Dariusza Formelli, który na 9. metrze przed bramką Zagłębia miał tyle miejsca, że zdołał przyjąć piłkę i strzelić gola.
Formella kilka chwil potem powinien zdobyć drugą bramkę, ale przestrzelił w sytuacji sam na sam z Forencem. Najlepszą okazję dla gospodarzy zmarnował zaś Łukasz Janoszka, który przyjął piłkę w polu karnym, ale uderzył słabo i na dodatek w Marcina Warcholaka.
Druga połowa rozpoczęła się od kontaktowego trafienia gospodarzy. Filip Starzyński dośrodkował z rzutu rożnego, a kuriozalnego gola samobójczego zdobył Michał Marcjanik, który uderzył głową na własną bramkę mimo, że koło niego nie było żadnego z rywali. 22-letni stoper Arki w tym sezonie zdobył sześć goli, z czego aż cztery – samobójcze! Co ciekawe pierwszego z nich strzelił w meczu z… Zagłębiem. Wtedy także odbił piłkę po dośrodkowaniu Starzyńskiego.
Gol dla Zagłębia nie wywołał jednak zbyt wielu emocji, ponieważ gospodarze i tak nie mieli pomysłu na efektowne zakończenie sezonu. W odpowiedzi Szwoch trafił w słupek, a Warcholak zdobył bramkę mocnym, płaskim strzałem z ponad 20 metrów.
Arka pokonała więc Zagłębie Lubin 3:1 i utrzymała się w Lotto Ekstraklasie. Piłkarze Leszka Ojrzyńskiego nie musieli się nawet oglądać na rezultat meczu w Chorzowie, który na kilkanaście minut został przerwany. Górnikowi Łęczna nie pomogłoby nawet wysokie zwycięstwo. Zagłębie zakończyło więc sezon na dziewiątym miejscu w tabeli, a Arka – na czternastym.
band, PilkaNozna.pl