Przejdź do treści
2025.03.15 Mielec
Pilka nozna PKO Ekstraklasa 2024/2025
Stal Mielec - Slask Wroclaw
N/z Ante Simundza
Foto Marta Badowska / PressFocus

2025.03.15 Mielec
Football Polish PKO Ekstraklasa Season 2024/2025
Ante Simundza
Credit: Marta Badowska / PressFocus

Polska Ekstraklasa

Ante Simundza nie jest cudotwórcą. „Misja nie do zrobienia”

Po siedmiu wiosennych kolejkach Śląsk Wrocław nadal jest czerwoną latarnią ligi, będąc jednym z głównych kandydatów do spadku. Czy światełko w tunelu, związane ze sprowadzeniem do stolicy Dolnego Śląska doświadczonego Ante Simundzy, okaże się strzałem w dziesiątkę czy nadjeżdżającym pociągiem?

Filip Trokielewicz

FOT. Marta Badowska/PressFocus

Analizując ostatnie lata w wykonaniu wicemistrza Polski, w oczy rzuca się ogromna sinusoida. Wrocławianie albo są w czołówce, albo drżą o zachowanie ligowego bytu. Nic pomiędzy. Śląsk był blisko pucharów za Vitezslava Lavicki, zagrał w nich za pierwszej i drugiej kadencji Jacka Magiery, a w międzyczasie szorował też pod dnie tabeli. – Mam przed oczami lata 70., kiedy występowałem w Śląsku. Regularnie graliśmy wówczas w europejskich pucharach – opowiada legendarny piłkarz i szkoleniowiec wrocławian, Tadeusz Pawłowski. – Pochylając się nad historią klubu, niewiele było takich momentów, w których można mówić o stabilizacji. Wtedy jednak zajmowaliśmy miejsca w ścisłej czołówce. Sytuacja Śląska pogorszyła się, gdy odeszli Władysław Żmuda, Zygmunt Garłowski, Jan Erlich, Józef Kwiatkowski, a na końcu Janusz Sybis ze mną. Później latami Śląsk wychował jeszcze masę dobrej młodzieży, jak Ryszard Tarasiewicz, Waldemar Prusik, Tadeusz Socha. To nie gwarantowało już sukcesów rokrocznie, ale zdarzały się owocne lata.

Pamiętam mistrzostwo Polski zdobyte w 2012 roku. Trener Orest Lenczyk mógł wystawić wówczas dwie równorzędne jedenastki. Po sukcesie, z upływem czasu, klub opuściły wiodące postacie, jak na przykład Marian Kelemen czy Sebastian Mila. Szukając analogii do bieżącej kampanii, trener Jacek Magiera stracił trzy kluczowe ogniwa – Erika Exposito, Matiasa Nahuela Leivę i Patricka Olsena. Pozbyto się też jednego z najlepszych wychowanków w ostatnich latach – Karola Borysa – dodaje Pawłowski.

FORTUNA DLA SIMUNDZY

Nie jest tajemnicą, że słoweński szkoleniowiec i jego sztab są drodzy. 53-latek mógł negocjować z pozycji siły – to Śląsk był na przysłowiowym musiku, nie dochodząc do porozumienia z kolejnymi szkoleniowcami. Według doniesień medialnych Ante Simundza i jego sztab inkasują miesięcznie około 300 tysięcy złotych. Były prezes Śląska, Patryk Załęczny, postawił wszystko na jedną kartę, chwytając się brzytwy, aby zachować posadę. Wisiała ona bowiem na włosku od dłuższego czasu. Nie ma się zresztą czemu dziwić – jeśli pracę stracili David Balda i Jacek Magiera, słusznie zwolniony został również Załęczny.

To człowiek, który początkowo omamił wrocławskie środowisko otwartością, sprawiał wrażenie transparentnego, uwielbiał ogrzewać się w blasku fleszy, kiedy Trójkolorowi rywalizowali o mistrzostwo. Sęk jednak w tym, że gdy nadszedł kryzys, jako pierwszy schował głowę w piach, rozmawiając jedynie z wybranymi mediami.

Tajemnicą poliszynela jest, że nawet jeśli wicemistrz Polski zapewni sobie ligowy byt, szanse na pozostanie Simundzy we Wrocławiu są niewielkie. Nasuwa się zatem pytanie: czy zatrudnienie Słoweńca było odpowiedzialne? Choć obecny zarząd Śląska nie przyznaje tego wprost, między wierszami, w kuluarowych rozmowach, usłyszeć można, że dziś najpewniej podjęto by inną decyzję. 

RĘKA SŁOWEŃCA

Śląsk Simundzy ma swoje momenty. Były trener między innymi Łudogorca Razgrad kładzie nacisk na rozegranie futbolówki od bramki, argumentując, że nie posiada zasobów ludzkich, aby preferować proste środki. W skrócie – zdaniem 53-latka w środku pola nie ma zbytnio komu wygrywać górnych piłek. Trudno nie przyznać mu racji, choć z drugiej strony wyprowadzanie piłki przychodzi wrocławianom często ciężko. Wystarczy wspomnieć samobójcze trafienie Jehora Macenki ze spotkania z Piastem Gliwice albo gola dla Legii Warszawa autorstwa Marca Guala po olbrzymim błędzie Petra Schwarza. 

– Zwykle trenerzy, podejmujący się misji ratunkowych w Ekstraklasie, nie narzucają takiego stylu gry, jak Ante Simundza – mówi dziennikarz Viaplay Michał Zachodny. – Skupiają się na organizacji gry i prostych środkach – skonsolidowanej obronie, agresji po stracie piłki, stałych fragmentach, grze z kontrataku i tak dalej. Uważam jednak, że Simundza wyszedł z słusznego założenia, że serii zwycięstw, której Śląsk potrzebuje, by w ogóle myśleć o utrzymaniu, nie da się zapewnić tylko takim sposobem. 

Wrocławianie poprawili kulturę gry, z meczu na mecz są pod tym kątem coraz lepsi, aczkolwiek zwyczajnie brakuje im w niektórych elementach jakości. Tego Simundza nie przeskoczy. Karkołomny eksperyment z surowym technicznie Macenką na środku obrony okazał się niepowodzeniem, szybko do szafy schowany został Sylvester Jasper, zaufanie zyskują Jakub Jezierski oraz Tommaso Guercio, będący, mimo sprokurowanej jedenastki, jedną z najjaśniejszych postaci spotkania ze Stalą Mielec.

– Czy można powiedzieć, że przy grze bardziej pragmatycznej Śląsk miałby na swoim koncie więcej oczek? Niekoniecznie. Nie widzę aktualnie w tym zespole napastnika, który odnalazłby się w takiej grze. Skrzydłowi też są chimeryczni, a od nich przy grze stricte z kontry zależałoby jeszcze więcej – uważa Zachodny.

BRAKUJĄCE ELEMENTY

Erika Exposito zatrzymać na Dolnym Śląsku się nie dało, Matiasa Nahuela Leivy być może też, zważając na lukratywną ofertę Maccabi Hajfa. Realia finansowe na Bliskim Wschodzie znacznie przewyższają możliwości polskich klubów. Tylko że Śląsk, zamiast skupić się na zastąpieniu liderów, ściągnął latem kilkunastu wątpliwej jakości zawodników. Części z nich we Wrocławiu już zresztą nie ma. Zasadne wydaje się pytanie: gdzie byliby Trójkolorowi, gdyby piłkarze pokroju Jose Pozo i Assada Al-Hamlawiego trafili do zespołu wcześniej. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że Jacek Magiera nadal kontynuowałby we Wrocławiu swój projekt. Na tę chwilę jawią się oni bowiem właśnie jako brakujące jesienią ogniwa. 

Być może to porównanie na wyrost, ale Al-Hamlawi w pewnym stopniu przypomina Exposito. Operuje lewą nogą, lubi wchodzić w pojedynki, ma łatwość ich wygrywania, porusza się także w podobnych sektorach boiska. Dyrektorowi Rafałowi Grodzickiemu trzeba więc oddać – znalazł gracza o profilu zbliżonym do hiszpańskiego gwiazdora. 24-latek potrzebował kilku tygodni na aklimatyzację, ale w ostatnim czasie zaczął spełniać oczekiwania. Popisał się sprytnym trafieniem w rywalizacji z Legią Warszawa, wykorzystał świetne podanie Jezierskiego w potyczce z Pogonią Szczecin i strzelił także ze Stalą Mielec. Dobre występy Al-Hamlawiego zaowocowały zresztą powołaniem do reprezentacji Palestyny.

Nieoczywisty był transfer Jose Pozo. To bowiem piłkarz z epizodem w Manchesterze City, gdzie dzielił szatnię chociażby z Sergio Aguero. W młodzieżówce grał z kolei między innymi z Danim Olmo i Mikelem Oyarzabalem, a prowadził go Luis de la Fuente. Wychowanek Realu Madryt zaliczył do tej pory tylko jedną asystę i sześć kluczowych podań. Przede wszystkim jednak chwycił za kierownicę.

W szeregach Trójkolorowych brakowało kogoś, kto wziąłby na swoje barki ciężar odpowiedzialności za rozegranie. Próbował robić to Petr Schwarz, ale to piłkarz lepiej odnajdujący się w roli łącznika, poruszającego się po całej długości i szerokości placu gry. Na marginesie – jeden z nielicznych, do których można mieć najmniej pretensji za degrengoladę, jaka nastąpiła w tym sezonie we Wrocławiu. Czech ma na koncie cztery bramki, sześć asyst, a ponadto zaliczył 57 kluczowych podań, co jest najlepszym wynikiem w Ekstraklasie. W ostatnich tygodniach liderzy zaczęli prezentować odpowiedni poziom. To największy kapitał, jaki zbudował do tej pory Simundza, i dobry omen na przyszłość.

MISSION IMPOSSIBLE?

Utrzymanie Śląska wciąż jest możliwe, choć droga do tego daleka. Aby myśleć o zachowaniu ligowego bytu, wrocławianie potrzebują serii zwycięstw. Co więcej, muszą urwać punkty któremuś ze zdecydowanie wyżej notowanych rywali. Do końca sezonu wicemistrz Polski zagra jeszcze między innymi z Lechem Poznań, Rakowem Częstochowa i Jagiellonią Białystok. – Problem polega na tym, że Śląsk już miał „łatwe” mecze. Grał z Lechią Gdańsk, dwukrotnie z Radomiakiem Radom czy z Koroną Kielce. To wygląda jak misja nie do zrobienia – mówi Zachodny. 

O sytuację Śląska zapytaliśmy również prezesa Michała Mazura: – Oglądając mecze innych zespołów zamieszanych w walkę o utrzymanie, sądzę, że w ostatnich tygodniach prezentowaliśmy się najlepiej spośród tego grona. W 2023 roku byliśmy w bardzo podobnej sytuacji, tylko że na kilka kolejek przed końcem. Ostatecznie wszystko zakończyło się happy endem, mimo że również skazywano nas na pożarcie.

W mojej opinii widać, że coś w drużynie drgnęło. Wierzę w naszych piłkarzy i dopóki szanse będą, dopóty będę wierzył w utrzymanie – przekonuje Mazur. – Nie chciałbym teraz wybiegać w przyszłość, jeśli chodzi o przydatność zawodników pod kątem przyszłego sezonu. Przy optymistycznym wariancie – utrzymaniu – znakomita większość kontraktów będzie dalej obowiązywała. Przypomnę, że duża część z tych chłopaków w poprzednim sezonie dołożyła cegiełkę do wicemistrzostwa Polski. 

Uważam, że w letnim okienku transferowym pion sportowy poszedł za daleko w kontekście ruchów transferowych – kontynuuje Mazur. – Liczba zmian była zbyt duża. W dużym uproszczeniu – w niektórych dyscyplinach, jak na przykład w koszykówce, wymiana większości zespołu często może nie mieć aż takiego przełożenia na rezultaty. W piłce nożnej jest inaczej. Kwestia stabilizacji jest bardzo istotna, zwłaszcza w klubie, który w ostatnich latach odbijał się trochę od ściany do ściany, od sukcesu do walki o utrzymanie. Między innymi z tego powodu płacimy teraz dużą cenę – ocenia prezes Śląska.

Wicemistrz Polski wciąż nie stoi na straconej pozycji, ale każde kolejne spotkanie jawi się dla niego niczym finał w walce o utrzymanie. Najbliższy mecz czeka Trójkolorowych w sobotę, 29 marca. Piłkarze Simundzy zmierzą się przed własną publicznością z pretendentem do tytułu – Lechem Poznań.

guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Wbudowane opinie
Zobacz wszystkie komentarze

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 12/2025

Nr 12/2025