Ajax przed wizytą w Warszawie. Drużyna Bosza
Już w najbliższy czwartek wieczorem na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej w Warszawie piłkarze Ajaksu Amsterdam w pierwszym meczu 1/16 finału Ligi Europy zmierzą się z Legią. I to aktualni wicemistrzowie Holandii będą faworytem starcia.
Adam Godlewski: Legijna spółka z o.o. w czasie igrzysk – KLIKNIJ!
Przede wszystkim ich atutem jest to, że już miesiąc temu wrócili na boiska ligowe po zimowej przerwie. Natomiast legioniści w 2017 roku pierwszy raz o punkty zagrali dopiero w ostatnią sobotę. Na dodatek zespół prowadzony przez Petera Bosza w styczniu i lutym w Eredivisie wszystko wygrywał – na wyjeździe 3:1 z Zwolle, 1:0 z Utrechtem oraz 2:0 z Rodą Kerkrade, a u siebie 3:0 z Den Haag i 2:0 ze Spartą Rotterdam. Nic dziwnego, że mieszkający w Holandii były reprezentant Polski Janusz Kowalik nie daje mistrzom Polski większych szans w konfrontacji z Ajaksem, który ma wprawdzie w składzie wielu bardzo młodych zawodników, ale świetnie zmotywowanych i dobrze ustawionych przez trenera. Bosz jest zwolennikiem dyscypliny zarówno na boisku, jak i w szatni.
MŁODA EKIPA
Wydaje się jednak, że u piłkarzy Ajaksu widać symptomy zmęczenia, na co na pewno wpływ ma fakt, że szkoleniowiec eksploatuje małą grupę piłkarzy. Jeśli nie musi nic zmieniać, to w pierwszym składzie stawia na sprawdzonych zawodników. W bramce jest to Kameruńczyk Andre Onana (rocznik 1996), który tak bał się utraty miejsca w wyjściowej jedenastce, że zrezygnował z wyjazdu na Puchar Narodów Afryki. W obronie na prawej stronie występuje Joel Veltman (1992), na środku grają: Kolumbijczyk Davinson Sanchez (1996) oraz doświadczony Nick Viergever (1989), a z lewej blok defensywny zamyka Daley Sinkgraven (1995) – przekwalifikowany na tę pozycję ofensywny pomocnik. Główną postacią drugiej linii jest natomiast największy rutyniarz w zespole Duńczyk Lasse Schone (1986), któremu z lewej strony towarzyszy Marokańczyk Hakim Ziyech (1993), a na przeciwnej flance bramkostrzelny Davy Klaassen (1993). Na lewym skrzydle biega Amin Younes (1993), o którym Kowalik mówi, że jest jeźdźcem bez głowy i jeśli na boisku stałoby drzewo, to Niemiec o libańskich korzeniach mógłby go nie ominąć. Na środku ataku gra najbardziej utalentowany, czołowy strzelec drużyny Kasper Dolberg (1997). O Duńczyku mówi się, że w przyszłości może zostać taką gwiazdą futbolu jak również oszlifowany kiedyś w Ajaksie Szwed Zlatan Ibrahimović.
Z kolei na prawym skrzydle od niedawna testowany jest Justin Kluivert (1999). To syn słynnego Patricka, który chociaż jest dyrektorem w Paris Saint-Germain, to pofatygował się ostatnio do Kerkrade, żeby zobaczyć w akcji latorośl i nie krył dumy, co uchwyciły kamery telewizyjne. Grę młodego Kluiverta w pierwszym składzie wymusił fakt, że niemal do końca w turnieju o Puchar Narodów Afryki uczestniczyła reprezentacja Burkina Faso (zajęła trzecie miejsce), więc mogący grać na tej pozycji Bertrand Traore (1995) nie był do dyspozycji Bosza aż do ostatniego weekendu – wrócił i wbił gola Sparcie. Na dodatek tuż przed zamknięciem zimowego okna transferowego do francuskiego Lille za 9 milionów euro sprzedano radzącego sobie dobrze w roli prawoskrzydłowego Anwara El Ghaziego.
Problemem Ajaksu jest bowiem nieustanny odpływ piłkarzy. Również w styczniu za 12 milionów euro do niemieckiego VfL Wolfsburg sprzedano pomocnika Riechedly’ego Bazoera, a inny gracz drugiej linii Serb Nemanja Gudelj za 5,5 miliona przeszedł do drużyny Tianjin Teda z Chin. Z kolei bramkarz Tim Krul, który był wypożyczony pod koniec sierpnia z Newcastle United, ale nie zdołał przebić się do pierwszego składu Ajaksu, wrócił do Anglii, skąd został natychmiast przetransferowany do AZ Alkmaar. Wreszcie obrońca Mitchell Dijks na najbliższe półrocze trafił do Norwich City z angielskiej Championship.
INWESTYCJA NA PRZYSZŁOŚĆ
Klub z Amsterdamu kupił natomiast z Sao Paulo FC za 12 milionów euro utalentowanego skrzydłowego Davida Neresa (1997). Tyle że on jeszcze do niedawna brał udział z reprezentacją Brazylii w mistrzostwach Ameryki Południowej do lat 20, które odbywały się w Ekwadorze. Nowy nabytek będzie potrzebował trochę czasu, żeby nie tylko się zaaklimatyzować, ale i dopiąć formalności z pozwoleniem na pracę. Bosz przyznał, że Neres musi mieć czas, żeby przystosować się do Ajaksu, ale nie ukrywa, że ma wobec niego duże oczekiwania. Już jest porównywany do Neymara, ale daleka jeszcze przed nim droga, żeby stać się graczem klasy napastnika Barcelony. Na Ligę Europejską przydzielono Neresowi numer 77. Trener pochwalił dyrektora sportowego Marca Overmarsa, że niemal w ostatniej chwili dokonał tej transakcji, to inwestycja na przyszłość, tym bardziej że latem Traore będzie musiał wrócić do Chelsea Londyn. To już trzeci, po Kolumbijczykach – wspomnianym Sanchezie oraz napastniku Matteo Cassierrze (1997), młody zawodnik wyłowiony ostatnio przez klubowych skautów w Ameryce Południowej.
Gdy przed dwoma laty Ajax również szykował się do potyczki z Legią w 1/16 finału LE, zespół prowadzony wtedy przez Franka de Boera sprawiał wrażenie przemęczonego zimowym zgrupowaniem w Katarze. Po przerwie świąteczno-noworocznej na własnym boisku najpierw wymęczył 2:0 z Groningen, a później zanotował bezbramkowy remis z Feyenoordem Rotterdam. Następnie doznał dwóch porażek po 0:1 – w Arnhem z Vitesse i u siebie z Alkmaarem. Im bliżej było do meczu z warszawskim zespołem forma holenderskiego zespołu zaczęła jednak rosnąć, o czym świadczyło wyjazdowe zwycięstwo 2:1 nad Go Ahead Eagles Deventer i wygrana 4:2 w Amsterdamie z Twente Enschede. Kowalik w wywiadzie udzielonym „Piłce Nożnej” w lutym 2015 roku mówił, że większej szansy na wyeliminowanie zespołu z Amsterdamu mogą legioniści nie mieć już nigdy. Jak się okazało, nie potrafili jej wykorzystać. Może teraz lepiej poradzą sobie z następcami czterokrotnych zdobywców Pucharu Mistrzów?
Zbigniew Mroziński
Tekst ukazał się w ostatnim numerze (7/2017) Tygodnika „Piłka Nożna”