Przejdź do treści
WARSZAWA 22.08.2024
PIERWSZY MECZ IV RUNDA ELIMINACYJNA LIGA KONFERENCJI SEZON 2024/25 --- UEFA CONFERENCE LEAGUE FOURTH QUALIFYING ROUND FIRST MATCH IN WARSAW: LEGIA WARSZAWA - DRITA GNJILANE
RUBEN VINAGRE
FOT. PIOTR KUCZA/400mm.pl

Polska Ekstraklasa

90 minut z Rubenem Vinagre: Presja mnie nakręca

Ma w CV występy w Premier League, Championship czy Serie A. Zbierał doświadczenie w Lidze Mistrzów i Lidze Europy, a życie przyprowadziło go w tym sezonie do Polski. Jak doszło do tego, że Ruben Vinagre wylądował w Legii Warszawa?

Paweł Gołaszewski

Podoba ci się Warszawa?

Miasto jest piękne, warunki w klubie mamy znakomite, baza treningowa Legii jest imponująca, a mam całkiem niezłe rozeznanie w tym temacie – odpowiada z uśmiechem Vinagre.

„KOCHAM GRAĆ PRZED LUDŹMI, KTÓRZY DUŻO WYMAGAJĄ”

Jakie wrażenie zrobili na tobie kibice Legii?

Kiedy podpisywałem kontrakt z Legią, sprawdziłem wcześniej jak prezentuje się stadion oraz czy kibice przychodzą na mecze. Zobaczyłem pełne trybuny, znakomity doping, co zrobiło na mnie wielkie wrażenie i było jednym z powodów, dla których przyszedłem do Warszawy. Kibice naszej drużyny są w ścisłej czołówce Europy. To jest przyjemność, gdy wychodzisz na boisko i masz za sobą takich fanów, a jeżdżą za nami po całej Europie. Należy im się olbrzymi szacunek.

Lubisz grać przy takiej otoczce?

Uwielbiam! Kocham grać przed ludźmi, którzy dużo ode mnie wymagają, chcą wygrywać w każdym meczu i świętować tytuły. Taka presja mnie nakręca. Kiedy jesteś w wielkim klubie, musisz zmagać się z dużym ciśnieniem, takie właśnie jest w Legii. Podoba mi się to, bo każdy piłkarz musi odnaleźć się w otoczeniu presji. Jeśli jest inaczej, na pewno trzeba się zastanowić czy jesteś we właściwym miejscu.

FOT. PIOTR KUCZA/400mm.pl

Dlaczego zdecydowałeś się na transfer do Legii?

Kluczowymi postaciami byli Goncalo Feio oraz Emanuel Ribeiro. To oni przekonali mnie do tego ruchu. Miałem na stole kilka ofert, włącznie z tymi z topowych lig w Europie. Na początku chciałem iść właśnie do jednej z czołowych lig, ale po rozmowie z trenerem Feio zmieniłem zdanie. Nie żałuję tego. Decyzja nie była łatwa, ale najlepsza, jaką mogłem podjąć. Dużo gram, czuję się znakomicie, trener przedstawił mi konkretny plan i pomysł, który dzisiaj realizuje. Do tego rozmawiałem z Yurim Ribeiro i Gilem Diasem, od których usłyszałem dużo ciepłych słów na temat klubu i miasta.

Po podpisaniu kontraktu wiele osób zastanawiało się czy twoja historia nie będzie podobna do tej Diasa.

Wiele osób nie widziało prawdziwej wersji Gila. Grałem z nim w Monaco, wiem, na co go stać. Nie pokazał tu pełni potencjału.

„TO NIE JEST ZALEŻNE ODE MNIE”

Jaką masz relację z trenerem?

Świetną. Przyszedłem tu dzięki niemu. Jest bardzo dobrym trenerem, potrafi rozwijać piłkarzy.

FOT. PIOTR KUCZA/400mm.pl

Jak się czujesz, gdy po dwóch miesiącach masz na koncie tyle minut? W ostatnich sezonach nie grałeś zbyt wiele.

Kocham grać co trzy dni. Na co czeka każdy piłkarz? Na mecz! A kiedy grasz co chwilę, to jest sama przyjemność. W Anglii potrafiliśmy grać trzy mecze w trakcie tygodnia, bardzo mi się to spodobało. Nie czuję się dzisiaj zmęczony. Jestem cały czas gotowy do gry.

Jest szansa na pozostanie w Legii na dłużej?

To nie jest moja decyzja. Musisz o to zapytać władze klubu. Ja po prostu wykonuję swoją robotę. To nie jest zależne ode mnie.

A jak oceniasz szanse na grę w europejskich pucharach wiosną?

Mamy przed sobą sześć spotkań, chcemy wszystkie wygrać. W eliminacjach wygraliśmy pięć, jeden mecz zremisowaliśmy i zrealizowaliśmy pierwszy cel. Wiem, na co stać zespół. Jeśli wejdziemy na szczyt możliwości, możemy zamieszać i zająć wysokie miejsce, może nawet w pierwszej ósemce.

„TO JEST FILOZOFIA, KTÓREJ SIĘ TRZYMAM”

Jeden z twoich trenerów opowiadał historię, że już w wieku dziesięciu lat wiedziałeś, że będziesz profesjonalnym piłkarzem. 

Nie miałem w życiu planu B. Postawiłem wszystko na piłkę. Znałem swoją wartość, wiedziałem więc, że jeśli będę dobrze pracował, na pewno będę profesjonalnie uprawiał futbol. Zawsze miałem też przeświadczenie, że jeśli będę pracował więcej niż inni, to będę lepszy. Natomiast jeśli ktoś będzie trenował mocniej niż ja, to będzie lepszy ode mnie. To jest filozofia, której się trzymam.

Jako dziesięciolatek wylądowałeś w Sportingu Lizbona.

Byłem zawodnikiem FC Barreirense, które jest bardzo dobrym miejscem dla młodych chłopaków do rozwoju. W tym klubie grałem jako napastnik. Byliśmy na turnieju, mierzyliśmy się z największymi drużynami z Portugalii – z Benfiką i Sportingiem na czele. Strzeliłem gola Benfice, a w finale wpadliśmy na Sporting. Po meczu z Benfiką ktoś z klubu skontaktował się z moim tatą i zaproponował transfer. Powiedziałem, żebyśmy nie podejmowali żadnych decyzji, bo na drugi dzień na pewno zgłosi się Sporting. W finale strzeliłem trzy gole i tak się stało. Dla mnie wybór był oczywisty, od najmłodszych lat kibicowałem Sportingowi. Moim idolem był Cristiano Ronaldo, ale nie jestem pod tym względem oryginalny, bo każdy młody Portugalczyk od ponad dwudziestu lat wzoruje się na CR7. 

Mieliście ze sobą styczność?

Pierwszy raz spotkałem go w 2016 roku. Wygraliśmy wówczas mistrzostwo Europy U-17 i całą drużyną poszliśmy na mecz pierwszej reprezentacji. Kibice świętowali z nami tytuł, wtedy doszło też do mojego pierwszego spotkania z Cristiano. Zrobiłem sobie oczywiście pamiątkowe zdjęcie.

OFERTY Z MANCHESTERU UNITED I BARCELONY

Dlaczego po kilkunastu miesiącach odszedłeś ze Sportingu?

Klub podjął decyzję w tamtym czasie, że lepiej będzie dla mnie, abym zmienił otoczenie. Zgłosiło się Belenenses, odszedłem na zasadzie transferu definitywnego. Spędziłem tam chyba dwa sezony, grałem jako skrzydłowy i napastnik. W meczu ze Sportingiem zaprezentowałem się z bardzo dobrej strony i odezwał się do nas Aurelio Pereira, czyli jeden z najpoważniejszych skautów w Portugalii, który pracował dla Sportingu. Pojawiła się opcja powrotu do Lizbony, z której skorzystałem. Wtedy jeden z trenerów, kiedy miałem chyba piętnaście lat, przestawił mnie na lewą obronę.

Nie miałeś wątpliwości? Przecież chwilę wcześniej klub ci podziękował.

Nie, nawet najmniejszych. Nigdy nie zwątpiłem w swoje umiejętności. Dali mi szansę pokazania się i przez trzy kolejne sezony mogłem się tam rozwijać. Później przyszła oferta z Monaco, które wypatrzyło mnie na jednym z turniejów reprezentacyjnych. Miałem wtedy zdecydowanie więcej propozycji, łącznie jedenaście. Były oferty z Manchesteru United, gdzie zaproszono nawet moich rodziców, Barcelony i jeszcze kilku innych ciekawych klubów. Postawiliśmy na Monaco i wspólnie z rodzicami wyprowadziliśmy się z Portugalii.

Trafiłeś do klubu, który w tamtym czasie grał w półfinale Ligi Mistrzów.

Tak, ale grałem najwyżej w drugiej drużynie, choć w okresie przygotowawczym trenowałem z jedynką. W rezerwach spotkałem Kyliana Mbappe, z którym nawiązałem dobre relacje, szybko złapaliśmy wspólny język. Wtedy był najlepszy z nas wszystkich, wyróżniał się.

Po Monaco przyszedł czas na podbój angielskich boisk.

Trafiłem do Wolverhampton, gdzie trenerem był Nuno Espirito Santo. Był dla mnie trochę jak piłkarski tata. To bardzo inteligentny, mądry człowiek. Obdarzył mnie dużym zaufaniem, zagrałem u niego siedemdziesiąt spotkań. Na pewno bardzo mnie rozwinął. Jest wymagającym szkoleniowcem, ma konkretny pomysł na danego piłkarza.

„DOKONAŁEM KILKU ZŁYCH WYBORÓW”

Byłeś szczęśliwy w Anglii?

Zależy, w którym momencie. W Wolves byłem bardzo szczęśliwy. Później sytuacja się zmieniła. Dzisiaj w Legii jestem również zadowolony z tego, gdzie i z kim pracuję.

Możesz rozwinąć?

To temat na inną rozmowę.

W twoim CV można zaobserwować dużą liczbę wypożyczeń. Z czego to wynika?

Nie znam dokładnej odpowiedzi na to pytanie. W życiu dokonałem kilku złych wyborów. Powinienem był kilkukrotnie pójść w innym kierunku. Dzisiaj jednak wiem, że wybór Legii był właściwy.

Dlaczego wybierałeś źle?

Nie potrafię na to odpowiedzieć. Każda z tych decyzji ma oddzielną historię, musielibyśmy rozmawiać kilkanaście godzin, aby to wszystko dokładnie wyjaśnić. Nie chcę wchodzić w szczegóły. Kiedy wchodziłem w jakiś projekt, liczyłem na to, że będę po prostu więcej grał. Życie później jednak weryfikowało te wybory.

„MOUTINHO JEST JEDNYM Z MOICH NAJLEPSZYCH PRZYJACIÓŁ”

Mimo to zagrałeś w jednej drużynie z kilkoma znakomitymi piłkarzami. Który był najlepszy?

Spotkałem na swojej drodze wielu świetnych zawodników. Chcę się rozwijać, czerpać od innych. Najlepszym piłkarzem, z którym grałem w jednym zespole był Joao Moutinho, spotkałem go w Wolves. On minutę wcześniej już wie, co wydarzy się na boisku. Szybko myśli i świetnie rozumie futbol. Dzięki niemu na pewno się rozwinąłem i na kilka rzeczy spojrzałem inaczej. Joao praktycznie zawsze podejmuje najlepsze wybory na boisku. Na drugim miejscu umieściłbym chyba Bernardo Silvę, z którym grałem w Monaco. Mbappe pewnie też znalazłby się w czołówce, ale kiedy spotkaliśmy się w jednym zespole, to był jeszcze przed eksplozją talentu. Wysoko byliby też Ruben Neves, Pedro Neto czy Diogo Jota.

Masz z kimś kontakt do dzisiaj?

Z kilkoma, ale Joao Moutinho jest jednym z moich najlepszych przyjaciół. Czasami nawet włączy mecz Legii. Mamy znakomite relacje, wręcz traktujemy siebie niczym bracia.

Spotkałeś wielkich piłkarzy w swoich zespołach, ale też przeciwko kilku gwiazdom grałeś. Jakie to uczucie dla młodego chłopaka, kiedy wychodzisz przeciwko Raheemowi Sterlingowi czy Mohamedowi Salahowi?

Najlepsze na świecie, chcesz ich za wszelką cenę zatrzymać. Uwielbiam takie mecze i pojedynki. Kiedy wychodzę na boisko, każdego z moich przeciwników chcę „zabić”. Uwielbiam wyzwania i kocham grać przeciwko najlepszym piłkarzom, bo to cię rozwija. Chcę rywalizować z najlepszymi. Kiedy ktoś mnie pytał, na kogo chciałem trafić w Lidze Konferencji, odpowiadałem, że na faworytów koszyków. 

Może polskie kluby powinny rywalizować ze słabszymi przeciwnikami, aby zbierać punkty do rankingu?

A dlaczego tego nie mamy zrobić w starciu z najlepszymi? Dlaczego mielibyśmy być z góry skazani na porażkę? Nie można tak myśleć. Rok temu Legia wygrała z Aston Villą, która dzisiaj jest w Lidze Mistrzów.

„MISTRZOSTWO JEST CELEM NUMER JEDEN”

Ekstraklasa jest najbardziej fizyczną ligą, w której grałeś?

Chyba nie. Championship jest bardziej fizyczna, choć obie ligi są podobne. Różnica pomiędzy Ekstraklasą a innymi rozgrywkami polega na tym, że liga polska jest bardzo wyrównana. Tutaj każdy może wygrać z każdym w każdym momencie sezonu. W innych krajach czołówka z reguły wygrywa z dołem tabeli. W Polsce rzadko zdarzają się takie mecze, że ktoś zwycięża 5:0.

Jak się dzisiaj czujesz w Polsce? Przed chwilą grałeś w najlepszej lidze świata, a teraz musisz się odbudować w Ekstraklasie.

Motywację mam cały czas taką samą, wiem, że mogę się rozwijać. Liga polska nie jest taka łatwa, jak się wydaje. Dzisiaj mogę powiedzieć, że jestem bardzo szczęśliwy i liczę na dobry sezon, czyli taki, po którym cała Legia będzie cieszyć się z mistrzostwa Polski. To jest cel numer jeden na ten rok. Chcę odwdzięczyć się kibicom za wsparcie, a najlepszym prezentem dla fanów będzie tytuł. To może być pierwszy sukces, który będę świętował w roli ojca, więc dla mnie byłoby to coś. Niedawno przyszedł na świat mój syn, dlatego tytuł mistrzowski smakowałby wybitnie. Mam kilka trofeów na koncie, ale żadnego nie celebrowałem z moim dzieckiem. 

guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Wbudowane opinie
Zobacz wszystkie komentarze

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 39/2024

Nr 39/2024