Przejdź do treści
90 minut z Novikovasem. Chciała mnie Legia

Polska Ekstraklasa

90 minut z Novikovasem. Chciała mnie Legia

Dla reprezentacji popadł w konflikt z trenerem VfL Bochum, ale tego nie żałuje. Przed finałami Euro 2016 chciała go Legia Warszawa, ale zmienił się trener i z transferu nic nie wyszło. Arvydas Novikovas sportowe ambicje próbuje realizować teraz w Jagiellonii Białystok, z którą mierzy w mistrzostwo Polski. Nie porzucił jednak marzeń o grze w 1. Bundeslidze lub Premier League.
Foto: MACIEJ GILEWSKI / 400mm.pl
 
ROZMAWIAŁ JAROMIR KRUK

Zna pan Samira Handanovicia? 

Można powiedzieć, że to żywa legenda Interu Mediolan – mówi Novikovas (na zdjęciu). – Miałem przyjemność strzelić mu gola w Lublanie w eliminacjach Euro 2016. To było trafienie na 1:1 z karnego, a spotkanie równie dobrze mogliśmy wygrać lub przegrać. Nie byłem szczęśliwy, bo Litwa nie awansowała do francuskiego turnieju i na pewno nie zaliczam występu w Lublanie do tych lepszych w reprezentacyjnej przygodzie.


Kiedyś powiedział pan, że kadra Litwy to dla pana najważniejszy zespół. Podtrzymuje pan?

Mam dwie ważne drużyny: reprezentację Litwy i Jagiellonię. Jeśli chodzi o reprezentowanie kraju, nie znam zawodnika, który nie chciałby tego doświadczyć. To zaszczyt i przyjemność. 

Nie zapomniał pan o problemach, jakie miał pan w Bochum przez wyjazd na zgrupowanie reprezentacji?

To już historia. Dostałem powołanie, więc stawiłem się na zgrupowaniu. Pojawiły się problemy, takie sytuacje się zdarzają i tyle. Nie ma co się rozwodzić.

Litwa to mały kraj. Uważa pan, że macie szanse na dostanie się do wielkiej imprezy piłkarskiej?

W tych eliminacjach już natraciliśmy za dużo punktów, by realnie myśleć o awansie, ale walczymy do końca. Trafiliśmy do bardzo wymagającej grupy, a rywalizacja z silnymi przeciwnikami, takimi jak Anglia, Szkocja, Słowenia, Słowacja, może podnieść nasz poziom. Mamy młody skład i powinniśmy być bardzo groźni w kolejnych kwalifikacjach. Wierzę, że Litwa awansuje do finałów Euro 2020. Taki sukces dałby bodziec naszemu futbolowi, zachęciłby młodzież i tak dalej, i tak dalej. 


Jak wspomina pan występ na Wembley przeciw Anglii?

Wszedłem w drugiej połowie, nie w pełni sił, bo odczuwałem skutki kontuzji. Gra na Wembley to duża frajda dla każdego piłkarza. Przeciw nam stanęły gwiazdy Premier League, na mnie największe wrażenie zrobili Adam Lallana i Marcus Rashford, który wszedł na pół godziny. Młodzian z Manchesteru United dał nam się mocno we znaki. Jeśli chodzi o mnie, mogłem wypaść lepiej, nie widzę też sensu, by się tłumaczyć, że nie znajdowałem się w pełni sił, byłem po kontuzji. 

Edgaras Jankauskas to właściwy człowiek na właściwym miejscu?

Aktualny selekcjoner Litwy wykonuje świetną robotę w kadrze. Odmłodził poważnie skład, stawia na ofensywny futbol. Mnie cieszy to, że nie bronimy się i nie czekamy, co zrobi rywal, tylko sami staramy się kreować grę. Nie zawsze przekłada się to na wyniki, ale spokojnie, wszystko zaprocentuje. Mnie się świetnie współpracuje z Jankauskasem, swego czasu znakomitym piłkarzem, który z FC Porto wygrał nawet Ligę Mistrzów. Ten człowiek cieszy się ogromnym autorytetem w szatni, ma pomysł na drużynę narodową.

A jaką ma pan opinię o Valdasie Ivanauskasie, innej dawnej litewskiej gwieździe?

To był mój trener w kadrze młodzieżowej Litwy. Współpraca układała się bez zarzutów. 

Spięcie z nim w mediach było panu potrzebne?

Po prostu nie spodobało mi się, co powiedział w wywiadzie. Skrytykował przesadnie litewski futbol, kadrę. Musiałem odpowiedzieć. Na chłodno już przyznałem, że obaj powiedzieliśmy za dużo, czasami tak się zdarza. Zrobił się wokół tego niepotrzebny szum. 

Ma pan problemy z arytmią serca?

Wszystko jest OK. W tej kwestii doszło do sporu Bochum z litewską federacją, ale – jak widać – czuję się dobrze, nie narzekam na stan zdrowia.

Nie tęskni pan za Sercami, czyli szkockim Heart of Midlothian?

Teraz moje serce bije dla Jagiellonii. W Szkocji pograłem swoje, w Niemczech też, ale nigdzie nie było tak wspaniałych fanów jak w Białymstoku. 

W Szkocji nie mógł się pan przebić do Celticu lub Rangersów?

Bardzo miło wspominam mecze przeciw tym zespołom, w barwach Heart i Saint Johnstone. Piękne, pełne stadiony, fenomenalna atmosfera, czysta przyjemność. Niestety, nie słyszałem o ofertach dla siebie ze szkockich gigantów, dodam, że większą sympatią darzę Celtic. Mogłem trafić za to do Premier League lub Bundesligi, niestety kontuzje stanęły na przeszkodzie do przenosin. Nie ma co już jednak dywagować na ten temat, w pewnych kwestiach człowiek jest bezradny.

Gdzie jest wyższy poziom: w szkockiej elicie czy w niemieckiej 2. Bundeslidze?

Zdecydowanie w 2. Bundeslidze. 

Paweł Dawidowicz, pana kumpel z Bochum, to dobry piłkarz? Słyszał pan o krytyce, jaka spadła na niego w Polsce po finałach młodzieżowego Euro?

Coś do mnie dotarło, ale z pełną świadomością mogę powiedzieć, że Paweł jest dobrym zawodnikiem. 

Poradzi sobie w Serie B, w Palermo?

Bez żadnych problemów. Jego atuty to wyszkolenie techniczne i siła, więc zaadaptuje się do włoskich wymagań.

Co pan sądzi o polskiej piłce nożnej?

Macie wspaniałą reprezentację, ćwierćfinał Euro 2016 to nie dzieło przypadku. Piąte miejsce w rankingu FIFA potwierdza, że Polska idzie w dobrym kierunku, a za rok na mundialu w Rosji możecie odegrać poważną rolę. Wasz futbol błyskawicznie się rozwija, daję polskiej ekstraklasie pięć lat na dobicie do europejskiej czołówki.

Robert Lewandowski robi Polsce tak wspaniałą reklamę w innych krajach?

Lewandowski to Lewandowski, wiadomo, wielka marka, ale w reprezentacji Polski nie brakuje znakomitych piłkarzy. Łukasz Piszczek, Kamil Glik, Jakub Błaszczykowski, Arkadiusz Milik, Piotr Zieliński, można by wymieniać długo. Patrząc na ligę polską, przychodzi do niej coraz więcej znanych zawodników, u was można się wybić i trafić do Bundesligi, Serie A, Premier League. Ekstraklasa to też piękne stadiony, świetni kibice, do tego oprawa telewizyjna i emocje na boiskach.


Trafił pan do Polski dzięki Fiodorowi Cernychowi?

Fiodor chwalił Jagiellonię, a największym zwolennikiem sprowadzenia mnie do Białegostoku był Michał Probierz. Rozmawialiśmy po spotkaniu Polska – Litwa, tuż przed Euro 2016 w Krakowie i szybko znaleźliśmy wspólny język. Może nie doszłoby do tego transferu, gdyby nie zmiany w Legii. Chciał mnie Stanisław Czerczesow, ale gdy przestał być szkoleniowcem w Warszawie, temat padł. Nie wyszło jednak źle, bo w końcu znalazłem się w Jagiellonii. Klub z Białegostoku zrobił na mnie znakomite wrażenie i dziś mogę z pełnym przekonaniem powiedzieć, że poczyniłem dobry krok. Jagę od niemieckich i szkockich klubów, w których występowałem, różni atmosfera. W zespole czuję się jak w rodzinie.

Nawet za rządów Ireneusza Mamrota?

Pewnie, że tak. Team spirit jeszcze z ostatniej kadencji Michała Probierza został zachowany, jednoczą nas nie tylko zwycięstwa, ale i porażki. Trener Mamrot szybko znalazł wspólny język z zespołem.

Porażki takie jak ta z Qabalą w Białymstoku?

Żałuję zmarnowanej stuprocentowej okazji w Azerbejdżanie na 1:2. Powinienem był uderzyć inaczej. Taki jest futbol, a po meczu, już długo po meczu, zawodnik wie, co mógł w danej sytuacji zrobić lepiej. Czasu się nie cofnie, ale naprawdę żal, że odpadliśmy w eliminacjach Ligi Europy, bo apetyty były znacznie większe. Faza grupowa byłaby czymś wyjątkowym.

Drugie miejsce w sezonie 2016-17 w ekstraklasie Jagiellonii to dla pana sukces czy porażka? 

Była szansa na mistrzostwo Polski, niewiele zabrakło. O tytuł do samego końca bił się kwartet i równie dobrze co na pierwszym miejscu można było zakończyć sezon na czwartym. Teraz przynajmniej odstąpiono od dzielenia punktów po rundzie zasadniczej i to jest naprawdę duży plus. Poprzedni regulamin nie był zbyt fortunny.

Cernych odejdzie z Jagiellonii w tym okienku?

Fiodor ma za sobą wspaniały sezon i nie można wykluczać, że ktoś po niego jeszcze teraz sięgnie. Mój serdeczny kolega dałby sobie radę w każdej europejskiej lidze, nawet topowej.

Najlepszy trener, z którym pan pracował podczas piłkarskiej kariery?

Michał Probierz i Edgaras Jankauskas. Może jeszcze spotkam się z Probierzem w jakimś innym zespole?

Gertjana Verbeeka pan nie wymienił?

Nie dogadywaliśmy się w Bochum i więcej już na jego temat nie powiem. On robi swoje, ja swoje. 

Pepe Reina, kojarzy pan?

Znowu pan pyta o bramkarza. Nie sposób zapomnieć, że grałem w europejskich pucharach z Heart na Anfield. Atmosfera cudowna. Żałuję, że nie trafiłem do najwyższej ligi w Anglii, a raz przecież było bardzo blisko. Teraz jestem w Jagiellonii, ale sam pan widzi, że z polskiej ligi też można przejść do najlepszych lig Europy. Wierzę w swoje możliwości i nie porzucam ambitnych marzeń. 

Dużo pan już zna polskich słów?

Jest takie brzydkie, co się zaczyna na kur… Na treningach czasami takie padają. Polski język rozumiem bardzo dobrze, gorzej z wypowiadaniem się, ale czynię postępy. 

Arvydas Novikovas królem strzelców ekstraklasy. Wyobraża sobie pan to?

Bardziej niż korona snajpera interesuje mnie najwyższy stopień podium w ekstraklasie. Wierzę, że Jagiellonia może tego dokonać. 

WYWIAD UKAZAŁ SIĘ RÓWNIEŻ W NAJNOWSZYM WYDANIU TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA” (NR 34/2017)

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024