Za nami pierwsza kolejka w 2021 roku PKO Bank Polski Ekstraklasy. Co się działo na ligowych boiskach? Oto osiem wniosków.
Sobolewski odpędził czarne chmury
Tak mniej więcej na przełomie listopada i grudnia mówiło się, że Radosław Sobolewski może powoli pakować walizki i myśleć o wyprowadzce z Płocka. Wisła grała słabo, zanotowała serię pięciu spotkań bez zwycięstwa i miała olbrzymie problemy z kreowaniem sytuacji pod bramką rywala, a co dopiero mówić o strzelaniu goli…
Nagle Nafciarze pokonali w delegacji Lechię, później rozbili u siebie Podbeskidzie, a teraz przywieźli komplet punktów z Lubina. Zagłębie do meczu z Wisłą nie przegrało ani jednego spotkania przed własną publicznością. Mało tego, Miedziowi byli kompletnie bezradni i nie mieli za bardzo pomysłu, jak zagrozić bramce Krzysztofa Kamińskiego. Ciężar gry ofensywnej płocczan wzięli na swoje barki Mateusz Szwoch oraz Dawid Kocyła i trzeba obu oddać, że wyszło im to znakomicie.
O głupocie Dorde Crnomarkovicia nie ma sensu się rozpisywać. Takie zachowania należy karać i tyle, a Piotrowi Pyrdołowi życzymy szybkiego powrotu do zdrowia!
Szczecińska ściana
Dante Stipica był bez wątpienia najlepszym bramkarzem PKO Bank Polski Ekstraklasy w rundzie jesiennej. Wiosną na razie podtrzymuje kapitalne statystyki. Chorwat zaliczył w starciu z Rakowem Częstochowa 10. czyste konto w tym sezonie!
Golkiper Pogoni Szczecin puszczał gole w pięciu z piętnastu spotkań w bieżących rozgrywkach. To oznacza, że w 66,7% meczów nie dał się pokonać rywalom! Ostatnim bramkarzem, który może pochwalić się taką skutecznością, rozgrywając co najmniej 10 spotkań w sezonie, jest Matus Putnocky, który w sezonie 2016-17 w barwach Lecha Poznań zaliczył 18 czystych kont na 30 występów, czyli dokładnie 60%.
Inna sprawa, że cała defensywna gra Portowców zasługuje na uznanie. W piątkowy wieczór w Bełchatowie Stipica nie miał zbyt wielu okazji, aby się wykazać, ponieważ świetnie funkcjonowała cała drużyna w grze obronnej. Linią defensywną dyrygował Benedikt Zech, w środku pola błyszczał Damian Dąbrowski i to oni trzymali w ryzach całą ekipę.
Zamieszanie po krakowsku
Cracovia przegrała drugi wyjazdowy mecz w tym sezonie. Niby mało znacząca statystyka, ale po spotkaniu z Wartą Poznań coś pękło w Michale Probierzu. Wątpliwe jednak, aby inny wynik w starciu z beniaminkiem nie wywołał takiego zamieszania, którego byliśmy świadkami w ostatnich dniach.
Szkoleniowiec i wiceprezes Pasów podał się do dymisji. Wydawało się, że jego misja przy Kałuży dobiegła końca, a skończyło się na… oświadczeniu o pozostaniu w klubie. Probierz wyjedzie na kilka dni urlopu, wróci do zespołu przed najbliższym meczem ligowym z Podbeskidziem. Rozumiecie coś z tego? My też nie.
Imaz odczarował wiosnę
Runda wiosenno-letnia 2020 w wykonaniu Jesusa Imaza była totalnym nieporozumieniem. Hiszpan zakończył drugą część sezonu 2019-20 z… jedną asystą i zerowym dorobkiem bramkowym. Nie trafiał nawet w najprostszych sytuacjach, nie potrafił wytłumaczyć swojej blokady…
Jesienią jednak znowu wszedł na swój najwyższy poziom. Ciągnął Jagiellonię, strzelał gole, asystował, stworzył zabójczy duet z Jakovem Puljiciem. Wiosną powinno być tak samo, a przynajmniej tak możemy powiedzieć po spotkaniu w Gdańsku. Imaz był najlepszym zawodnikiem na boisku, zdobył bramkę, asystował przy trafieniu Puljicia i pokazał, że zeszłoroczną wiosenną niemoc można włożyć między stare bajki.
Nowe nabytki nie oczarowały
Zimowe okno transferowe w wykonaniu polskich klubów na razie nie rozpieszcza. Kogo na dzisiaj można nazwać królem polowania? Wydawało się, że Lecha Poznań, który dokonał trzech ciekawych ruchów. Do Kolejorza trafili Bartosz Salamon, Jesper Karlstroem oraz Antonio Milić. W Zabrzu na boisko wyszli tylko pierwsi dwaj…
…i nie zachwycili. Salamon nie zdołał najpierw upilnować, a później zablokować Alexa Sobczyka, który otworzył wynik spotkania. Karlstroem zaliczył dyskretniejszy występ, raczej nie rzucał się w oczy, a przecież środkowy pomocnik powinien kreować grę…
Piast uzależniony od Świerczoka
Trwa wspaniała seria Jakuba Świerczoka w PKO Bank Polski Ekstraklasie. Napastnik Piasta Gliwice strzelił gola w szóstym ligowym meczu z rzędu i podtrzymał passę. Po raz kolejny potwierdziło się, że kiedy 28-letni snajper wpisuje się na listę strzelców, gliwiczanie nie przegrywają.
A w Krakowie było blisko. Wisła prowadziła już 3:0 i totalnie demolowała przyjezdnych. Świerczok wysłał jednak kolegom sygnał do odrabiania strat i udało się odwrócić losy spotkania. Inna sprawa, że gliwiczanie mogą z wdzięcznością spoglądać w stronę sędziów, którzy podjęli dwie kontrowersyjne decyzje na niekorzyść Białej Gwiazdy. Najpierw Krzysztof Jakubik po interwencji VAR anulował karnego przyznanego Wiśle (przy stanie 3:0), a pod koniec spotkania podyktował jedenastkę po rzekomym faulu na Świerczoku, po którym Piast doprowadził do remisu.
Legia myślami w Dubaju
Mecze w Bielsku-Białej nigdy nie były łatwe i przyjemne dla Legii Warszawa. Tak też było i tym razem. Mistrzowie Polski wyjechali spod Klimczoka bez choćby jednego oczka, ale jeszcze większy niesmak po niedzielnym występie drużyny ze stolicy pozostawia forma ekipy Czesława Michniewicza.
Legia zagrała słabo, a może nawet bardzo słabo. OK., nieuznane trafienie Tomasa Pekharta było decyzją kontrowersyjną, ale przecież mistrzowie Polski mieli jeszcze ponad godzinę, aby coś wykreować pod bramką Podbeskidzia. Górale grali charakternie, walczyli o każdą piłkę, a ich ciężka praca została wynagrodzona dość… kuriozalną bramką. Przecież gdyby postawić Andre Martinsa na bliższym słupku i wrzucić piłkę sto razy w pole karne to z pewnością 98-99 wybić byłoby skutecznych. To jedno akurat wylądowało przypadkowo na Marko Roginiciu, a później formalności dopełnił krytykowany często Rafał Janicki.
Nuda w Mielcu
O ile siedem weekendowych spotkań dostarczyło jakichkolwiek emocji sportowych lub pozasportowych (Cracovia), to mecz Stali ze Śląskiem po prostu należy odnotować, że się odbył. Wrocławianie tradycyjnie zawiedli w delegacji, a Stal nie stworzyła większego zagrożenia pod bramką Putnockiego.
PAWEŁ GOŁASZEWSKI