Totolotek Puchar Polski: Emocje w Legnicy
W jedynym I-ligowym starciu w 1/8 finału Totolotek Pucharu Polski Miedź Legnica wygrała po karnych ze Stomilem Olsztyn.
Dominik Nowak będzie miło wspominał mecz ze Stomilem Olsztyn.
Przed meczem doszło do miłej ceremonii. Trener Dominik Nowak odebrał koszulkę z numerem 100. Właśnie tyle spotkań niedawno stuknęło trenerowi na legnickiej ławce.
Pierwszy kwadrans spotkania był spokojny. Ochotę do gry po stronie gości przejawiał Szymon Sobczak, jednak regularnie był wybijany faulami z uderzenia. W pierwszej połowie wszyscy trzej gracze ze środka pola Miedzi zostało ukaranych żółtymi kartkami. Na kilka chwil przed gwizdkiem oznaczającym zejście do szatni Wojciech Hajda przejął piłkę na połowie gospodarzy, ale niecelnie podał do Sobczaka.
Druga połowa ułożyła się dobrze dla Stomilu. W 56 minucie Sobczak padł w polu karnym Miedzi po starciu z Damianem Byrtkiem. Sędzia początkowo nie dopatrzył się faulu, jednak z pomocą przyszedł VAR. Po analizie materiału wideo Artur Aluszyk wskazał na wapno. Łukasz Załuska wyczuł intencje Sobczaka, ale nie miał szans odbić mocnego uderzenia. Legniczanie znaleźli się pod ścianą.
W 70 minucie mogło być jeszcze gorzej. Hajda uruchomił wszędobylskiego Artura Siemaszkę, jednak skrzydłowy Stomilu przegrał w sytuacji sam na sam z Załuską. Nieskutecznie dobijał jeszcze Mateusz Gancarczyk. Olsztynianie nie ustawali w próbach. W 73 minucie na drodze Siemaszki do szczęścia stanęła poprzeczka. Miedź w tym okresie była tłem dla Stomilu.
W końcówce Miedź postawiła wszystko na jedną kartę. Stomil skupił się na obronie tyłów i czyhaniu na kontry. W drugiej minucie doliczonego czasu gry Marquitos idealnie dośrodkował na głową Patryka Makucha, który z dwóch metrów wpakował piłkę do siatki gości. Dwie minuty później Dawid Kort wyłożył piłkę Makuchowi, który ponownie pokonał Michała Leszczyńskiego. Problem w tym, że podający był na spalonym, więc gol słusznie nie został uznany. Regulaminowy czas zakończył się remisem 1:1.
W dogrywce Stomil był nadal na bakier ze skutecznością. W pierwszej połowie setkę zmarnował Eric Molloy, zaś w drugiej z kilku metrów wprost w Załuskę kopnął Mateusz Gancarczyk. Miedź szukała zwycięskiej bramki, ale wyraźnie czegoś jej brakowało. Valerijs Sabala miał chrapkę na miano bohatera, lecz fortuna nie była jego sprzymierzeńcem. W 120 minucie Aluszyk zagwizdał po raz ostatni. Na tablicy niezmiennie widniał wynik 1:1.
Do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była seria rzutów karnych. Po dwóch seriach był remis 1:1. Najpierw Załuska obronił strzał Grzegorz Lecha, a po chwili Michał Leszczyński zastopował uderzenie Sabali. W czwartej serii Molloy celował w okienko, ale zamiast tego trafił w poprzeczkę, i jej górną część. Grzegorz Bartczak mógł rozstrzygnąć losy meczu, lecz uderzył zbyt słabo, żeby pokonać Leszczyńskiego. Siemaszko musiał trafić i trafił. Po pięciu seriach było 3:3.
W szóstej serii Paweł Zieliński nie pomylił się, zaś Waldemar Gancarczyk przestrzelił. Miedź wygrała 4:3 i zameldowała się w ćwierćfinale.
Wygrany I-ligowiec pozna rywala w 1/4 finału 12 grudnia.
sul, PilkaNozna.pl