TOP 77 – klasyfikacja najlepszych polskich piłkarzy w 2024 roku [NAPASTNICY]
Jeżeli rok temu napisaliśmy, że dobrze już było, to co napisać teraz? Jeden Lewandowski zdaje się zadawać kłam wszelkim wyliczeniom i prognozom.
PRZEMYSŁAW PAWLAK, ZBIGNIEW MUCHA
KLASA MIĘDZYNARODOWA
- 1. Robert LEWANDOWSKI (1)
88, FC Barcelona – HISZ
KLASA REPREZENTACYJNA
2. Krzysztof PIĄTEK (5)
95, Istanbul Basaksehir – TUR
3. Adam BUKSA (4)
96, Antalyaspor – TUR/FC Midtjylland – DAN
KLASA KRAJOWA
4. Karol ŚWIDERSKI (2)
97, Hellas Werona – WŁO/Charlotte FC – USA
5. Mariusz STĘPIŃSKI (-)
96, Aris Limassol – CYPR/Omonia Nikozja – CYPR
Oczywiście miewa dołki dyspozycji, jak choćby częściowo w listopadzie i grudniu, ale wciąż demonstruje klasę i umiejętności innym naszym napastnikom niedostępne, a i niewiele w Europie jest dziewiątek, które można w jednym szeregu stawiać z Lewym.
17 meczów i 16 goli w La Liga. 6 meczów i 7 goli w Lidze Mistrzów. I tu, i tu – liderowanie wszystkim snajperom. To tylko jesienne dokonania. W skali roku, sumaryczny dorobek lidera (jeszcze może go poprawić) wygląda następująco: 42 bramki wbite na wszystkich frontach. Po drodze Polak trafił do trzyosobowego klubu zdobywców 100 bramek w Champions League. Cieniem kładą się na te dokonania występy w reprezentacji, a konkretnie tylko dwa trafienia. Niemniej wciąż jest najlepszy i nie zanosi się, by szybko to się skończyło.
Zaledwie 5 bramek w roku 2024 (na w sumie 22) zdobyli napastnicy w drużynie narodowej. Konkretnie: Karol Świderski, Adam Buksa, Krzysztof Piątek i dwie Robert Lewandowski (obie z rzutów karnych). Zatrważająco mało. Kolejna przykra konstatacja – brakuje polskich napastników w Ekstraklasie. Najskuteczniejszym Polakiem w rundzie jesiennej był Bartosz Kapustka (7), ale on oczywiście nie jest napastnikiem – tym bardziej nie jest nim Piotr Wlazło (6). Atakujący z największą liczbą goli to Sebastian Bergier z GKS Katowice, autor zaledwie 4 celnych uderzeń. Jest źle.
I choć w czołówce rankingu wciąż powtarzają się te same nazwiska, co najwyżej rotując się na pozycjach 2.-6., to spora grupa została usunięta z notowania ze względu na mizerne dokonania. Na jej czele zaś Arkadiusz Milik z Juventusu.
Ciężki rok za napastnikiem, o którym szerzej piszemy w innym miejscu. Generalnie wciąż prześladują go kłopoty zdrowotne. Co się wyleczył, to znowu było nie tak jak trzeba. Z powodu kontuzji nie pojechał na finały mistrzostw Europy. Reprezentacja to w ogóle koszmar Milika, ale wcale nie lepiej jest w klubie. Wiosną 4 gole w Pucharze Włoch, w lidze – 2. Jesienią jeszcze go na boisku nie widzieliśmy, zatem drugie półrocze do zapomnienia. Milik skończył 30 lat, wydaje się, że wszystko co sportowo najlepsze, już za nim. Nie powinien więc dziwić jego znaczny spadek w notowaniu – z trzeciego miejsca kompletnie poza listę.
Zniknął również Szymon Włodarczyk, choć nie było to tak spektakularne pożegnanie jak w przypadku Milika. Młodego napastnika rok temu umieściliśmy na wysokiej, szóstej pozycji. W Sturmie właściwie zanotował pusty przebieg wiosną (w sumie około 100 minut na boiskach w austriackiej Bundeslidze, nieco więcej pograł w Lidze Konferencji), a po wypożyczeniu latem do Serie B, do Salernitany, legitymuje się jednym trafieniem. Odpada także Dawid Kownacki. W pierwszej części roku, w Bundeslidze, nie potwierdził właściwie niczego. Grał w Werderze ogony, zanotował zerowy dorobek po stronie zdobyczy, i to właściwie mówi wszystko. Latem wrócił do Fortuny Duesseldorf, strzelił kilka goli, ale to jednak poziom tylko 2. Bundesligi.
Na drugiej pozycji, za plecami Lewandowskiego, klasyfikujemy bezapelacyjnie Piątka. Były napastnik Milanu i Herthy notuje znakomitą jesień w tureckiej Super Lig. Atakujący Basaksehir FK zgromadził w drugiej połowie roku aż 18 bramek, 10 w rozgrywkach ligowych, resztę w europejskich i w połowie miesiąca liderował nadbosforskim snajperom. Za jego plecami znaleźli się między innymi Ciro Immobile, Victor Osimhen, Dusan Tadić i Edin Dżeko. Biorąc pod uwagę 11 wiosennych trafień ligowych, dorobek Piątka jest okazały.
Adam Buksa, choć mający swoje ograniczenia, to gracz pożyteczny, bywa, że również na forum reprezentacyjnym. Od lata gra w duńskim Midtjylland (5 goli w lidze, 1 w kwalifikacjach LM), natomiast pierwszą połowę roku spędził w tureckim Antalyasporze, dokumentując ją ośmioma ligowymi trafieniami.
Za nim Karol Świderski, który z kolei swoimi dziewięcioma bramkami obdzielił włoski Hellas i amerykański Charlotte FC. Zbyt szczodry nie był. Wyjątkowo krótką listę – świadectwo naszego ubóstwa – zamyka Mariusz Stępiński. Dawno na niej nie gościł. Tym razem wyróżnienie 29-latka jest wypadkową kilku zmiennych. Po pierwsze – słabiutka konkurencja. Po drugie – 6 bramek w dziewięciu występach cypryjskiej ekstraklasy w tym sezonie, plus 4 zdobycze w europejskich pucharach, a do tego 6 trafień wiosennych, co w sumie składa się na całkiem przyzwoity dorobek 16 goli. I po trzecie – odważna postawa w „starciu” z własnymi kibicami, czyli edukacyjna pogadanka wygłoszona w kierunku niedouczonych sympatyków Omonii Nikozja, co – niestety – prawdopodobnie poskutkowało serią meczów na ławce.