Operacja się udała, rehabilitacja zrobiła swoje, testy wypadły przekonująco i z uśmiechem na twarzy Arkadiusz Milik opuścił w czwartek klinikę w Villa Stuart. Profesora Pier Paolo Marianiego będzie wspominał bardzo miło, ale w perspektywie kilku, a nawet kilkunastu lat wolałby już się z nim nie spotkać. Niech leczy, składa, zszywa i stawia na nogi innych.
Arkadiusz Milik wrócił do treningów po trzech miesiącach przerwy
Kiedy rzymski profesor ogłosił: Milik jest zdrowy, w Neapolu nawiedzanym ostatnio przez ulewne deszcze jakby wyszło słońce. Po trzech miesiącach i przed niedzielnym meczem z Pescarą jego nazwisko zniknęło z listy kontuzjowanych i znalazło na tej zatytułowanej inni, czyli nieobecni z innych powodów. Dla Polaka te powody to nadrabianie zaległości na boisku, ćwiczenia na coraz pełniejszych obrotach z resztą drużyny. W ten sposób będzie przygotowywany do drugiej operacji. Pod nazwą Real Madryt, który pod wrzącym od emocji Wezuwiuszem jest oczekiwany 7 marca. Jeszcze nie wiadomo, jak dużo czasu dostanie polski napastnik na zrzucenie korony Królewskim, ale raczej nie należy nastawiać się na wiele. Zwłaszcza 15 lutego na Estadio Santiago Bernabeu.
Po pierwsze zależeć to będzie od tego, jak wypadnie w pierwszych próbach po kontuzji. Przypuszcza się, że powołanie od Maurizio Sarriego otrzyma 29 stycznia na mecz z Palermo lub tydzień później z Bolonią. Po drugie – od formy konkurencji. Wprawdzie nie będzie już zahukanego Manolo Gabbiadiniego, ale zastąpił go pełen entuzjazmu, twardy, choć w tym sezonie trapiony przez kontuzje Leonardo Pavoletti z Genoi. I przede wszystkim jest filigranowy Dries Mertens, który bardzo urósł podczas nieobecności Milika. Belg tak „fałszował” na pozycji 9, że między innymi ustrzelił hat-tricka z Cagliari i zagrał z Torino w pokera. Po jego czwartym trafieniu w tamtym spotkaniu porównania do Diego Maradony były jak najbardziej na miejscu. Jednak wszyscy pamiętają, że z Milikiem to zupełnie inna historia. Z nim zdrowym i w dyspozycji takiej, jak w sierpniu i wrześniu Napoli jest innym zespołem. Lepszym, zbilansowanym, dojrzalszym, bardziej europejskim i zdolnym do sprawienia psikusa Realowi.
Z Neapolu dochodzą wieści, że jeszcze ktoś starannie przygotowuje się na królewską wizytę. Klub puścił w obieg bilety 2 stycznia i wprowadził do sprzedaży tylko wejściówki imienne, co w założeniu miało utrudnić pracę konikom. Przed kasami ustawiały się gigantyczne kolejki i większość odchodziła od nich z pustymi rękami. Natomiast kwitnie handel w internecie i to na taką skalę, że zainteresowały się tym policja oraz prokuratura. Wygląda na to, że za wszystkim stoi kamorra. To mafia swoimi sposobami skupiła setki, być może tysiące biletów i teraz handluje nimi po paskarskich cenach. Ceny oficjalne wynosiły od 70 do 350 euro, ceny mafijne są trzy i cztery razy wyższe. Policja i klub przestrzegają przed kupowaniem biletów z podejrzanego źródła, bo jeśli nazwisko na bilecie nie będzie zgodne z nazwiskiem w dowodzie osobistym, taki delikwent nie zostanie wpuszczony na mecz, choćby zaklinał się, że zapłacił 1000 euro. Można wiec być przygotowanym na taką ewentualność, że choć bilety poszły jak woda, na stadionie znajdziemy wiele wolnych miejsc. To oczywiście czysta teoria, bo praktyka uczy, że kamorra jest skuteczna. Nie przegrywa i ona swój mecz z Realem już wygrała.
A jednak! Wyjaśniło się, kto będzie trenerem Juventusu w nowym sezonie
Po zakończeniu sezonu 2024/25 w Serie A doszło do wielu przetasowań na ławkach trenerskich. Z nowymi szkoleniowcami związały się między innymi takie kluby jak Inter Mediolan czy AC Milan. Włoskie media od dawna spekulowały, że do zmiany menedżera może dojść także w Juventusie. Decyzja władz Starej Damy, o której donoszą dziennikarze, rozwiewa jednak wszelkie wątpliwości.