Przejdź do treści
Swojska, nasza, jedyna w swoim rodzaju

Polska 2 Liga

Swojska, nasza, jedyna w swoim rodzaju

W ciągu dziesięciu ostatnich lat przez trzeci szczebel rozgrywkowy przewinęło się prawie 80 klubów. Niektóre z nich wpadły na chwilę, a inne czuły się jak… u mamy.

KAMIL SULEJ


Sezon 2014-15 był wyjątkowy. To właśnie wtedy II liga poszła w ślady kolegów z Ekstraklasy i I ligi, zmieniając formułę z dwugrupowej w jednogrupową. Zamysłem Polskiego Związku Piłki Nożnej było stworzenie trzech zunifikowanych lig na szczeblu centralnym.

UNIFIKACJA Z OFIARAMI

Przed głośną reformą doszło do szalonego sezonu 2013-14. Być może bardziej pasowałoby słowo rewolucja, ponieważ nie obeszło się bez ofiar. Ostatni sezon z funkcjonującym podziałem na grupy: wschodnią i zachodnią przypominał jazdę bez trzymanki. Tempa nie wytrzymały takie firmy jak Motor Lublin, Radomiak czy Odra Opole. Pierwsza z wymienionych drużyn do dziś nie potrafi wrócić do żywych.

W obecnym sezonie miała obowiązywać kolejna zmiana, choć nie tak drastyczna jak połączenie dwóch grup w jedną. Dwie pierwsze drużyny miały awansować bezpośrednio na zaplecze Ekstraklasy, zaś zespoły z miejsc 3-6 powalczyć o ostatnie miejsce w dwufazowych barażach. Koronawirus pokrzyżował szyki pomysłodawcom reformy wzorowanej na angielskiej Championship.

BŁĘKITNA REKLAMA

Nikt nie zrobił tak dobrej reklamy II lidze jak Błękitni Stargard w sezonie 2014-15. Zespół dowodzony przez Krzysztofa Kapuścińskiego dorobił się ogólnopolskiej sławy dzięki sukcesom w Pucharze Polski. Piłkarze z Pomorza Zachodniego dotarli aż do półfinału, gdzie przeszkodą nie do pokonania okazał się Lech. Kolejorz napocił się z Błękitnymi, ponieważ w pierwszym meczu przegrał 1:3, a w drugim stracił bramkę już w 19 minucie – potrzebował więc dogrywki, ale ostatecznie wygrał i awansował do finału. Liderami Błękitnych w niezapomnianym sezonie byli: strażak Tomasz Pustelnik, pracownik biurowy Robert Gajda i strażnik więzienny Marek Ufnal.

W II LIDZE NAJLEPIEJ

Błękitni to jeden z klubów, któremu wyjątkowo dobrze tam, gdzie jest. Od awansu do II ligi w 2013 roku stargardzianie trzymają poziom. Jeszcze bardziej z trzecimi co do ważności rozgrywkami ligowymi zżyty jest Znicz. Drużyna spod Warszawy pozwoliła sobie na wypad do I ligi, jednak tylko na rok. Znicz zdaje się być zadowolony z aktualnej pozycji w polskim futbolu. Nie można tego samego powiedzieć o kibicach, którym wyraźnie przejadła się II liga. W złotych, I-ligowych, czasach, obiekt MZOS pękał w szwach. Obecnie to stadion duchów.

Królową dekady została Stal Stalowa Wola. W 2010 roku spadła do II ligi. W nowej rzeczywistości zadomowiła się i urządziła. Klub z Podkarpacia przeżył wiele trudnych chwil, ale zawsze wychodził obronną ręką z opresji. 10 lat po ostatnim spadku Stal jest zagrożona kolejnym, tym razem do III ligi. 

TALIZMAN KITA

Przemysław Kita to ewenement na skalę ogólnopolską. W 2015 roku postawiono na nim krzyżyk w Cracovii, więc postanowił odbudować się w II lidze. Trafił do Znicza i wywalczył z nim awans na zaplecze Ekstraklasy. Po roku spędzonym w I lidze zrobił krok do tyłu, bo przeniósł się do Warty. Efekt? Kolejny awans, ale dla Kity miejsca w kadrze zabrakło. Wychowanek Włókniarza Pabianice został więc w II lidze, a konkretnie w Olimpii Grudziądz. Nie trzeba chyba dodawać, że jego drużyna znowu awansowała, a on był jej najlepszym strzelcem. Do gry wkroczył wtedy Widzew i przechwycił specjalistę od awansów. W momencie przerwania rozgrywek łodzianie przewodzili stawce, choć wiosnę zaczęli bez poważnie kontuzjowanego Kity.

OUTSIDER ZE SŁUBIC

Spośród 78 klubów, które zaprezentowały się na trzecim szczeblu rozgrywkowym najsłabsza była Polonia Słubice, grająca w grupie zachodniej II ligi w sezonie 2010-11. Koguty zgromadziły tylko 10 punktów w rundzie jesiennej, a do rewanżowej już nie przystąpiły. Przedstawicielowi rzadko reprezentowanej na szczeblu centralnym ziemi lubuskiej nie pomogli Brazylijczycy o groźnie brzmiących nazwiskach: Bebeto i Adriano. Polonia próbuje odbudować dawną pozycję w IV lidze.

Nieznacznie lepsza była Polonia Nowy Tomyśl, która w tym samym sezonie uzbierała 15 punktów. Po centralizacji o najgorszy wynik „postarała się” Polonia Bytom w sezonie 2016-17 (22 punkty).

KOTAS SHOW

– Na pięć lat odsunąłem się od polskiej piłki. Pomagałem córce w lekkiej atletyce i widziałem jak ona ciężko pracuje. To ona pomogła mi przygotować ten zespół. Dziewczyna goniła piłkarzy po lasach, łąkach, morzu, plażach – po tym co mamy na naszym wybrzeżu. Zaczęliśmy od biegania, ponieważ od tego się odeszło. Są jakieś przesuwanki, korytarze podaniowe, drony, cuda… Piłka jest prostą grą. Trener Engel dobrze wie jak na mistrzostwa świata awansował, musiał mieć Kałużnego, paru wojowników, bo w piłkę się zapieprza. (…) Nie mamy wirtuozów. Mamy chłopaków, którzy grali w Chwaszczynie. Długo będziecie szukać tego na mapie. (…) Nie jesteśmy aż takimi frajerami. Może śmiesznie wyglądamy, ale potrafimy grać w piłkę. My niczego nie osiągnęliśmy. Osiągniemy jeżeli pięciu piłkarzy kupi ktoś wyżej – to jest cel Gryfa Wejherowo – taką przemowę wystosował trener Jarosław Kotas po wygranej 3:1 przy Konwiktorskiej. Na swoją kolej czekał blisko trzy kwadranse. Gryf rok w rok był murowanym kandydatem do spadku, jednak na koniec to inni płakali. Tak też było w sezonie 2016-17, kiedy plecy wejherowian oglądały Polonie – z Bytomia i Warszawy – oraz Kotwica Kołobrzeg.

ZABŁĄKANI MISTRZOWIE

Mistrzowie Polski w II lidze gościli nader często. Zazwyczaj była ona jednak tylko przystankiem w drodze po dawną świetność lub po… nicość.

Polonia Warszawa spadła po jednym sezonie. Czarne Koszule, jako beniaminek ligi, miały duże aspiracje, jednak zostały szybko skarcone, głównie przez rywali znających rozgrywki jak własną kieszeń. Polonię Bytom dopadły długi z przeszłości. Ruch Chorzów również przegrał z narastającymi problemami finansowo-organizacyjnymi, które w trzy lata zepchnęły go z Ekstraklasy do III ligi.

Na drugim biegunie znajdują się kluby, dla których II liga była przestojem. ŁKS potrzebował jednego sezonu, aby wspiąć się wyżej. Stal Mielec nieco dłużej, ale wreszcie dopięła swego. Garbarnia w minionym dziesięcioleciu poznała i smak awansu, i degradacji.

Widzew miał wpaść do II ligi tylko na chwilę, ale wypuścił awans z rąk po niesamowitej serii 10 remisów z rzędu. Czterokrotni mistrzowie Polski podkręcili zainteresowanie ligą, a także frekwencję na trybunach. Łodzianie mieli jednak inny plan, który ma zostać zrealizowany jak tylko ruszą rozgrywki.

Z II LIGI DO EKSTRAKLASY

Raków przez długie lata nie mógł wygrzebać się z II ligi. Do klubu trafiali piłkarze o głośnych nazwiskach, jednak w decydujących momentach zazwyczaj zawodzili. Po przegranym barażu o I ligę z Pogonią Siedlce w 2015 roku kibice mieli dość. Zmotywowany do działań był natomiast właściciel klubu Michał Świerczewski, który w 2016 roku został prezesem, a jedną z jego pierwszych decyzji było powierzenie sterów Markowi Papszunowi.

To był strzał w dziesiątkę. Papszun nie zdołał awansować od razu, ale przegrany sezon był przepustką do dokonania rewolucji kadrowej. Odeszło kilkunastu zawodników, przyszli nowi, chętni do nauki, pracy i odnoszenia sukcesów. Medaliki awansowały w niezłym stylu do I ligi, a po dwóch latach zameldowały się w Ekstraklasie. 

GOLEADOR

W II lidze powinno być łatwiej o gole, jednak wcale tak nie jest. Zazwyczaj królowie strzelców potrzebują 15-20 bramek. Rekordzistą minionej dekady został Łukasz Sekulski, który w barwach Stalówki strzelał na potęgę. 30 zdobytych goli otworzyło przed nim wrota Ekstraklasy, jednak w niej tak łatwo o trafienia już nie było.

Dwukrotnie z korony króla strzelców cieszył się Leandro. Brazylijczyk, ikona Radomiaka, długo czekał, aby spróbować się w bardziej wymagającym środowisku. Do czasu awansu na zaplecze Ekstraklasy był stałą gwiazdą II ligi. Wyspecjalizował się w rzutach karnych i skutecznej grze… w rundach jesiennych.

Nigdy królem strzelców II ligi nie był Jarosław Niezgoda, ale to tutaj kiełkował jego talent. W swoim najlepszym sezonie (2014-15) zdobył 12 bramek. Jego potencjał i stale czynione postępy, zostały dostrzeżone przez Legię… 


TEKST UKAZAŁ SIĘ W TYGODNIKU „PIŁKA NOŻNA” (NR 18/2020)


Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 43/2024

Nr 43/2024