Przejdź do treści
2025.04.05 Radom
Pilka nozna PKO Ekstraklasa sezon 2024/2025
Radomiak Radom - KGHM Zaglebie Lubin
N/z Leszek Ojrzynski (Trener Head Coach)
Foto Tomasz Folta / PressFocus

2025.04.05 Radom
Football PKO Ekstraklasa season 2024/2025
Radomiak Radom - KGHM Zaglebie Lubin
Leszek Ojrzynski (Trener Head Coach)
Credit: Tomasz Folta / PressFocus

Polska Ekstraklasa

Ryba psuje się od głowy. Z Zagłębiem nie leci pilot

Zagłębie Lubin w kolejnym sezonie nie potrafi zerwać z łatką klubu, w którym – co by się nie działo – ciepła woda płynie z kranu. Głównym powodem takiego stanu rzeczy są działacze, niemający planu na długofalowe funkcjonowanie klubu.

Filip Trokielewicz

Obserwując wybory dokonywane przez szefów Zagłębia, można odnieść wrażenie, że działają zupełnie po omacku. Aby lepiej nakreślić tło bieżącego sezonu Miedziowych, należy cofnąć się do zwolnienia Waldemara Fornalika i dyrektora sportowego Piotra Burlikowskiego. Były selekcjoner reprezentacji Polski stracił pracę 23 września poprzedniego roku, po dotkliwej porażce z Rakowem Częstochowa. Była to akurat decyzja zrozumiała. 61-latek miał stracić szatnię, wiele do życzenia pozostawiała gra jego podopiecznych i wyniki.

Jeśli chodzi o wspomniane relacje z piłkarzami, najbardziej wymowna była sytuacja Juana Munoza. Mimo że Hiszpan nie był wiodącą postacią Zagłębia, w sezonie 2023-24 miewał przebłyski świadczące o sporych możliwościach. Ubiegłego lata, kiedy ważyły się losy Fornalika w Lubinie, Munoz jednoznacznie dał do zrozumienia, że zamierza opuścić klub, jeśli doświadczony szkoleniowiec przedłuży kontrakt. Ten scenariusz ostatecznie wszedł w życie, a 29-latek trafił na drugi szczebel rozgrywkowy w Portugalii. Z jednej strony ogon nie powinien kręcić psem – piłkarze nie są od wybierania szkoleniowców. Druga strona medalu jest jednak taka, że w Lubinie zignorowano wszelkie sygnały ostrzegawcze.

To jednak zaledwie wierzchołek góry lodowej. Prezes Jeż od początku nie był przekonany do prolongaty umowy Fornalika. Zdecydował się na to rozwiązanie za namową Burlikowskiego i po naciskach rady nadzorczej. Do zwolnienia 61-letniego szkoleniowca dojść mogło zresztą szybciej. Włodarze Zagłębia prowadzili bardzo zaawansowane rozmowy z Dawidem Szulczkiem po przegranej z Piastem Gliwice w 6. kolejce. Do tego stopnia, że były trener Warty Poznań pojawił się już nawet w jednej z miejscowości nieopodal Lubina, aby dograć szczegóły i podpisać kontrakt. Wniosek o zwolnienie Fornalika i zatrudnienie Szulczka odrzuciła jednak wówczas rada nadzorcza. Kilkadziesiąt godzin później 35-latek został szkoleniowcem Ruchu Chorzów.

BEZ MAPY

Zagłębie nie ma na pierwszy zespół żadnego pomysłu. To kamyk do ogródka KGHM, dla którego nawet kilkadziesiąt milionów przeznaczanych na klub to tak naprawdę kropla w morzu wydatków. Właścicielowi lubińskiego klubu zależy głównie na jednym – spokoju. Dopóki wokół Zagłębia jest cisza, nie ma kłopotów wizerunkowych, dopóty centrala ma przeświadczenie, że wszystko jest pod kontrolą. Jako że KGHM jest spółką Skarbu Państwa, w klubie za sznurki pociągają ludzie z nadania politycznego, często nie znający się na zarządzaniu w sporcie. Z tego także względu w Zagłębiu cały czas jest poczucie tymczasowości – prezesi piastują stanowisko przeważnie rok lub dwa, dłuższe kadencje są rzadkością. W tak krótkim czasie nie da się wpłynąć na dalekosiężne funkcjonowanie klubu, w efekcie czego kolejni sternicy martwią się często tym, aby jak najdłużej utrzymać się na stołku.

Jest tak i w przypadku Pawła Jeża, który powrócił do klubu po piętnastu latach. Będąc prezesem Miedziowych w latach 2008–2009, 54-latek przerobił czterech szkoleniowców – Rafała Ulatowskiego (nie został zwolniony, odszedł do reprezentacji Polski prowadzonej przez Leo Beenhakkera), Dariusza Fornalaka, Roberta Jończyka i Oresta Lenczyka. Za jego drugiej kadencji w klubie ze stolicy polskiej miedzi pracuje już trzeci szkoleniowiec.

Doświadczonego Fornalika Paweł Jeż zastąpił kompletnym żółtodziobem w seniorskim futbolu – Marcinem Włodarskim. Na próżno szukać jakichkolwiek punktów wspólnych między obydwoma szkoleniowcami. Na papierze zatrudnienie byłego selekcjonera młodzieżowych kadr Polski wyglądało sensownie. W końcu 42-latek to specjalista od pracy z młodymi zawodnikami – jego reprezentacja do lat 17 zrobiła furorę, docierając do półfinału mistrzostw Europy i zagrała na mundialu. Skoro w Zagłębiu jest szeroka rzesza zawodników, takich jak Tomasz Pieńko, Kajetan Szmyt, Igor Orlikowski, Marcel Reguła, Daniel Mikołajewski czy Jakub Kolan, wydawało się, że Włodarski był wręcz skrojony pod ten projekt.

Początek pracy 42-latka był całkiem udany – wygrał pięć z siedmiu pierwszych spotkań, odnosząc między innymi efektowne zwycięstwo 3:0 nad Śląskiem Wrocław. Później nadszedł jednak kryzys, którego nie potrafił zażegnać nawet już po zimowej przerwie. Włodarski miał prawo popełniać błędy. Zbierał przecież dopiero pierwsze szlify na najwyższym szczeblu, po raz pierwszy przygotowywał również zespół do rundy. Jeśli chodzi o grę, był jednak nieco naiwny – z uporem maniaka stawiał na system 1-3-5-2, podczas gdy Zagłębie nie miało między innymi ani jednego lewego wahadłowego. To najbardziej jaskrawy przykład, ponieważ każdy przeciwnik Miedziowych korzystał z tego, iż występujący na tej pozycji Mateusz Wdowiak nie potrafi najlepiej operować lewą nogą, w związku z czym zazwyczaj schodził do środka boiska.

Wachlarz możliwości był mocno ograniczony, we znaki dawały się kontuzje zawodników, takich jak Mateusz Grzybek czy Adam Radwański. W Zagłębiu brakowało też środkowych pomocników o zróżnicowanym profilu. Damian Dąbrowski i Tomasz Makowski to gracze zdecydowanie zbyt mało mobilni. W szeregach lubinian ewidentnie brakowało ósemki – kogoś, kto weźmie na siebie szybki transport futbolówki do trzeciej tercji. Pomysł Włodarskiego na grę był atrakcyjny, ale w realiach, w których operuje Zagłębie, model gry należy dobierać pod zasoby ludzkie, a nie na odwrót. 42-latek zapłacił w pewnym stopniu za romantyczne podejście do futbolu – chciał, żeby Zagłębie narzucało swoje warunki, utrzymywało się przy piłce i dominowało rywali, a w rzeczywistości Miedziowi mieli pod koniec jego kadencji najmniej zdobytych bramek w lidze.

Wiele do życzenia pozostawiał też rozwój młodzieży – żadna nadzieja Miedziowych nie zaliczyła progresu, Pieńko nie zdołał wejść na wyższy poziom, brakowało także dopływu świeżej krwi w postaci nowych adeptów akademii. W rozwoju zatrzymał się Pieńko, o którym mówiło się, że ten sezon będzie dla niego z kategorii „make or break”. Młodzieżowcy grali u Włodarskiego w tym sezonie średnio mniej minut na mecz niż za kadencji Fornalika, co potwierdza tylko, że ten projekt, choć w zamyśle był całkiem racjonalny, okazał się niewypałem.

NOWICJUSZ

Po zwolnieniu Burlikowskiego Zagłębie przez pewien czas nie miało dyrektora sportowego. W grudniu został nim Wojciech Tomaszewski, który wcześniej kierował szkółką Warty Poznań, a w przeszłości związany był również z Lechem Poznań i Polskim Związkiem Piłki Nożnej.

To trochę tak, jakby operację na otwartym sercu nakazano przeprowadzać lekarzowi stażyście. Tomaszewski nie miał czasu, aby odpowiednio rozplanować okno transferowe. Musiał działać natychmiastowo, w związku z czym w znacznej mierze opierał się na rekomendacjach szefa skautingu Zagłębia – Krzysztofa Ciuksy. Choćby Alexander Abrahamsson czy Ludvig Fritzson to gracze proponowani właśnie przez szefa skautingu, mimo że finalnie podpisywał się pod nimi Tomaszewski.

Mówi się, że transfery powinno się oceniać w momencie przyjścia i odejścia zawodnika, aby mieć pełen obraz bilansu zysków i strat z nim związanych. Jeśli chodzi o początek przygody zimowych nabytków w Lubinie, wyłącznie Damian Michalski jakkolwiek pozytywnie odznaczył swoją obecność, choć przydarzały mu się też wpadki (druga żółta kartka w meczu z Rakowem). Największym błędem Tomaszewskiego nie było jednak sprowadzenie Szwedów, Michalskiego, Josipa Corluki czy Marcina Listkowskiego, tylko zły wybór priorytetów transferowych. Po odejściu Vaclava Sejka, Zagłębie nie ma zmiennika dla Dawida Kurminowskiego. Nie mówiąc już o tym, że jeśli chodzi o lewe wahadło bądź obronę, Miedziowi w dalszym ciągu są niezabezpieczeni.

PO LINII NAJMNIEJSZEGO OPORU

Włodarze Zagłębia od początku rundy sondowali rynek trenerów i kontaktowali się chociażby z Jerzym Brzęczkiem. Zwalniając Włodarskiego, nie mieli jednak żadnego planu na to, co uczynić dalej. Wymarzoną kandydaturą Pawła Jeża był Czesław Michniewicz. W pewnym momencie wydawało się nawet, że scenariusz z powrotem byłego selekcjonera reprezentacji Polski po osiemnastu latach do Lubina się ziści, ale na drodze stanęła rada nadzorcza i właściciel, mający obiekcje w kwestiach wizerunkowych. Finalnie sytuacja wyglądała jednak tak, że to Michniewicz odstąpił od negocjacji z Zagłębiem. Kością niezgody okazały się zapisy dotyczące rozwiązania umowy „za darmo” w przypadku spadku z Ekstraklasy.

Jako że stołek, na którym zasiadał Paweł Jeż, stawał się coraz bardziej chybotliwy, presja na jak najszybsze zatrudnienie nowego szkoleniowca narastała. W Lubinie nie chciano odgrzewać starych kotletów, takich jak chociażby powrót Piotra Stokowca, który wcześniej sam miał zaoferować swoje usługi. Zdecydowano się więc na wariant ekonomiczny – Leszka Ojrzyńskiego, który co prawda nijak miał się do filozofii stawiania na młodzież, którą na każdym kroku chwalą się przecież Miedziowi, lecz był najtańszą opcją. 52-latek jako jedyny przystał również na propozycję kontraktu obowiązującego zaledwie do końca kampanii, z opcją przedłużenia o kolejne dwanaście miesięcy. Nikt nie myślał o tym, co wydarzy się w przyszłym sezonie. Sporo do życzenia pozostawiać może możliwość prolongaty kontraktu Ojrzyńskiego, która – według naszych informacji – jest obligatoryjna w przypadku utrzymania.

Biorąc pod uwagę sposób zarządzania Zagłębiem, trudno wyobrazić sobie, że Ojrzyński otrzyma na tyle zaufania, aby budować ten projekt w kontekście kilku lat naprzód. Zabrzmi to brutalnie, ale 52-letni trener najpewniej jest w stanie wywalczyć co najwyżej umowę na przyszłą kampanię. Wiele wskazuje na to, że cykl życia Miedziowych zatoczy kolejne koło. A jest on następujący: niezły początek sezonu, kryzys na przełomie października i listopada, zmiana szkoleniowca, paniczna walka o utrzymanie. Tak to mniej więcej się kręci.

Chyba że los już w tej edycji rozgrywek ukarze lubinian. Ekstraklasa w ostatnich sezonach coraz częściej obnaża źle zarządzane kluby. Zagłębie od dłuższego czasu robi wiele, aby w końcu się doigrać.

guest
2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Wbudowane opinie
Zobacz wszystkie komentarze
Wiesiek
Wiesiek
12 kwietnia, 2025 10:19

Wy myślicie, że w spółkach jest inne zarządzanie? Zarząd na dwa lata, to jak możemy mówić o jakiejkolwiek wizji czy planie.

Dada
Dada
12 kwietnia, 2025 23:32

Tak to jest jak amator rządzi klubem i wykorzystuje swoje 5 min.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 17/2025

Nr 17/2025

Polska Ekstraklasa

Goście zapewnią sobie utrzymanie? Piast – Radomiak [LIVE]

Starciem na Górnym Śląsku rozpoczynamy niedzielne granie w 31. kolejce PKO BP Ekstraklasy. Przeciętny ostatnimi czasy Piast zagra z Radomiakiem, który jest o krok od zapewnienia sobie utrzymania. Zapraszamy na relację LIVE!

2024.11.02 Czestochowa
Pilka nozna PKO BP Ekstraklasa Sezon 2024/2025
Rakow Czestochowa - Stal Mielec
N/z logo, baner Ekstraklasy
Foto Marcin Bulanda / PressFocus

2024.11.02 Czestochowa
Football Polish PKO BP Ekstraklasa League Season 2024/2025
Rakow Czestochowa - Stal Mielec
logo, baner Ekstraklasy
Credit: Marcin Bulanda / PressFocus
Czytaj więcej

Polska Ekstraklasa

Mecz z Puszczą w czołówce pogromów Lecha! Historyczne lanie Kolejorza

Poznańska lokomotywa rozjechała Żubry 8:1. W efekcie Lech zanotował wczorajszego wieczora piąte najwyższe zwycięstwo w całej historii występów w Ekstraklasie.

2025.05.03 Poznan
Pilka nozna Ekstraklasa sezon 2024/2025
Lech Poznan - Puszcza Niepolomice
N/z Afonso Sousa Ali Gholizadeh Joel Pereira gol radosc bramka
Foto Pawel Jaskolka / PressFocus

2025.05.03 Poznan
Football Polish Ekstraklasa season 2024/2025
Lech Poznan - Puszcza Niepolomice
Credit: Pawel Jaskolka / PressFocus
Czytaj więcej

Polska Ekstraklasa

Ekstraklasa napastnikami stoi! Pierwsza taka sytuacja od lat

Wczorajszy dublet Mikaela Ishaka sprawił, że po raz pierwszy od siedmiu lat w naszej lidze co najmniej 20 trafień zanotowału dwóch zawodników.

2025.05.03 Poznan
Pilka nozna Ekstraklasa sezon 2024/2025
Lech Poznan - Puszcza Niepolomice
N/z Mikael Ishak gol radosc bramka
Foto Pawel Jaskolka / PressFocus

2025.05.03 Poznan
Football Polish Ekstraklasa season 2024/2025
Lech Poznan - Puszcza Niepolomice
Credit: Pawel Jaskolka / PressFocus
Czytaj więcej

Polska Ekstraklasa

Tomasz Tułacz przeprasza. „Mam swój honor i ambicje”

Trener Żubrów nie ukrywał rozczarowania ogromną klęską z Lechem Poznań 1:8. Na zbliżającym się niebawem finiszu rozgrywek jego zespół wciąż znajduje się w strefie spadkowej.

2025.05.03 Poznan
Pilka nozna Ekstraklasa sezon 2024/2025
Lech Poznan - Puszcza Niepolomice
N/z Trener Puszczy Niepolomice Tomasz Tulacz
Foto Pawel Jaskolka / PressFocus

2025.05.03 Poznan
Football Polish Ekstraklasa season 2024/2025
Lech Poznan - Puszcza Niepolomice
Credit: Pawel Jaskolka / PressFocus
Czytaj więcej

Polska Ekstraklasa

SKRÓT MECZU: Lech Poznań 8:1 Puszcza Niepołomice

Nie, ten wynik to nie żadna pomyłka. Kolejorz naprawdę rozgromił ekipę Żubrów 8:1. Zobaczcie najlepsze momenty tego spotkania.

SKRÓT MECZU: Lech Poznań 8:1 Puszcza Niepołomice
Czytaj więcej