W derbach północnego Londynu lepszy okazał się Arsenal. Podopieczni Mikela Artety w pełni zasłużenie ograli 2:1 Tottenham w meczu dwudziestej ósmej kolejki Premier League.
Arsenal ma sporo powodów do radości. (fot. Reuters)
Pierwsza połowa zdecydowanie należała do graczy Arsenalu. Podopieczni Mikela Artety niemal całkowicie zdominowali momentami bezradnych piłkarzy Tottenhamu. Mimo to nie potrafili udokumentować swojej niekwestionowanej przewagi w postaci gola ze względu na szwankującą skuteczność.
W szesnastej minucie EmileSmith Rowe zdecydował się na strzał z dystansu. Choć strzegący dostępu do bramki Hugo Lloris wyciągnął się niczym struna, nie miał szans na udaną interwencję, ale na jego szczęście piłka po uderzeniu młodego Anglika odbiła się tylko od słupka. Nie inaczej było w trzydziestej siódmej minucie. Rozpędzony Cedric Soares oddał piekielnie mocny strzał tuż sprzed pola karnego. Lloris nawet nie drgnął, ale znów fortuna stała po jego stronie, ponieważ futbolówka zakończyła swój atomowy lot na słupku.
W międzyczasie dość nieoczekiwanie Tottenham objął prowadzenie. Nieoczekiwanie, ponieważ biorąc po uwagę przebieg boiskowych wydarzeń, nic nie wskazywało na to, aby Jose Mourinho i spółka zasłużyła na zdobycie gola. A jednak tak się stało. Co warte odnotowania, był to ich jedyny celny strzał! W trzydziestej trzeciej minucie Lucas Moura zagrał piłkę w polu karnym do niepilnowanego Erika Lameli, a ten wykorzystał bierność defensywy „The Gunners” i efektownym strzałem po ziemi tak zwaną „raboną” otworzył wynik spotkania. Gol kolejki? Na pewno. Sezonu? Niewykluczone.
Ekipa z Emirates Stadium nie podłamała się straconym trafieniem i zaledwie dziesięć minut później doprowadziła do wyrównania. Kieran Tierney posłał futbolówkę wzdłuż pola karnego w kierunku Martina Odegaarda. Piłka po natychmiastowym uderzeniu Norwega odbiła się jeszcze po drodze od nóg Tobiego Alderweirelda, co uniemożliwiło Llorisowi obronę.
W drugiej połowie derbowa rywalizacja w dalszym ciągu była jednostronna na korzyść Arsenalu. Gol wydawał się zatem być wyłącznie kwestią czasu. I tak też się stało w sześćdziesiątej czwartej minucie. Chwilę wcześniej Davinson Sanchez dopuścił się faulu w obrębie pola karnego na Alexandrze Lacazette. Sędzia nie miał żądnych wątpliwości co do przewinienia i wskazał na wapno. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł sam poszkodowany i w pewny sposób zamienił rzut karny na trafienie.
Trafienie, które dało nie tylko cenne trzy punkty, ale również prestiżowe zwycięstwo w derbach. Po jego strzeleniu bowiem Tottenham był całkowicie bezsilny. Położenie „Kogutów” dodatkowo skomplikowała czerwona kartka dla Erica Lameli. Mimo to „Spurs” co prawda zdołali umieścić futbolówkę w siatce, ale ich radość nie trwała długo, bo strzelający głową Harry Kane znajdował się na ofsajdzie. Kilka minut później Kane’owi też nie sprzyjało szczęście, bo trafił tylko w słupek.
Transfer wewnątrz Premier League coraz bliżej! Pozostały ostatnie formalności
Kiernan Dewsbury-Hall jeszcze dziś przejdzie testy medyczne przed transferem do Evertonu. Cała kwota transakcji ma wynieść z bonusami blisko 29 milionów funtów.