O tym, jak nieceniony Nawałka został ulubieńcem kibiców
Wynik meczu z Niemcami, ale też bardzo przyzwoita kontynuacja w spotkaniu ze Szkocją, gdy biało-czerwonym udało się dogonić remis w końcówce, która zadowoliła zarówno krytycznych ekspertów, jak i najbardziej emocjonalnie reagujących kibiców, przyczyniły się do gigantycznego przełomu w postrzeganiu reprezentacji i całego futbolu w Polsce. Skalę zjawiska dobrze oddała histeria, która zapanowała w telewizjach informacyjnych po ograniu mistrzów świata. A jeszcze lepiej dokumentują noty, jakie teraz fani wystawiają Adamowi Nawałce. Z oceny niewiele ponad miernej przed siedmioma tygodniami selekcjoner poprawił się na dobrą z plusem! Jak to się stało?
ZAMKNIJ
ADAM GODLEWSKI
Warte uwagi są nie tylko poszczególne stopnie, choć zapewne każdy uczeń chciałby w niespełna dwa miesiące wyciągnąć się ze średniej 2,89 na 4,25, ale też zainteresowanie ankietą, którą zamieściliśmy na stronie www.pilkanozna.pl. Otóż chętnych do udziału w wystawianiu świadectwa selekcjonerowi było po meczu ze Szkocją trzykrotnie więcej niż pod koniec sierpnia. Co wskazuje, że futbolem interesuje się teraz znacznie większa grupa Polaków niż przed rozpoczęciem kwalifikacji Euro 2016. A jeśli wsłuchać się w głosy tzw. ulicy (czyli galerii handlowych, pubów, restauracji, sklepów, zakładów fryzjerskich, nawet tych, w których pracują wyłącznie kobiety) – zapanowała prawdziwa moda na polską piłkę nożną w wydaniu reprezentacyjnym. Zważywszy, że od kilku ładnych lat słowo: piłkarz było w społecznym odbiorze niemal synonimem nieudacznika, można doznać szoku. Bo dziś – jak to już przed tygodniem określił na łamach „PN” piszący dla nas felietony Maciek Iwański z TVP, a później inni chętnie podchwycili – mamy do czynienia z wielką przemianą postrzegania tego zawodu. Otóż obecnie mamy do czynienia z Panem Piłkarzem, pisanym właśnie od dużych liter, czyli z podejściem pełnym szacunku.
Pan Piłkarz brzmi teraz dumnie
Fakt, jesteśmy narodem, który lubi bujać się w nastrojach od ściany do ściany. I z pewnością bardziej skłonnym do błyskawicznej rewolucji w poglądach niż starannie przemyślanej ewolucji. Nie sposób jednak nie oddać Nawałce i jego zawodnikom, że mają ogromny wpływ na zaistniały cud, bo inaczej naprawdę trudno określić totalną transformację postrzegania reprezentacji Polski. Tęsknota za światowym wynikiem była w społeczeństwie tak silna i głęboko zakorzeniona po latach porażek, a nawet klęsk i upokorzeń, że wystarczyło jedno zwycięstwo – to prawda, że historyczne, bo pierwsze z Niemcami, którzy na dodatek kilka miesięcy temu rzucili na kolana cały świat podczas brazylijskiego mundialu – aby ludzie od nienawiści, kpin i nieskrywanej ironii przeszli do (prawie) bezkrytycznego uwielbienia. Pytania, czy popadanie z jednej skrajności w drugą było uprawnione, a przede wszystkim – czy zmiana oceny na taką skalę nie jest przedwczesna, są jak najbardziej uprawnione. Tyle że to znakomitej większości kibiców, a już zwłaszcza tych niedzielnych, czyli świeżo odzyskanych (lub zgoła pozyskanych), zupełnie nie obchodzi. Dla fanów biało-czerwoni znów są potęgą, zaś trener Nawałka – niekwestionowanym autorytetem.
(…)
Pierwszy wyciszony selekcjoner
Co jednak najciekawsze, ogólnonarodowej histerii nie poddawał się trener Nawałka. Choć w młodości był idolem Polaków, typem playboya, na którym wzorowały się pewnie nawet dwie generacje piłkarzy – w kwestii ubioru, odżywania się i ogólnie prowadzenia się – więc doskonale wie nie tylko, jak smakuje, ale i jak można korzystać z popularności, teraz postanowił nie ogrzewać się w blasku sukcesu. Tuż przed rozpoczęciem kwalifikacji Euro 2016 postanowił, że aż do finałów mistrzostw Europy nie będzie… udzielał ekskluzywnych wywiadów. I, co gorsze zwłaszcza dla dziennikarzy, jest w tym niezłomny. Zamierza komunikować się z mediami podczas oficjalnych konferencji prasowych. Pierwszy powód dosyć zaskakującego i wcześniej w Polsce niepraktykowanego rozwiązania jest taki, że selekcjoner miał pretensje o złe interpretowanie, a nawet o nadinterpretację jego słów. Drugi powód wydaje się jednak jeszcze bardziej ważki. Otóż Nawałka ma pretensje o – jego zdaniem – nieuzasadnioną i niewspółmierną do zaistniałych okoliczności krytykę, której był poddawany przed rozpoczęciem kwalifikacji Euro 2016 oraz po spotkaniu ze… Szkocją!
To nie pomyłka, selekcjoner bardzo przeżywał wszystkie nieprzychylne słowa, które padły pod adresem jego i piłkarzy. Nawałka jest zdania, iż końcowe 20 minut starcia ze Szkocją to było najlepsze 20 minut podczas jego kadencji w kadrze, tymczasem przez ekspertów i za remis z Wyspiarzami nie został oszczędzony. Tego nie rozumie chyba najbardziej, bo podkreśla, że wysiłek włożony w spotkanie z Niemcami był tak wielki, iż obu stoperów łapały kurcze. A w pierwszej połowie meczu ze Szkocją szczególnie Łukasz Szukała nie miał jeszcze z tego powodu, jak określa nasz trener, mięśniowego czucia piłki. Dlatego wnioski i przemyślenia trener reprezentacji woli komunikować na forum sztabu i zespołu, niż dzielić się z przedstawicielami mediów. A są naprawdę ciekawe.
(…)
Cały artykuł w najnowszym numerze tygodnika „Piłka Nożna”. Już w kioskach!