Przejdź do treści
Licencyjne dylematy. Trzystu

Polska 2 Liga

Licencyjne dylematy. Trzystu

Nominacja Marcina Wołowca na trenera Stali Rzeszów stała się przyczynkiem do dyskusji o konieczności posiadania licencji UEFA PRO na najniższym ze szczebli centralnych, czyli w II lidze.
Dariusz Pasieka uważa, że polskie kluby nie będą mogły narzekać na niedobór trenerów z licencją UEFA Pro, gdy ich liczba sięgnie 300 (foto: W. Figurski/400mm.pl)

KAMIL SULEJ

Trener z licencją UEFA A ma dwie – zgodne z przepisami – drogi, aby prowadzić zespół grający na profesjonalnym poziomie. Pierwsza polega na wprowadzeniu III-ligowca na szczebel centralny. W poprzednim sezonie z takiego udogodnienia skorzystali Szymon Grabowski z Resovii czy Paweł Ściebura ze Skry. W niedalekiej przeszłości przez kilka dobrych lat Adam Boros pracował z niższą licencją, jednak nigdy nie aplikował na kurs UEFA PRO mimo sugestii z różnych stron i sporych szans na przyjęcie. Zarówno Grabowski, jak i Ściebura są uczestnikami aktualnej edycji w Szkole Trenerów. I to właśnie druga droga dla trenerów. Zarząd Polskiego Związku Piłki Nożnej podjął uchwałę, aby szkoleniowcy, którzy rozpoczęli kurs, mogli pracować na szczeblu centralnym (w I i II lidze). To casus Łukasza Kowalskiego w Gryfie, Piotra Mosóra w Zniczu, Łukasza Surmy w Garbarni oraz Szymona Szydełki w Stali.

Dwudziestu na kursie?

– W tej chwili mamy sześciu trenerów z licencjami UEFA A pracujących w drugiej lidze. Cechuje ich to, że wszyscy są uczestnikami kursu UEFA Pro. W poprzednim roku zmieniliśmy uchwałę PZPN, aby tacy trenerzy mieli możliwość pracy w I i II lidze. W ubiegły weekend mieliśmy zaplanowane egzaminy wstępne na następny kurs, jednak z wiadomych przyczyn zostały odwołane. Zaprosiliśmy dokładnie 63 osoby – mówi Dariusz Pasieka, szef Kształcenia i Licencjonowania Trenerów PZPN oraz dyrektor Szkoły Trenerów PZPN w Białej Podlaskiej.


Kurs UEFA Pro wzbudza wiele emocji. Chętnych do zdobycia najwyższych trenerskich uprawnień w europejskim futbolu nie brakuje, a liczba miejsc jest ograniczona. Ostatnio do udziału w kursie zgłosiło się 132 kandydatów, a ławek w Szkole Trenerów jest tylko 24. Mało tego, być może od lipca w myśl nowego rozporządzenia UEFA liczba uczestników zmniejszy się do 20.

Jeden z trenerów posiadających licencję UEFA A, ale mierzący w UEFA Pro: – Można byłoby luźniej podejść do tych przepisów. Gdyby dopuścić trenerów z UEFA A do pracy w II lidze, konkurencja byłaby większa, a kluby miałyby szersze pole manewru. Docelowo przepis jest OK., ale nie mam pewności co do czasu jego wprowadzenia. Trzeba zrozumieć Szkołę Trenerów, która uznała, że granica musi gdzieś przebiegać. II liga jest jedna w Polsce, więc normalne, że na szczeblu centralnym powinni pracować najlepsi trenerzy. Pytanie tylko, czy przepis o konieczności posiadania UEFA Pro w II lidze i wyższych nie został wprowadzony trochę za wcześnie – zastanawia się jeden z 63 kandydatów do uczestnictwa w kursie UEFA Pro.


– Pomysł stworzenia Szkoły Trenerów to strzał w dziesiątkę. Bardzo miło wspominam pobyt w niej. Na kursie nauczyłem się bardzo wiele – mówi Tomasz Tułacz, trener posiadający licencję UEFA Pro. – Nie zastanawiałem się głębiej, gdzie stworzyć granice między UEFA Pro a UEFA A. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Według mnie minusem jest szybka możliwość zdobycia UEFA A. Są zawodnicy, którzy jeszcze grają i posiadają tę licencję, ale też szkoleniowcy doświadczeni w pracy z juniorami i seniorami, którzy – w myśl przepisów – są na tym samym poziomie. To niejednoznaczna sprawa. 

Kluby ze szczebla centralnego mogą narzekać na obracanie się wokół tych samych nazwisk. Starsi trenerzy odchodzą na emerytury lub znajdują nowy pomysł na siebie. Szkoleniowców z licencją UEFA Pro zatrudnia także PZPN, przecież pracują oni w każdej reprezentacji – od najmłodszej do najstarszej. Również w Ekstraklasie kilku asystentów może pochwalić się najwyższymi uprawnieniami.

Efekty stabilizacji

– Zależy nam, żeby nie liczyła się liczba trenerów, ale ich jakość. Ciągle wydaje się nam, że wypuszczamy odpowiednią liczbę absolwentów. Potem jednak zdarzają się różne sytuacje. Niektórzy trenerzy, pomimo posiadania uprawnień, nie pracują, a inni odeszli od wyuczonego zawodu. Obecnie mamy około 220 trenerów z licencją UEFA Pro. Gdyby kluby miały wybór z około 300 szkoleniowców, nikt by nie narzekał. Warto też pamiętać, że około 10 procent trenerów na szczeblu centralnym pochodzi z zagranicy. To dobra liczba, na Węgrzech oscyluje w okolicach 80 procent w najwyższej klasie rozgrywkowej – przyznaje Pasieka.

Na rynku jest około 150 trenerów, co sprawia, że na jeden klub przypada około pięciu. Przynajmniej w teorii. W praktyce różnie z tym bywa, ponieważ nie każdy szkoleniowiec pójdzie tam, gdzie jest wolne miejsce. Pasieka dostrzega optymistyczną tendencję zwiększenia zaufania dla trenerów w Ekstraklasie: – Zaczynam dostrzegać większy szacunek do trenerów, których już nie zwalnia się po dwóch niepowodzeniach. Czas pracy w Ekstraklasie wydłużył się. Przykłady można mnożyć: Marek Papszun, Michał Probierz, Piotr Stokowiec. Losy trenerów różnie się układają, jednak kluby zaczęły inaczej na nich patrzeć. Stabilizacja daje efekty, co zostało dostrzeżone – podsumowuje dyrektor Szkoły Trenerów PZPN.

Jeżeli chodzi o trenera Wołowca, nie jest w gronie trenerów, którzy zbliżają się do końca kursu UEFA PRO, ani nawet wśród 63. zakwalifikowanych do następnego etapu rekrutacji kolejnej edycji zajęć. Zgodnie z uchwałą PZPN może prowadzić Stal w trzech meczach ligowych. Po tym okresie do sztabu szkoleniowego beniaminka z Rzeszowa będzie musiał dołączyć trener legitymujący się odpowiednimi uprawnieniami. 

TEKST UKAZAŁ SIĘ W TYGODNIKU „PIŁKA NOŻNA” (NR 13/2020)

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 43/2024

Nr 43/2024