Korespondencja PN z Barcelony: Barca wygrywa w El Clasico
Spotkanie FC Barcelona – Real Madryt było jak popularne w Hiszpanii danie paella mixta. Do specjalnie usmażonego ryżu dodaje się po trochu wszystkiego, co gospodyni znajdzie w lodówce. W sobotnich Gran Derbi też znalazło się wiele wymieszanych czasami bez ładu składników. A wygrała ta drużyna, która bardziej chciała wygrać, a przynajmniej myślała o tym przez cały mecz, a nie dopiero w drugiej połowie.
ZAMKNIJ
LESZEK ORŁOWSKI
Los, trenerzy, piłkarze i sędzia rzucili na patelnię: pięknego gola (Alexis) i dwa normalne, poprzeczkę (Benzema), zmarnowane stuprocentowe sytuacje (Leo Messi i Cristiano Ronaldo), wspaniałe bramkarskie parady (Victor Valdes), niepodyktowany rzut karny (dla Realu, za oczywisty faul Javiera Mascherano na CR), sztuczki techniczne (Neymar i Alves, który założył kanał portugalskiej gwieździe), gole w debiucie w Gran Derbi (Neymar i Jese), ciekawe i nowatorskie koncepcje taktyczne (Sergio Ramos jako środkowy pomocnik, Messi mający więcej zadań defensywnych niż ofensywnych) itp., itd. W lodówce zabrakło tylko jedenastki i czerwonej kartki, ale oba te elementy powinny wystąpić, a z boiska należało usunąć jeszcze w pierwszej połowie Ramosa.
Wreszcie tylko mecz
Kibice blaugrana byli wniebowzięci po końcowym gwizdku arbitra. Patrząc bowiem na ostatnie wyniki starć gigantów, faworyta należało upatrywać w gościach. Barca nie potrafiła wygrać żadnego z pięciu poprzednich klasyków, a w ośmiu rozegranych w 2012 i 2013 roku Królewscy mieli bilans 4 zwycięstwa – 3 remisy – 1 porażka. Zaś Cristiano Ronaldo, co wydaje się wręcz niewiarygodne, trafiał do siatki rywali w sześciu kolejnych potyczkach na Camp Nou! Tyle że w zespole z Madrytu zaszła jedna istotna zmiana – na stanowisku trenera Carlo Ancelotti zastąpił Jose Mourinho.
Ostatnie 17 klasyków naznaczonych było obecnością na ławce rezerwowych Portugalczyka. Traktował te mecze jako prawdziwą wojnę, na taką nastawiał swoich piłkarzy, podgrzewał atmosferę przed i po każdym spotkaniu. Zmieniał taktykę, skład, koncepcję gry. To wszystko przyniosło bardzo dobry efekt. Zaczął przecież od 0:5 na Camp Nou, a skończył na 3:1 na tym samym stadionie. Jednak wszyscy mieli go dość. Jeśli dziennikarz katalońskiego „Sportu” napisał: „Co za radość, co za ulga, wreszcie klasyk bez Mou…”, można to wytłumaczyć resentymentami. Ale jeśli publicysta madryckiej „Marki” przyznał, że bez niego atmosfera przed meczem jest znacznie bardziej cywilizowana, to już jest to rzecz znacząca. Ancelotti mówił przed meczem nudno, że będą grali, walczyli, atakowali, że nie przyjeżdżają po remis. Błysnął tylko refleksją, że wreszcie nie musi płacić abonamentu, żeby zobaczyć Gran Derbi.
(…)
Cały artykuł w najnowszym wydaniu tygodnika Piłka Nożna! Już w kioskach!